Odra Opole i Piast Gliwice zmierzą się ze sobą w ramach ostatniego wtorkowego starcia 1/16 Pucharu Polski. Gospodarze będą chcieli potwierdzić swoją dobrą dyspozycję, podczas gdy „Piastunki” muszą odpędzić znad siebie czarne chmury.
Dla klubów takich jak Odra Opole, które od lat nie grały w Ekstraklasie, Puchar Polski jest doskonałą okazją, aby pokazać swoją jakość na tle ekstraklasowych zespołów. Okazja do tego jest bardzo dobra, gdyż Piast Gliwice mierzy się ze sporymi problemami. Z nimi zaś uporać ma się powracający na ławkę trenerską Daniel Myśliwiec.
Odra Opole nabiera kolorów
Ostatnią ligową porażkę „Oderka” zanotowała w sierpniu i od tego czasu pozostaje niepokonana. W tym sezonie Opolanie ulegli jedynie Stali Mielec, Zniczowi Pruszków czy Chrobremu Głogów. Zważywszy na to, jakich rywali drużyna Jarosława Skrobacza zatrzymywała – jest to zaskakujące zjawisko. Mowa tu o Miedzi Legnica, Śląsku Wrocław, Wiśle Kraków, Wieczystej Kraków, Polonii Bytom czy Ruchu Chorzów. Żadna z tych ekip nie znalazła sposobu na pokonanie gospodarzy wtorkowego starcia.
Z tym ostatnim Odra Opole mierzyła się w ostatniej kolejce Betclic 1 Ligi. Poza początkiem spotkania, kiedy to stracili bramkę już w 7. minucie, zespół wyglądał naprawdę solidnie. Szczególnie dobrze było w drugiej połowie, wtedy „Niebiesko-Czerwoni” przejęli inicjatywę. Tego obrazu nie zakrzywił nawet chybiony przez Mateusza Szwocha rzut karny w doliczonym czasie gry. Opolanie znajdują się obecnie na wysokim 8. miejscu w tabeli. Formą zbliżeni są bardziej do sezonów, gdy walczyli w barażach o awans, aniżeli do poprzedniego. Tam bowiem do samego końca bronili się przed spadkiem.
Drużyna Jarosława Skrobacza potrafi skutecznie niwelować atuty swoich rywali. Tak też było w starciu z Wieczystą Kraków, po którym z posadą trenera pożegnał się Przemysław Cecherz. Gospodarze na Itaka Arenie oddali piłkę swoim rywalom, nie pozwalając im przy tym na skonstruowanie groźnych okazji. Jednocześnie też regularnie przechodzili do ofensywy, oddając 17 strzałów i dwa z nich zamieniając na bramki.
Gdy Odra Opole mierzy się z uznaną marką, to można być pewnym, że tego meczu nie przegra. Dzisiaj naprawdę dobre spotkanie przeciwko Ruchowi, a drużyna Jarosława Skrobacza od dwóch miesięcy pozostaje niepokonana. W Opolu mogą tylko żałować meczów ze Zniczem czy Stalą Mielec. pic.twitter.com/Rv96IEKyKn
— Mateusz Konsewicz (@MatiKonsewicz) October 24, 2025
Dwa sezony, dwa oblicza
Gdy rok temu Odra Opole walczyła o utrzymanie, jednym z jej większych problemów była gra w defensywie. W zeszłym sezonie przeciwko opolskiej drużynie rywale zdobyli aż 61 bramek, a gorsza pod tym względem była tylko ostatnia w tabeli Stal Stalowa Wola. Na ten moment w Betclic 1 Lidze są tylko dwie ekipy z bardziej okazałym wynikiem. „Oderka” straciła jedynie 15 goli, a lepsze są tylko Wisła Kraków i Chrobry Głogów.
Sporo dobrego wyszło ze zmiany ustawienia. W minionej kampanii Opolan często oglądaliśmy w ustawieniu 4-2-3-1, podczas gdy w tym sezonie Jarosław Skrobacz postawił na trójkę z tyłu, którą wspiera dwóch wahadłowych. Pozwala to na głębokie ustawienie, gdy rywal konstruuje akcję, a także sprawne przejście do kontrataku.
Pomogły w tym aspekcie na pewno transfery dwóch odgrywających w tej formacji kluczowe role zawodników – Cassio oraz Filipa Kendzi. Brazylijczyk pełni funkcję centralnego stopera, podczas gdy drugi z wymienionych gra bliżej lewej strony. Na szczególne pochwały w tym sezonie zasługuje 28-latek. Polak, oprócz wielkiej pracy włożonej w defensywę, jest także ważnym ogniwem Odry Opole w polu karnym przeciwnika. Na swoim koncie ma on bowiem dwa gole w derbowych starciach przeciwko Miedzi Legnica i Śląskowi Wrocław.
Piast Gliwice – czas się obudzić
Drużyna z Górnego Śląska nie znajduje się obecnie w najlepszej sytuacji. Po 13 latach gry w Ekstraklasie widmo spadku jest większe niż kiedykolwiek wcześniej. Ostatnia lokata, jedna wygrana w lidze, wymęczony awans w Pucharze Polski przeciwko rezerwom Korony Kielce i ostatecznie zwolnienie trenera z trzyletnim kontraktem. Max Molder po Aleksandarze Vukoviciu miał wnieść świeżość oraz doświadczenie z północy. W Szwecji jednak obecne doświadczenia są takie, że tamtejsza reprezentacja przegrywa każdy kolejny mecz. Dopadło to więc także Piasta Gliwice.
Były szkoleniowiec Landskrony chciał postawić na ofensywny futbol, pressing jeszcze na połowie przeciwnika i długie utrzymywanie się przy piłce. Choć pewne założenia udało się spełnić, to nie przełożyło się to na zdobycze punktowe. Pod względem posiadania piłki „Piastunki” za kadencji Maxa Moldera były najlepsze w lidze, ale nic szczególnego z tego nie wynikało. Wręcz ta żmudna gra bez konkretów stała się symbolem tej ekipy.
Liderami drużyny niezmiennie pozostali Frantisek Plach, Jakub Czerwiński, Patryk Dziczek oraz Jorge Felix. Doświadczenie więc jest w postaci dobrze znanych fanom polskiej piłki twarzy, a uznaną paczkę uzupełnił w tym sezonie 26-letni Juande Rivas, który jest chyba najpewniejszym punktem śląskiej ekipy. Po tych zawodnikach natomiast, którzy mieli wnieść świeżość, oczekiwano o wiele więcej. Quentin Boisgard póki co w żadnym stopniu nie nawiązuje formą do czasów swojej gry w Ligue 1. Ema Twumasi, o ile przed rokiem mierzył się z Leo Messim, tak teraz Elves Balde to dla niego półka za wysoko, a Leonardo Sanca również nie stał się motorem napędowym drużyny. Całe szczęście, że do klubu na dłużej zawitał Erik Jirka. Słowak to jedyny pozytyw tej jesieni gliwickiej ofensywy.
🔥 #𝑴𝑨𝑻𝑪𝑯𝑫𝑨𝒀
🏆 – 1/16 finału @PZPNPuchar
🆚- @OdraOpolepl
🕒 – 20:30
📍 – Itaka Arena w Opolu
📺 – Łączy Nas Piłka TV
📲 – #ODRPIA
🎯 – AWANS! pic.twitter.com/i40SuWg8vQ— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) October 28, 2025
Umarł król, niech żyje król!
Cały bałagan ma za zadanie uprzątnąć Daniel Myśliwiec. Niespełna 40-letni szkoleniowiec po ośmiu miesiącach przerwy wraca na ławkę trenerską i to prosto do Ekstraklasy. Wcześniej pracował w Widzewie Łódź, jednak w lutym władze podjęły decyzję o rozstaniu się z byłym opiekunem Stali Rzeszów. Piast Gliwice to ma być jednak miejsce, w którym będzie mógł ukazać pełen potencjał swojego warsztatu.
W swoim debiucie śląska drużyna prowadzona przez Polaka uległa Arce Gdynia 2:1. Gdyby jednak wyjąć z gry pierwsze 10 minut, to wyglądało to całkiem dobrze. Oba stracone przez Frantiska Placha gole padły bowiem zaraz na początku spotkania. Później to przyjezdni przejęli inicjatywę. Ostatecznie odwrócić wyniku się nie udało, ale konkretów było już więcej.
Przede wszystkim, oprócz utrzymywania się przy piłce, Daniel Myśliwiec postawił na ciągłe szukanie pozycji do oddawania strzałów. Każda taka okazja kończyła się uderzeniem w stronę bramki Damiana Węglarza. Łącznie tych uderzeń było aż 25. To po jednym z nich obrońca Arki Gdynia zagrał piłkę ręką, dzięki czemu arbiter podyktował jedenastkę. Brakło czasu i szczęścia, gdyż strzały Gliwiczan zatrzymywała nawet poprzeczka. Mimo to można po tym starciu znaleźć kilka pozytywów. O daleko idące wnioski po jednym meczu trudno, niemniej na konferencji szkoleniowiec zapowiadał, że sytuacji w polu karnym rywala, a także jego okolicach oczekuje jeszcze więcej.
Solidna drużyna 1. ligi czy ostatnia ekipa Ekstraklasy?
Puchar Polski, jak wiadomo, rządzi się swoimi prawami. To starcie także może mieć różny przebieg. Z jednej strony grająca u siebie i mocna w tym sezonie 1-ligowa Odra Opole, a z drugiej ekipa z większym potencjałem kadrowym, ale szorująca po dnie tabeli – Piast Gliwice. To wciąż goście są wymieniani w roli faworyta do awansu, ale trudno przewidzieć, czy będzie to miało swoje odzwierciedlenie na boisku. Drużyny ekstraklasowe lubią wykorzystywać te rozgrywki do rotowania składem, ale przy formie obu ekip nie będzie to raczej wskazane. Tym bardziej, że ze względu na niedawną zmianę trenera, piłkarze muszą w końcu zapoznać się z nową myślą taktyczną.
„Oderka” jeszcze kilka lat temu lubiła zaskakiwać w krajowym pucharze. Ostatnie lata jednak swoje zmagania kończyła już w 1. rundzie. Rok temu zatrzymała ich chociażby Stal Mielec. Najdalej w historii w Opolu otarli się o półfinał. „Piastunki” natomiast do finału dotarły dwukrotnie, a miało to miejsce ponad 40 lat temu. W ostatnim sezonie wyeliminowała ich po dogrywce Pogoń Szczecin na etapie ćwierćfinału.
Ostatni raz, kiedy oba zespoły mierzyły się ze sobą, miał miejsce w sezonie 2007/2008 na zapleczu Ekstraklasy. Obecnie mówi się o najsilniejszej 1. lidze od lat, ale wtedy było podobnie. Grały tam w końcu Arka Gdynia, Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Motor Lublin czy Warta Poznań. Sam dwumecz między zespołami, które zmierzą się we wtorkowy wieczór, wygrał Piast Gliwice. Na Oleskiej Odra Opole wygrała 1:0 po golu Artura Błażejewskiego. W rewanżu jednak to „Piastunki” cieszyły się z wygranej 2:0. Strzelcami byli Wojciech Kędziora i Stanisław Wróbel. Na taki wynik gliwiccy kibice z pewnością by się nie obrazili.
FOT: Szymon Radziejowski / Radio GOL
Mateusz Konsewicz


