W niedzielę odbył się dziewiąty etap tegorocznego Tour de France, który był zwieńczeniem drugiego tygodnia zmagań na francuskim wyścigu. Triumfatorem po wspaniałej solowej akcji okazał się Luksemburczyk Bob Jungels.
Odcinek z Aigle do Châtel les portes du Soleil od początku zapowiadał ciekawą górską rywalizację. Na trasie etapu, który niemal w całości był rozgrywany na terenie Szwajcarii znalazło się wiele podjazdów (w tym dwa pierwszej kategorii), a meta została ulokowana na szczycie około czterokilometrowej wspinaczki następującej po zjeździe z największej tego dnia trudności, czyli około piętnastokilometrowego Pas de Morgins.
O możliwość znalezienia się w odjeździe rywalizowało więc wielu dobrych górali. Ostatecznie skład 21-osobowej ucieczki utworzyli min. Brandon McNulty, Wout van Aert, Bob Jungels, Patrick Konrad, Simon Geschke, Thibaut Pinot oraz Warren Barguil. Prowadzący utrzymywali przewagę nad peletonem, która w szczytowym momencie wyniosła około czterech minut.
Decydujące sceny rozegrały się na podjeździe pod Col de la Croix. Gdy kolarze w czołówce zbliżali się do szczytu, na atak zdecydował się Bob Jungels. Do Luksemburczyka z AG2R Citroen Team po chwili dołączył Simon Geschke – Niemiec zgarnął tym samym komplet punktów do klasyfikacji górskiej. Gdy prowadząca dwójka ruszyła w dół, od razu można było zauważyć, kto jest lepszym zjazdowcem. Reprezentant naszych zachodnich sąsiadów zaczął mocno odstawać od swojego rywala i po chwili powrócił do grupy goniącej. Tymczasem Bob każdy kolejny kilometr pokonywał wręcz mistrzowsko i jego przewaga wzrastała o kolejne dziesiątki sekund.
U podnóża ostatniego podjazdu, po którym do mety pozostawała jedynie lekka „poprawka”, układ sił wyglądał następująco: Z przodu pedałował samotny Jungels, za którym ze stratą wynoszącą minutę i 40 sekund jechała grupa goniąca. Peleton, w którym mocne tempo nadawali kolarze UAE Team Emirates, do lidera tracił wówczas około trzech minut. Gdy wydawało się, że nikt nie jest w stanie przeszkodzić Junglesowi w odniesieniu triumfu, na osiem kilometrów przed szczytem Pas de Morgins na samotną pogoń zdecydował się reprezentant gospodarzy Thibaut Pinot. Jungels zaczął wtedy zmagać się z kryzysem, podczas gry jazda francuza wyglądała na bardzo solidną. Sprawiło to, że reprezentant trójkolorowych zbliżył się do swojego oponenta na około 20 sekund. Pinot nie zdążył jednak dogonić Luksemburczyka przed rozpoczęciem zjazdu, co w obliczu różnicy w technice zjazdów mocno utrudniało walkę Francuza o zwycięstwo etapowe. Na jeździe w dół Jungels powiększył swoją przewagę i na metę wjechał z 22 sekundami przewagi nad duetem Castroviejo-Verona, który na ostatnich metrach zdołał wyprzedzić pogodzonego z porażką kolarza Groupamy.
Dzięki aktywnej jeździe na podjazdach nowym liderem klasyfikacji górskiej po niedzielnym etapie został Simon Geschke, który w tym zestawieniu ma zaledwie jeden punkt przewagi nad zwycięzcą dziewiątego etapu. Tego dnia swoją przewagę nad rywalami w walce o zieloną koszulkę powiększył Wout van Aert – różnica pomiędzy Belgiem a drugim Fabio Jakobsenem wynosi już ponad sto punktów. W najważniejszej klasyfikacji, czyli tej generalnej, po pierwszym tygodniu rywalizacji prowadzi rzecz jasna Tadej Pogacar. Jonas Vingegaard, który wydaje się być największym adwersarzem, Słoweńca traci do niego 39 sekund, a kolejni w generalce zawodnicy Ineos Grenadiers (Geraint Thomas oraz Adam Yates) tracą już ponad minutę.
Na uczestników tegorocznej Wielkiej Pętli czeka teraz dzień przerwy. W poniedziałek kolarze będą musieli nabrać sił przed drugim tygodniem zmagań, który zdefiniują Alpy i górskie podjazdy.
Jarosław Truchan