Remis na Stamford Bridge zwycięski Liverpool i męczarnie United na Bramall Lane

9 kolejka Premier League stała pod znakiem kapitalnych meczy, kompromitacji czy derbowych konfrontacji. Kolejne przetasowania w tabeli i wielki hit na Stamford Bridge, który zakończył się remisem. Zapraszam na podsumowanie kolejki

Derby Londynu na Remis

Arsenal vs Chelsea to absolutny hit tej 9 kolejki, który zdecydowanie nie zawiódł, wręcz przeciwnie był prawdziwym spektaklem opiewającym w kapitalne bramki, błędy bramkarzy, czy niesamowitą intensywność gry obu ekip. Biorąc pod uwagę problemy Chelsea, z którymi zmagają się już od dłuższego czasu zdecydowanym faworytem był Arsenal Mikela Artety, który przed tą kolejką zajmował 2 miejsce w tabeli, natomiast Chelsea 11. Od początku spotkania to Chelsea, zaskakująco przejęła inicjatywę i próbowała stworzyć zagrożenie, aż w końcu w 15 minucie tego spotkania po zagraniu ręką Williama Saliby arbiter wskazał na rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Palmer i pewnie wykonał jedenastkę, wyprowadzając The blues na prowadzenie. Do przerwy dalej to Chelsea prowadziła grę, jednak nie stworzyła sobie już zbyt wielu klarownych sytuacji, a jedyną którą można wyróżnić jest ta z 30 minuty Cole Palmera, który nieznacznie chybił obok prawego słupka. Po przerwie mecz bardziej się zaostrzył i Arsenal doszedł do głosu, ale nie tak od razu, bo najpierw mamy sytuację Mudryka z 48 minuty, który wrzuca bramkarzowi piłkę za kołnierz i podwyższa prowadzenie na 2:0. Dalsza część meczu to już istna dominacja Arsenalu, który za wszelką cenę chciał odrobić straty. Na gola jednak musieliśmy długo czekać, bo aż do 77 minuty, gdzie po błędzie bramkarza Declan Rice z dalekiej odległości wpakował futbolówkę do siatki. Kilka minut później było już 2:2, a autorem bramki Leonardo Trossard, który został obsłużony doskonałym podaniem z bliskiej odległości zapisał trafienie na swoim koncie. Końcówka meczu była bardzo gorąca, a Arsenal mógł wyjść na prowadzenie doprowadzając do niesamowitego combacku, jednak nie wykorzystali żadnej ze stworzonych w końcówce sytuacji, a mecz zakończył się  wynikiem 2:2.

Liverpool zwycięski w derbach Merseyside

Spotkanie Liverpoolu z Evertonem zapowiadane jako prawdziwa wojna w mieście trochę rozczarował, ponieważ był całkowicie jednostronny pojedynek z przytłaczającą przewagą gospodarzy. Przed spotkaniem obie drużyny znajdowały się na  zupełnie przeciwnych miejscach w tabeli, co dawało do myślenia jakie to może być spotkanie. Mecz rozpoczął się od sytuacji dla Evrtonu, gdzie Dominic Calvert-Lewin oddał strzał w środek bramki i to by było na tyle jeśli o Everton w tym spotkaniu. Od tego momentu Liverpool zabrał piłkę i próbował grać w piłkę, jednak mieli spore problemy w wykreowaniu sobie dogodnych sytuacji, a nawet jeśli do takich dochodziło to niedyspozycja Salaha czy innych napastników nie pozwalała na objęcie prowadzenia. Kapitalne rozgrywanie piłki linii środkowej Liverpool, gdzie Szoboszlai, MacAlister i Gravenberch kompletnie wyłączyli walory ofensywne Evrtonu, a do tego świetnie się uzupełniali, podłączając do tego Trenta Alexandra Arnolda, czy Kostasa Tsimikasa, który nie wyglądał w tym meczu najlepiej. W 37 minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Ashley Young co teoretycznie miało pomóc Liverpoolowi w zdobycie bramki. Po przerwie Everton obrał taktykę autobus i totalnie się zamurował, a Liverpool musiał próbować strzelać z dystansu lub w chodzić w pojedynki 1 v 1, z których nic nie wynikało. Do tego wszystkiego przyczynił się również sędzia, który w kontrowersyjny sposób nie podyktował karnego na Luizie Diazie, który ewidentnie był faulowany przez obrońcę rywali. Gdy już się wydawało, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem pierwszy błąd popełniła obrona Evertonu, a szczególnie Michael Keane, który dotknął piłkę ręką w polu karnym, a arbiter podyktował rzut karny. Pewnym strzałem z 11 metrów Mohamed Salah wyprowadził Liverpool na prowadzenie. Zburzony mur obronny Evertonu otworzył to spotkanie, a The toffies próbowali stworzyć sobie jakąś sytuację, co umożliwiło Liverpoolowi przeprowadzenie zabójczej kontry w 96 minucie, gdzie Salah ustanowił wynik spotkania na 2:0.

Rekordowa wygrana City na Etihad

Manchester City w tej kolejce mierzył się z Brihton, które już nie raz sprawiło problemy drużyną z czołówki. Spotkanie otwarło się znakomicie dla drużyny Pepa Guardioli za sprawą Juliana Alvareza, który już w 7 minucie wyprowadził Obywateli na prowadzenie. Kilkanaście minut później było już 2:0 po kapitalnym strzale Erlinga Haalanda, dla którego była to już 9 bramka w tym sezonie Premier League. Do przerwy City kontrolowało przebieg spotkania, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Po zmianie stron Brighton przystąpiło do ataku i przez dłuższy czas udawało się im zamknąć City na swojej połowie, grając swój futbol. Długo próbowali, ale nic z tego nie wynikała, aż w końcu po zamieszaniu w polu karnym do wybitej piłki dopadł Ansu Fati i zamienił sytuację na bramkę. W końcówce Brighton za wszelką cenę chciało wyrównać, jednak im się to nie udało i mogli bardzo żałować tego złego początku, po któ®ym byli zmuszenie do odrabiania strat. Dla City było to rekordowe 21 zwycięstwo z rzędu na swoim stadionie, pokonując serię 20 meczów Manchesteru United z sezonu 2011/2012.

Z pozostałym spotkań najciekawsze wydarzenia to wymęczone zwycięstwo Manchesteru United z Sheffield 2:1, wysokie zwycięstwo Aston Villi nad West hamem oraz Newcastle deklasujące Crystal Palace 4:0

Wyniki 9 kolejki Premier League

Aston Villa 4:1 West Ham

Sheffield 1:2 Manchester United

Chelsea 2:2 Arsenal

Bounermouth 1:2 Wolves

Brendford 3:0 Burnley

Manchester City 2:1 Brighton

Newcastle 4:0 Crystal Palace

Nottingham 2:2 Luton Town

Liverpool 2:0 Everton

Tottenham 21:00 Fulham

 

Dominik Ochab

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze