Kolejna sobota z Premier League na horyzoncie. Na koniec dzisiejszego dnia z angielską piłką kibiców czeka nie lada gratka. W pojedynku czwartej z trzecią drużyną w tabeli Brighton zmierzy się u siebie z Tottenhamem. Początek spotkania o 18.30.
Brighton to największa rewelacja tego sezonu Premier League. Mewy zanotowały fantastyczny start, swój najlepszy w historii na dystansie 7 kolejek, zdobywając 14 punktów. Cztery zwycięstwa, dwa remisy i tylko jedna porażka budzą szacunek. Niesamowita praca, jaką w Brighton wykonywał Graham Potter, poskutkowała jego przenosinami do Chelsea. Anglika zastąpił na The Amex Włoch, Roberto De Zerbi, który na pierwszy ogień dostał arcytrudny mecz na Anfield. Po szalonym spotkaniu Liverpool podzielił się punktami z przyjezdnymi, a hat-trickiem popisał się Leandro Trossard. Mewy zostały pierwszą drużyną, która dwukrotnie wywiozła jakieś punkty z Liverpoolu od startu poprzedniego sezonu. W starciu z byłymi Mistrzami Anglii imponowało zwłaszcza łatwe dochodzenie do sytuacji przez gości, ich kreatywność i polot w ataku. De Zerbi znany jest z umiłowania do ofensywnej gry jeszcze bardziej niż Potter, więc oglądanie Brighton w tym sezonie może być jeszcze ciekawsze.
Tottenham w ostatniej kolejce odniósł swoją dopiero pierwszą porażkę w lidze w tym sezonie. W Derbach Północnego Londynu Koguty były większość spotkania tylko tłem dla Arsenalu i zdecydowanie zasłużenie przegrały 1-3. Ten słaby występ może niepokoić fanów Spurs, zwłaszcza, że potem w Lidze Mistrzów również nie udało się wygrać. Po porażce ze Sportingiem CP 0-2 w drugiej kolejce tym razem Tottenham zatrzymał niemiecki Eintracht, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Champions League to zdecydowanie nie są rozgrywki Antonio Conte, co i tym razem się urzeczywistniło. Mimo trzeciej lokaty w tabeli aktualnie kibice czują, że to nie jest jeszcze najlepsza wersja Tottenhamu. W słabej formie jest Son, który co prawda zdobył hat-tricka z Leicester dwie kolejki temu, ale w reszcie spotkań zawodził. Poniżej pewnego poziomu nie schodzi natomiast Harry Kane, który ma już 7 goli i jedną asystę w 8 spotkaniach ligowych. Gdyby nie Erling Haaland, to zapewne o Angliku byłoby znacznie głośniej.
Na The Amex czeka na kibiców naprawdę pasjonujący pojedynek. Dwa naprawdę silne zespoły staną do walki o ligowe punkty i o miejsce na najniższym stopniu podium w tabeli Premier League. Nikt na pewno nie odpuści, co zwiastuje ogromne emocje, których start o 18.30.
Mikołaj Sarnowski