Już dzisiaj o 21:00 na legendarnym stadionie Parken czeka nas drugi akord starć Rakowa z Kopenhagą. Pierwszy mecz w Sosnowcu skończył się zwycięstwem Duńczyków 1:0 i zdecydowanie to drużynę trenera Neestrupa można określić mianem faworyta. Jednak pamiętając słynną maksymę Kazimierza Górskiego, czyli oczywiście „piłka jest okrągła a bramki są dwie” drużyny Dawida Szwargi na pewno nie można skreślać!
Wracają Arsenić i Yeboah
To, co może działać na korzyść drużyny Rakowa to na pewno powroty po kontuzjach kluczowych zawodników, których zabrakło przy okazji spotkania w Sosnowcu. Mowa o kapitanie drużyny – Zoranie Arseniciu, który opuścił pierwszy mecz z Duńczykami i w defensywie był widoczny brak lidera, co potwierdziła chociażby bramka stracona w dość kuriozalnych okolicznościach. Chorwat na pewno pomoże dzisiaj w zachowaniu czystego konta, bo o dziwo to gra obronna Rakowa może być kluczowa w tym spotkaniu. Oprócz kapitana i absolutnego lidera Rakowa, do zdrowia wraca sprowadzony ze Śląska Wrocław w tym okienku transferowym John Yeboah. Niemiecki skrzydłowy miał problemy z kolanem, którego kontuzji nabawił się w rewanżowym meczu z Karabachem. Yeboah jest już gotowy do gry, jednak raczej dzisiaj nie obejrzymy go w pełnym wymiarze czasowym – bardziej prawdopodobne wydaje się, że wejdzie w ławki w okolicy 60. minuty i wtedy jego zadaniem będzie stanowienie o sile ofensywnej Rakowa.
Buńczuczna Kopenhaga
Jeśli posłuchamy dziennikarzy będących w Kopenhadze, to można odnieść wrażenie, że tamtejsze media i sam klub traktuje Raków z góry i delikatnie lekceważy drużynę Dawida Szwargi. Jako przykład można podać, że na wczorajszej konferencji prasowej z trenerem Kopenhagi zabrakło tłumacza, który przekazałby treść, którą powiedział szkoleniowiec gospodarzy. Tłumacze na konferencjach prasowych są raczej normą i na pewno nie byłoby problemem załatwić kogoś takiego. Na taką wiadomość w studiu Meczyki.pl zareagował Arkadiusz Onyszko, który przez lata był związany z duńską piłką i określił, że ludzie z Kopenhagi „zawsze czują się lepsi od innych”. Jak widać, piłka to nie tylko boisko, szatnia i dwie bramki, ale także aspekty społeczne, widoczne na każdym etapie.
Grabara vs Kovacevic – pojedynek bramkarzy wymarzonym scenariuszem
Jeśli spyta się postronnego kibica, niezbyt związanego z drużyną Rakowa, to z pewnością powie, że idealną opcją na zakończenie tego dwumeczu byłyby rzuty karne i pierwszoplanowy pojedynek dwóch golkiperów, czyli oczywiście Polaka – Kamila Grabary, oraz Vladana Kovacevica. Obaj zawodnicy są kluczowymi postaciami swoich drużyn i bez nich zdecydowanie zarówno Raków jak i Kopenhaga nie zagrałby w tak dalekim etapie rozgrywek Ligi Mistrzów. O awansie Duńczyków do IV rundy el. Ligi Mistrzów bezpośrednio zadecydował Grabara, bo w pojedynku jedenastek ze Spartą Praga popisał się dwoma interwencjami i zapewnił swojej drużynie promocję do kolejnej rundy. W tym sezonie nie próżnuje także Kovacevic, który chociażby w rewanżowym meczu z Arisem popisywał się kapitalną robinsonadą, czy w spotkaniu z Karabachem, gdzie praktycznie wybronił częstochowianom ten mecz. Karne w tym meczu na pewno spowodowałyby wzmożoną aktywność kardiologów w Częstochowie, ale myślę, że cała Polska czeka na takie emocje, które rok temu dawał chociażby Lech Poznań w Lidze Konferencji Europy.
Autor: Mateusz Dukat