Niedziela z Premier League stoi dziś pod znakiem prawdziwych hitów. Na dobry początek kibice otrzymają starcie pomiędzy Chelsea a Manchesterem United, a na deser pojedynek Tottenhamu z Liverpoolem. Początek meczu na Tottenham Hotspur Stadium o 17.30.
Przed sezonem niewielu by pewnie przewidywało, że faworytem takiego meczu będzie Tottenham. Podopieczni Antonio Conte dobrze weszli w ligowe rozgrywki i aktualnie okupują trzecią lokatę w tabeli. Po trzynastu meczach zgromadzili 26 punktów, na które składa się osiem zwycięstw, dwa remisy i trzy porażki. Choć w drużynie Kogutów wyniki się zgadzają, bowiem nikt nie oczekiwał od Spurs, by ci walczyli jak równy z równym o Mistrzostwo Anglii, tak wielu kibiców ma powody do narzekania, jeśli mowa o stylu gry drużyny z Północnego Londynu. To, jak grać lubi Antonio Conte, od wielu lat jest wiadome. Głęboka defensywa, oddawanie piłki przeciwnikom, czyhanie na kontry i błyskawiczne ataki z wykorzystaniem wahadłowych. Ten kij, jak każdy, ma jednak dwa końce i nie zawsze jest dobrym pomysłem. Na chcących dominować rywali np. Manchester City czy Liverpool, z wysoko ustawioną defensywą jest to niejednokrotnie skuteczny pomysł na grę, gorzej z drużynami, które tej piłki również nie chcą i wtedy mecze Tottenhamu są naprawdę ciężkie do oglądanie i zdarzają się różne wpadki.
O formie Liverpoolu w lidze powiedziano już w zasadzie wszystko. Niewytłumaczalne mecze, które podopiecznym Jürgena Kloppa zdarzają się pierwszy raz od ładnych paru lat, kosztują niezwykle dużo, bowiem jest to już strata aż 10 punktów do dzisiejszych rywali! Na Anfield już nikt o zdrowych zmysłach nie myśli o Mistrzostwie, co potwierdzają niedawne słowa samego niemieckiego menedżera. Największy problem Liverpoolu tkwi w tym, że nikt tak naprawdę nie wie, czym jest spowodowany taki stan rzeczy. Dlaczego w Lidze Mistrzów potrafią grać widowiskowo i skutecznie, a potem przegrać z dwiema najsłabszymi drużynami w lidze z rzędu. Przed sztabem szkoleniowym stoi niezwykle trudne zadanie uratowania tego sezonu, bo to jeden z ostatnich dzwonków, by się otrząsnąć i zacząć seryjnie zdobywać punkty, jeśli na Anfield myślą o Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Dla kibiców The Reds jedynym pozytywem przed dzisiejszym meczem jest fakt, iż ich ulubieńcom zdecydowanie lepiej idzie z dużymi markami niż z outsiderami.
W Londynie czeka Nas dziś naprawdę duże widowisko. Dwa klasowe zespoły staną w szranki, by zdobyć arcyważne punkty dla układu tabeli. Tu nie może zabraknąć emocji! Początek meczu o 17.30.
Mikołaj Sarnowski