Testy toksykologiczne ciała piłkarza wykazały śmiertelne stężenie tlenku węgla. Emiliano Sala i pilot samolotu, który wpadł do Kanału La Manche w styczniu tego roku, byli narażeni na działanie tlenku węgla (CO), którego poziom był „potencjalnie śmiertelny”. Taką informację podali śledczy.
Nowe fakty
Badania potwierdziły obecność w ciele Sali karboksyhemoglobiny powstającej we krwi pod wpływem tlenku węgla w stężeniu uznawanym za śmiertelne. Inspektorzy z Komisji ds. Badań Wypadków Lotniczych (AAIB) twierdzą, że ponieważ kokpit samolotu nie był oddzielony od kabiny pasażera, prawdopodobnym jest, że na działanie CO był narażony także kierujący awionetką David Ibbotson.
Śmiertelne stężenie
W raporcie czytamy, że poziom nasycenia tlenku węgla we krwi piłkarza wynosił 58%. Lekarze już wynik przekraczający 50% uważają za potencjalnie śmiertelny. W opinii AAIB – działanie gazu może zmniejszyć lub uniemożliwić zdolność pilota do sterowania maszyną. Ciała Davida Ibbotsona wciąż nie odnaleziono, więc nie można potwierdzić, ani też zaprzeczyć teorii, że mogła to być przyczyna wypadku.
Prawnicy rodziny Sali wnoszą o wyciągnięcie samolotu, który wciąż pozostaje na dnie morza, w celu przeprowadzenia dalszych badań mogących rzucić więcej światła na dochodzenie.
Katastrofa samolotu
Emilano Sala wraz z pilotem Davidem Ibbotsonem 21 stycznia wylecieli z Nantes do Cardiff, gdzie argentyński napastnik miał kontynuować swoją karierę w klubie grającym wtedy w Premier League. Maszyna rozbiła się jednak kilkadziesiąt kilometrów od wyspy Guernsey. Ciało piłkarza odnaleziono w lutym. Mimo, że od katastrofy minęło już ponad pół roku, wciąż w tej sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi.