Interpretacja Leicester City w polskim stylu- czy Raków Częstochowa stać na mistrzostwo?

W sezonie 2015/2016 w Premier League po tytuł sięgnęło Leicester City- klub, który ledwie rok wcześniej załapał się do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na obecną chwilę w naszej Ekstraklasie sytuacja ma się bliźniaczo podobnie, a szalone tempo konkurencji dyktuje Raków Częstochowa. Pytanie tylko, czy sam zdoła je wytrzymać 

 

 

Niewygodny beniaminek ubiegłego sezonu.

Wchodząc na najwyższy szczebel rozgrywkowy na Raków patrzono raczej jak na chłopca do bicia i zdobywania łatwych punktów niż na potencjalnego czarnego konia w stawce. Dużo więcej oczekiwano po mistrzu drugiej ligi ŁKSie. Szybko jednak za lekceważenie drużyny z Częstochowy oberwało się Jagiellonii i Lechii (obie drużyny w tamtym sezonie przegrały zresztą oba spotkania), a Medaliki w miarę postępu rozgrywek zbierały coraz to okazalsze skalpy o włos mijając się z wejściem do mistrzowskiej ósemki. Cel został jednak osiągnięty- udało się pozostać w Ekstraklasie mimo, że spadały aż trzy drużyny. Raków wypadł jako lepszy ze “świeżaków’ zostawiając zdemolowanego przez resztę stawki, spadkowicza z Łodzi daleko za sobą. 

 Sklejka, z której Marek Papszun zrobił drużynę. 

Bywają sytuacje kiedy zespół wchodzący do ligi często na papierze wygląda lepiej niż nie jeden, który się w niej już znajdował (obecnie np.. Leeds w PL). Rakowa jednak do takiego nie można było zaliczyć. Kadra składała się z zawodników bez stażu w Ekstraklasie bądź z pojedynczymi rozegranymi w niej spotkaniami. W bramce wychowanek Legii, odrzucony przez swój macierzysty klub Jakub Szumski. Obronę zespajał pamiętający jeszcze zmagania w drugiej lidze Tomas Petrasek, któremu akompaniowali wypożyczeni Szymonowicz (przez rundę zimową) i Jach oraz młodzieżowiec Piątkowski. W linii pomocy dyrygować miał kolejny czeski gracz, Petr Schwarz, zaś w ataku polegano przede wszystkim na Musioliku i Brown Forbesie, niechcianym przecież w Koronie Kielce. Z piłkarzy “za słabych” na początkowe standardy, skupowanych za grosze, bądź branych za darmo, Marek Papszun stworzył drużynę liczącą się na polskich boiskach. Samo podejście taktyczne szkoleniowca, który przecież dopiero co debiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej było i jest rewolucyjne oraz nietypowe dla krajowych standardów. Gra trójką obrońców, skupiając cały schemat na grze skrzydłami to wciąż rzecz niepospolita dla polskiej piłki w Europie idealnymi przykładami takiego stylu są Inter Mediolan, czy Borussia Dortmund. Temu też na Raków gra się tak niewygodnie, a wydaje się, że Częstochowianie dopracowali w tym sezonie swoją taktykę do perfekcji. 

 Nieoczekiwany sukces skromnego okienka transferowego. 

O tym, że Raków Częstochowa nie ma podjazdu pod kątem finansowym, czy zarządzania do krajowego topu nie trzeba nikomu mówić. Znacznie mniejszy budżet, ciągłe problemy ze stadionem nie spełniającym wymagań (Raków drugi sezon gra w Bełchatowie) oraz chociażby nie najlepiej wyglądająca klubowa akademia (w obecnej kadrze jest na dobrą sprawę tylko dwóch wychowanków) sprawiają, że trzeba się posuwać do mniej konwencjonalnych zachowańMimo tego, że bank transferowy nie został tego lata rozbity, tak Raków może być bardzo zadowolony ze swoich ruchów. Ściągnięcie Vladislavsa Gutkovskisa, Marcina Cebuli, Macieja Wilusza i Hiszpana Iviego Lopeza za darmo (kwestię tych Panów poruszę dokładniej w następnym akapicie) wzmocniło cały skład, który nie został praktycznie osłabiony żadnymi odejściami. Jak sam prezes Wojciech Cygan przyznał, udało się zatrzymać kluczowych piłkarzy jednocześnie urozmaicając rotację poprzez pozyskanie nowych graczy. Nie dość, że Raków zaoszczędził na i tak skromnym budżecie to jeszcze stał się znacznie silniejszy. 

 Doszlifowanie wszystkich aspektów- jak gra Raków teraz? 

Sezon Medaliki zaczęły od razu ciężkim meczem z Legią WarszawaZgodnie z oczekiwaniami przegrali 1:2, ale pokazali się ze świetnej strony mimo gry w dziesiątkę przez ponad połowę spotkania. Inaugurujące starcie miało miejsce 22 sierpnia i…od tamtego czasu Raków jest niepokonany. Najpierw podopieczni Papszuna łatwo odprawili z Pucharu Polski Sandecję Nowy Sącz, a potem ruszyła ich szalona seria w lidze. W 7 następnych kolejkach Częstochowianie zebrali 19 punktów. Na liście skalpów są już dwa beniaminki, ale też tak przebojowe ostatnio Zagłębie i Górnik. Jedynie Cracovia rzutem na taśmę zdołała wyrwać aktualnemu liderowi punkty, strzelając gola na wagę remisu w samej końcówce starcia z 5 kolejki. Bilans Rakowa jest równie imponujący co dorobek punktowy: 20 strzelonych bramek to niekwestionowanie najlepszy wynik w całej lidze (średnio 2,5 gola na mecz). Kiedy oglądamy jednak zespół będący tematem całego tego artykułu to wszystkie złudzenia dotyczące słuszności zajmowanego przez czerwono-niebieskich miejsca od razu się rozwiewają. Pomysł na grę i jego wykonanie są z najwyższej półki. Ekipa grająca na co dzień w Bełchatowie jeszcze lepiej dopracowała schematy z ubiegłego sezonu- Raków prezentuje agresywny i dynamiczny futbol, gra długimi piłkami na napastników jest wręcz perfekcyjna, a operowanie obrońców na boisku bardzo mobilne (wystarczy spojrzeć na ustawienie Petraska i częste podłączanie do ataku). Teraz widać dlaczego Markowi Papszunowi tak zależało na sprowadzeniu Gutkovskisa. Łotysz idealnie wpasował się w całą koncepcję gry, podobnie jak Marcin Cebula, który po wątpliwych latach w Koronie stał się teraz jednym z topowych zawodników ligi, decydując o tempie i rozegraniu większości ataków swojej drużyny. Ostatnio furorę robi również kolejny nowy nabytek, Ivi Lopez, sprowadzony z hiszpańskiego Levante. W dwóch poprzednich kolejkach strzelił w sumie 4 gole co zapewniło pełne zdobycze punktowe z Górnikiem i Stalą. Ogółem obecny lider ma w pierwszej dziesiątce najlepszych strzelców rozgrywek aż 4 swoich przedstawicieli (IviTijanicGutkovskis, Cebula). Dobra forma zaowocowała również powołaniami do seniorskich reprezentacji narodowych dla Petraska (Czechy) oraz Tijanicia (Słowenia); zastanawiać się też można, czy Jerzy Brzęczek nie powinien niedługo dać szansy tak świetnie dysponowanemu Cebuli. 

 Zwykłe spekulacje o mistrzostwie, czy realna szansa na tytuł? 

Czy Raków Częstochowa może zostać mistrzem Polski? To pytanie jest kluczowe dla całego tematu. Na razie nie widać ku temu przeciwskazań. Oczywiście, zostało jeszcze wiele nierozegranych kolejek, a zespół z Częstochowy wciąż nie mierzył się z kilkoma innymi poważnymi pretendentami, ale jeśli drużyna Papszuna wytrzyma tempo i nie złapie zadyszki to taką grą muszą zajść wysoko. Ostatnie lata przynosiły nam na krajowych boiskach wiele niespodzianek; nie tak dawno przecież z mistrza cieszył się Piast Gliwice, teraz (o ironio) ostatni w tabeli. Pozostaje też kwestia zimowego okienka, tego, czy uda się utrzymać kluczowych graczy do końca sezonu przy tak niewielkich możliwościach finansowych. “Naszym atutem będzie stabilność.”- zapowiadał jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek Marek Papszun. By ją zachować trzeba na pewno utrzymać zarówno trzon składu jak i dobrą dyspozycję. Raków na razie jest ligowym czarnym koniem, a inne kluby nie wiedzą jak go osiodłać. Boisko i czas zweryfikują, czy ktoś znajdzie na to sposób i powstrzyma te jakże miłą dla oka, ligową odmianę. 

 

Autor: Maciej Jędrzejak  

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze