LOTTO Ekstraklasa: Dzień Świ(d)ra

Arka Gdynia przed meczem z Jagiellonią Białystok miała nadzieję na dobrą inaugurację Lotto Ekstraklasy na swoim stadionie i urwanie drużynie Ireneusza Mamrota co najmniej punktu. Rzeczywistość jednak zweryfikowała plany żółto – niebieskich – to przyjezdni wrócą z kompletem punktów, a wszystko za sprawą ich napastnika – Karola Świderskiego, który strzelił oba gole dla zespołu z Podlasia. 

Gdynianie rozpoczęli mecz z animuszem. Już od pierwszych minut, ku zdziwieniu kibiców zgromadzonych na trybunach stadionu w Gdyni, zepchnęli Jagę do defensywy. Starali się kreować grę, dyktować tempo i w ataku pozycyjnym próbowali zagrozić bramce Mariana Kelemena. Udało się połowicznie. Wprawdzie pierwsze dwie składowe planu zostały wprowadzone w życie znakomicie, jednak ostatnia – najważniejsza – już nie. Arka nie potrafiła celnie uderzyć na bramkę Jagiellonii, przez co jej plany o zawojowaniu tego meczu spełzły na niczym.

Jaga od początku miała konkretny plan – dać się wyszaleć gospodarzom, a następnie przejść do kontrofensywy. Im, w porównaniu do drużyny Zbigniewa Smółki, udało się wykonać perfekcyjnie wszystkie założenia. Od około 30 minuty piłkarze z Podlasia grali coraz lepiej, częściej gościli pod bramką rywali, a pierwszy celny strzał nastąpił 7 minut później. Na zagranie dalekiej piłki w pole karne Arki zdecydował się Rafał Grzyb, Adam Marciniak strącił piłkę głową tuż pod nogi Karola Świderskiego, który przyjął ją udem, a następnie uderzył w prawy róg bramki Pavelsa Steinborsa. Golkiper żółto – niebieskich był bez szans. Gospodarze mogli odpowiedzieć już kilkadziesiąt sekund później, kiedy na bramkę Jagiellonii uderzył Marić, ale strzał obrońcy Arki wybronił Kelemen. Do przerwy goście prowadzili jednym golem.

W drugich 45 minutach sytuacja z pierwszej połowy odwróciła się o 180 stopni – to podopieczni Ireneusza Mamrota dłużej rozgrywali między sobą piłkę powoli sprowadzając Arkę do defensywy. W 58. minucie Pospišil dośrodkował z prawej strony w pole karne, jednak strzał Bezjaka (jeszcze) udało się wybić Steinborsowi. Jednak jak mówi stare polskie powiedzenie: Co się odwlecze, to nie uciecze – w 67. minucie dobry odbiór piłki przez Burligę, zagranie do Pospišila, ten z lewej strony boiska zagrywa na 7. metr, gdzie Karol Świderski zgubił krycie piłkarza Arki i wślizgiem zdobył gola. 

Po tym golu stało się jasne, że zdobyć choćby punkt będzie Arce niezwykle trudno. Nawet najzagorzalsi kibice żółto – niebieskich zdawali sobie sprawę z tego, że to goście wyjadą z Gdyni z pełną pulą punktów. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie Arka – Jagiellonia 0:2.

Jeżeli możemy mówić o mentalnym zwycięstwie, to tak, Arka jest mentalnym zwycięzcą. Zagrali przyzwoity mecz, jednak zabrakło im skuteczności w najważniejszych momentach. Jaga była zwyczajnie solidna i ta solidność połączona ze skutecznością dała mieszankę dającą trzy punkty gościom. O tym jak trudny był to mecz dla Jagiellonii mówił na pomeczowej konferencji Ireneusz Mamrot:

W pierwszej połowie nie było nam łatwo. Chcieliśmy się dobrze zorganizować z tyłu i szukać szansy w kontrach, ale trochę za bardzo się cofnęliśmy. W drugiej połowie to wyglądało już lepiej. Zespół pokazał też skuteczność. Dzisiaj wykorzystaliśmy dwie sytuacje i prowadziliśmy 2:0.

W następnej kolejce Arka zagra na wyjeździe z Cracovią, a Jagiellonia podejmie u siebie Wisłę Kraków. Relacji z Lotto Ekstraklasy słuchaj w RadioGol.pl

ARKA GDYNIA – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0:2

0:1 – Karol Świderski(37′)
0:2 – Karol Świderski (67′)

Arka (4-2-3-1): Steinbors – Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak – Bogdanov (75′ Danielak), Nalepa (84′ Sołdecki) – Zarandia, Cvijanović (68’Siemaszko), Aankour – Kolev

Jagiellonia (4-4-2): Kelemen – Burliga, Runje, Mitrović, Bödvarsson – Świderski (70′ Kwiecień), Grzyb (78′ Frankowski), Romanchuk, Wójcicki – Pospišil (87′ Machaj), Bezjak

Z Gdyni: Mateusz Kowalski

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze