Wszyscy pamiętamy, jak zakończyła się przygoda Paulo Sousy z reprezentacją Polski. Portugalczyk zdezerterował do brazylijskiego Flamengo, a w Polsce został wybuczany i określony „siwym bajerantem”. Czyżby jego los miał powtórzyć obecny selekcjoner?
W nocy, jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o tym, że jeden z arabskich klubów jest otwarcie zainteresowany sprowadzeniem do siebie obecnego selekcjonera reprezentacji Polski – Fernando Santosa. Informacje podały tamtejsze media. Portugalczyk miałby trafić do Al-Shabab, czyli klubu z pierwszej ligi arabskiej, w której rywalizowałby chociażby z Czesławem Michniewiczem, czy swoim byłym podopiecznym z reprezentacji Portugalii – Cristiano Ronaldo.
Ostatnie tygodnie i miesiące na pewno nie są łatwe dla reprezentacji, PZPN-u i całego środowiska związanego z polskim futbolem. Od czasu przegranego w tragicznych okolicznościach meczu z Mołdawią w Kiszyniowie wszystko wali się na związek, a praktycznie z tygodnia na tydzień odkrywane są nowe afery, takie jak zaproszenie persona non grata PZPN i człowieka, który jest jawnie związany z futbolową korupcją – Mirosława Stasiaka. Oprócz tego PZPN ma napięte relacje ze sponsorami.
Informacje o zainteresowaniu Al-Shabab Santosem skomentowali także czołowi newsmeni w Polsce, czyli chociażby Sebastian Staszewski, więc coś może być na rzeczy, a selekcjoner reprezentacji Polski faktycznie rozważa kontynuowanie swojej kariery na półwyspie arabskim.
Autor: Mateusz Dukat