Mamy nowego lidera Ekstraklasy! Legia Warszawa – Lech Poznań [PODSUMOWANIE]

W niedzielę, 11 maja 2025 roku kibice w polskich domach mogli stanąć przed nie lada wyborem. Powodem konsternacji mogło być rodzące się w głowach fanów piłki nożnej pytanie o to, który kanał wybrać: ten, na którym transmitowane było El Clasico czy ten, na którym warszawska Legia podejmowała Lecha u siebie. Wydaje się, że Ci którzy postawili na hit LaLiga, podjęli dobrą decyzję, ponieważ szlagier PKO BP Ekstraklasy najzwyczajniej w świecie nie porwał.

Szczerze mówiąc, pierwsza połowa udźwignęła ciężaru hitu. Gra obu drużyn była bardzo szarpana, z dużą dozą agresywnej gry. Świetną sytuację na otwarcie wyniku miał Ruben Vinagre, lecz jego strzał minął bramkę Mrozka. Rajdy prawą stroną Legii przeprowadzać próbował Morishita, a po stronie Lecha ofensywny prym wiódł Sousa.

Po przerwie Lech zaczął od świetnej szansy, lecz piłka uderzona na bramkę Kovacevica po stałym fragmencie gry została wybita tuż sprzed linii bramkowej przez Rafała Augustyniaka. Odpowiedzieć spróbował Luquinhas, lecz jego próba efektownych, ekwilibrystycznych nożyc nieznacznie minęła słupek bramki Mrozka.

Napór Legii zaczął przybierać na sile z każdą kolejną minutą drugiej części spotkania. Po stałych fragmentach gry swoich sił próbował między innymi Ziółkowski, lecz bramkarz gości raz po raz stawał na wysokości zadania.

W myśl zasady głoszącej, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, zaatakować postanowi Ali Gholizadeh w 78. minucie. Irańczyk otrzymał piłkę na szesnastym metrze, zakręcił obrońcami Wojskowych, a następnie oddał soczysty strzał, który nie pozwolił Kovacevicowi na udaną interwencję. Bramkarz Legii mógł tylko patrzeć, jak uderzenie rywala ląduje w okienku jego bramki.

Do końca spotkania nie padła już żadna bramka. Legia nie dogoniła Pogoni Szczecin, a Lech przeskoczył w tabeli Raków Częstochowa, wskakując na fotel lidera na dwie kolejki przed końcem sezonu.

Adam Mogielski

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze