Ten felieton należałoby zacząć od zadania sobie pytania: jak to jest, że Legia Warszawa, co okienko wydaje mnóstwo pieniędzy na wzmocnienia, a i tak na końcu okazuje się, iż to niepozorny, nieraz wyśmiewany Michał Kucharczyk ratuje skórę aktualnych mistrzów Polski?
Kuchy King jak się zwykło na niego mówić, we wtorkowy wieczór znów udowodnił, że różnorakie żarty na jego temat nie mogą przysłonić jego piłkarskich umiejętności. Strzał z daleka, niemal pod samą poprzeczkę bramki irlandzkiego Cork City, dał Wojskowym zwycięstwo w pierwszym meczu 1. rundy eliminacji do Ligi Mistrzów.
Pięć mistrzostw i sześć pucharów
Kucharczyk jest chyba jednym z najbardziej lojalnych jednemu klubowi LOTTO Ekstraklasy piłkarzem ostatnich lat. 27-latek do klubu, w którym obecnie występuje, trafił w 2009 roku, a regularną grę zaczął rok później po powrocie z wypożyczenia, na które udał się do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Mecz w Irlandii był jego 312 w historii występów w Legii, bramka natomiast była oznaczona numerem 65. W czasie swojej gry w Warszawie dziewięciokrotny reprezentant Polski zdobył pięć tytułów mistrza Polski i sześć krajowych pucharów.
Charakterek, który raz daje raz zabiera
Dość jednak o biografii i cyferkach. Czas skupić się na samej postaci biegającej w koszulce z numerem osiemnaście i próbie odpowiedzi na pytanie zadane we wstępie. Kucharczyk od samego początku ekstraklasowej kariery pokazał, że dla Legii potrafi oddać całe swoje serce. Sukcesy świętował we wręcz szaleńczy sposób (choćby słynna „zabawa” z wózkiem na brudne koszulki w szatni po meczu w Warszawie ze Sportingiem). Porażki często „przyjmował na klatę”, ale… No właśnie, ale…
Sportowa złość to coś, co jest ważną cechą każdego sportowca. Nie można jednak zbyt przesadnie reagować w ten sposób na nieudane występy, bez względu na to, czy to piłka nożna czy jakakolwiek inna dyscyplina sportowa. Niestety Kuchemu zdarzały się i to nierzadko różnego rodzaju występki.
Pierwszym z brzegu może być słynny wywiad po meczu w Lidze Europy z Ajaksem Amsterdam z 2015 roku, podczas którego Kucharczyk „popisał się” wystrzeleniem piłki w kosmos w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Fatalne strzał, fatalny dziennikarz i prośba o następne pytanie stały się chyba najczęściej wykorzystywanym tematem memów tamtej zimy.
Kolejny raz gorąco wokół piłkarza Legii zrobiło się na początku tego roku. Słynne odsunięcie od drużyny za rzekome wynoszenie z szatni poufnym informacji brzmiało jak scenariusz jakiegoś nieźle zapowiadającego się filmu sensacyjnego. Do dziś nie wiemy właściwie, czy coś było w tej sprawie na rzeczy, w każdym razie ta sytuacja po raz kolejny wykazała wartość napastnika. Legii nie w lidze nie szło, Romeo Jozak tracił grunt pod nogami, a dopiero zmiana trenera i powrót Kucharczyka zmieniła oblicze Wojskowych.
Powód? Z tego, co udalo mi się ustalić, chodzi o wynoszenie informacji z szatni do dziennikarzy (https://t.co/3NSzH2cmxw. na temat pani psycholog) #Kuchy #Legia
— Bartek Kubiak (@KubiakBartek) 24 marca 2018
Może nie zmieniła specjalnie pod względem cyferek, bo w końcówce sezonu legijna osiemnastka zdobyła w sumie tylko trzy gole, ale na pewno wprowadziła więcej spokoju w poczynania boiskowe i szatnię warszawiaków.
Sezon 2018/19 rozpoczęty z wysokiego C
Nowy sezon rozpoczęty przez Legię we wtorek znów pokazał, że Kucharczyk będzie niezwykle ważnym ogniwem w układance Deana Klafuricia. Gol na wagę triumfu w Irlandii w meczu Champions League zdobył na ok. dziesięć minut przed końcem spotkania. 27-latek potrafił zamienić podanie od wykonującego rzut wolny Krzysztofa Mączyńskiego na bramkę po przepięknym strzale z dystansu.
co za Kucharczyk #CorLeg #ChampionsLeague pic.twitter.com/Z6hU92qpmg
— Radosław Prachnio (@fmsprawdzam) 10 lipca 2018
Oczywiście, że był to debiut w oficjalnym spotkaniu choćby dla ofensywnie usposobionego Jose Kante, a inny ze snajperów pozyskanych latem – Carlitos grać będzie pewnie dopiero od piątkowego Superpcharu z Arką, lecz to spotkanie znów pokazało, że na kłopoty… Kucharczyk! Szczególnie cieszy to ze względy na narodowość. W końcu Kuchy to Polak, a tych niestety, w Legii, aktualnego mistrza naszego kraju, jest zwyczajnie mało.
Jaka jest więc odpowiedź na główne pytanie zwarte w tym tekście? Jednej chyba nie ma, ale moim zdaniem najlepszą będzie pewne rosyjskie przysłowie тише едешь, дальше будешь (ciszej jedziesz, dalej będziesz) – co odpowiada naszemu – spiesz się powoli. Dlaczego akurat to przysłowie? Ano dlatego, że czasem warto poczekać chwilę na wystrzał formy w górę młodziana, któremu się zaufało, niż przytłaczać budżet nie zawsze trafionymi inwestycjami.
Mateusz Orłowski