Za nami 5. kolejka gier obecnego sezonu Plusligi. Gry na wysokim poziomie, niespodzianek i co najważniejsze emocji, zdecydowanie nie brakowało.
LUK Lublin – GKS Katowice (2:3)
Lublinianie do spotkania przystąpili z wielkimi chęciami odniesienia pierwszego triumfu w aktualnej kampanii i odbicia się od dna tabeli. Długo wydawało się, że faktycznie sobotnie starcie przyniesie przełamanie – gospodarze po wojnie nerwów wygrali drugą partię “na przewagi” i musieli już tylko dobić rywala. Ten jednak niespodziewanie się przebudził i bez większych trudności wyrównał stan rywalizacji, doprowadzając do tie-breaka, w którym również okazał się lepszy i zanotował jednocześnie trzecie zwycięstwo w obecnym sezonie.
Aluron CMC Warta Zawiercie – Indykpol AZS Olsztyn (2:3)
Po kiepskim występie w Jastrzębiu, “Jurajska Armia” przed własną publicznością pragnęła odkupić winy i dopisać do dorobku kolejne punkty. Wyzwanie nie było jednak łatwe, albowiem Olsztynianie nie raz udowodnili, że są drużyną, która może napsuć krwi każdemu. Również tym razem ubiegli rywala (wcześniej raczej faworyzowanego), triumfując po pięciosetowym boju. Jest to już w tym momencie dość wyraźny sygnał ostrzegawczy dla Warty, której powoli zaczyna oddalać się upragniona czołówka ligi.
BBTS Bielsko-Biała – Jastrzębski Węgiel (0:3)
Zdecydowanie bez niespodzianki zakończył się pojedynek w Bielsku-Białej. Niepokonany dotąd Jastrzębski Węgiel nie dał się zaskoczyć gospodarzom i bardzo pewnie pokonał ich bez straty seta (każdą partię triumfując do 19). MVP spotkania wybrany został Tomasz Fornal (22 punkty, 75% skuteczności w ataku). Rezultat ten pozwolił Jastrzębianom samodzielnie objąć fotel lidera (dotąd dzielił go z Resovią).
PSG Stal Nysa – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (3:0)
Jeśli ktoś miał dotąd wątpliwości co do poziomu Stali Nysa, tłumacząc osiągane dotąd dobre wyniki podopiecznych Daniela Plińskiego niską dyspozycją rywali, w piątek stracił swoje argumenty. Gospodarze bez problemu rozprawili się z Mistrzami Polski, którzy w zasadzie nie podjęli walki. Dla ZAKSY to dość brutalna weryfikacja aktualnego potencjału drużyny – potencjału, który nie pozwala na zaawansowaną walkę o mistrzostwo oraz obronę tytułu najlepszego klubu Europy.
Trefl Gdańsk – Cerrad Enea Czarni Radom (3:0)
Ku uciesze własnych kibiców zgromadzonych w ERGO Arenie, kolejne trzy punkty na swoje konto zapisał Trefl Gdańsk. Goście z Radomia nie postawili szczególnego oporu dobrze spisującym się w tym sezonie gospodarzom. Najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania wybrano libero – Luke’a Perry’ego. (79% pozytywnego przyjęcia). Gdańszczanie plasują się obecnie na piątej pozycji w tabeli.
PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów (2:3)
Sobotni hit 5. kolejki nie zawiódł kibiców zgromadzonych na Hali Energia i przed telewizorami. Gospodarze pierwszą partię przegrali dość wysoko (18:25), ale niedługo potem zrewanżowali się ze zdwojoną siłą, wygrywając 25:13. W trzecim secie poszli za ciosem i wyszli na prowadzenie, lecz dobrze dysponowana ostatnio Resovia nie zamierzała złożyć broni. Doprowadziła do piątej odsłony, w której w nieco ponad 10 minut pokonała gospodarzy 15:8. MVP tego szlagierowego starcia wybrano Jakuba Buckiego (19 punktów, 56% skuteczności w ataku).
Projekt Warszawa – Cuprum Lubin (3:1)
Jak nie teraz to kiedy? – dla Warszawian mecz z gośćmi z Lubina miał niebagatelne znaczenie. Ostatni gwizdek, aby na szybko zamaskować mankamenty swojej gry już wybrzmiał. Egzamin Projekt rzeczywiście zdał, choć nie obyło się bez problemów. “Miedziowi” zdołali urwać seta, ale był to jedyny moment, kiedy byli w stanie dojść jednoznacznie do głosu. Projekt wyciągnął wnioski i trzy punkty zostały finalnie w Warszawie.
Barkom Każany Lwów – Ślepsk Malow Suwałki (1:3)
Po pierwszej partii (wygranej przez Barkom) wydawało się, że grająca w Krakowie drużyna z Lwowa jest w stanie odnieść pierwszy triumf w tym sezonie. Z każdą kolejną piłką gra gospodarzy stawała się jednak coraz słabsza i mniej zdecydowana. Ślepsk zdominował rywala i odniósł ostatecznie w miarę pewne zwycięstwo. MVP spotkania wybrano Bartosza Filipiaka (21 punktów, 56% skuteczności w ataku).
Autor: Mateusz Kurpiewski