W swoim ostatnim meczu w fazie grupowej na Mistrzostwach Świata w piłce ręcznej Polki zmierzą się z reprezentantkami Kamerunu. Zawodniczki z Afryki to zdecydowanie najsłabszy rywal, z jakim przyszło grać naszym rodaczkom podczas tegorocznego czempionatu globu. Jednak ta konfrontacja ma swój ciężar- zwyciężczynie grają dalej, natomiast przegrane jadą do domu.
Reprezentantki Polski swój udział w tegorocznych Mistrzostwach Świata zaczęły od przegranego meczu z Serbkami wynikiem 21:25. Później w meczu z Rosjankami (startującymi pod flagą federacji) uległy jeszcze mniejszą różnicą bramek- 23:36. Mimo nienajgorszej gry nie mogą jednak otworzyć swojego dorobku punktowego. Spotkanie z Kamerunem jest więc największą i zarazem ostatnią szansą. Na szczęście do następnej fazy z grupy awansują aż trzy zespoły- Polki mają więc prostą drogę do przejścia dalej. Muszą dziś odnieść zwycięstwo, co nie powinno być żadnym problemem.
Naprzeciwko nich staje bowiem Kamerun- reprezentacja, której rywalki w dwóch poprzednich meczach spuściły srogi łomot. Były to przegrane wynikiem 18:40 z Rosją oraz 18:43 z Serbią. Obecność tego kraju w czempionacie jest więc przykładem propagowania przez IHF piłki ręcznej na całym świecie, pięknym obrazem równości rywalizacji i możliwości uczestniczenia w największych imprezach drużyn ze wszystkich części globu. Mecze z nimi są jednak dla innych przykrym obowiązkiem, sześćdziesięcioma minutami do zagrania i zapomnienia. Nieinaczej będzie dziś- nawet najwięksi Kameruńscy optymiści nie wyobrażają sobie, żeby ich rodaczki mogły coś ugrać w meczu z Polkami.
Będzie to pierwsza wzajemna konfrontacja tych drużyn. Trudno sobie jednak wyobrazić inny scenariusz, jak pewne zwycięstwo zawodniczek znad Wisły. Motywacji z pewnością nie zabraknie- gramy w końcu o wyjście z grupy. Ta przeprawa będzie jednak o wiele łatwiejsza, niż poprzednie. Reprezentantki naszego kraju muszą wygrać, aby przejść do następnej fazy i napisać nowy rozdział swojego występu na tegorocznych Mistrzostwach Świata.
Jarosław Truchan