Czas na finał Pucharu Polski! Zapowiedź meczu Raków – Arka

Finał Pucharu Polski zbliża się wielkimi krokami. Już zaledwie kilka godzin pozostało do tego wspaniałego wydarzenia. O trofeum na Arenie Lublin powalczy Raków Częstochowa i Arka Gdynia.

Trzynaście z szesnastu klubów Ekstraklasy ma w swojej gablocie Mistrzostwo lub Puchar Polski. Trzema rodzynkami są Pogoń Szczecin, Podbeskidzie Bielsko-Biała i właśnie Raków. Dziś Częstochowianie będą mieli szansę, aby opuścić to grono.

Obecny sezon dla Medalików jest najlepszym w historii. Dwa lata temu, gdy Raków awansował do Ekstraklasy po 25. latach przerwy, nikt nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie zespół ten zaliczy aż taki progres. Oprócz dotarcia do finału Pucharu Polski jest także pewny zajęcia miejsca na podium. Najdłużej ze wszystkich ekip miał również matematyczne szanse na wygranie ligi. Przez wielu kibiców, dziennikarzy czy działaczy nazywany jest nawet najlepiej zarządzanym klubem w Polsce. Przemyślane transfery, ten sam trener od wielu lat, a także długoterminowa perspektywa rozwoju – to z pewnością przemawia za śląskim zespołem. Teraz to wszystko może mieć przełożenie na zdobycie pierwszego trofeum w historii klubu.

Nie będzie o to jednak prosto. Rywalami Czerwono-Niebieskich będzie Arka Gdynia, która w ostatnich latach ma szczególny patent na Puchar Polski. Meldowała się w finale tych rozgrywek nawet, kiedy walczyła o utrzymanie w elicie lub tak jak teraz gra na drugim poziomie rozgrywkowym. Gdyby Gdynianom udało dzisiaj się sięgnąć po trofeum, dokonaliby tego jako pierwszy od 25. lat zespół spoza Ekstraklasy.

W 1. Lidze Arkowcy radzą sobie dobrze. Zajmują 6. lokatę gwarantującą udział w play-offach o awans. W trakcie trwania sezonu przechodzili jednak przez pewne problemy jak np. wyprzedaż niemal połowy składu. W grudniu z pracą pożegnał się również ich ówczesny szkoleniowiec, Ireneusz Mamrot. Co było powodem zwolnienia? O dziwo niekoniecznie słabe wyniki, a raczej brak chemii pomiędzy nim a właścicielem. W jego miejsce został zatrudniony Dariusz Marzec i wygląda na to, że stosunki na linii trener-prezes układają się teraz znacznie lepiej.

Droga obu zespołów do finału

Raków Częstochowa:

  • 3-0 vs. Sandecja Nowy Sącz
  • 2-0 vs. Bruk-Bet Termalica Nieciecza
  • 4-2 vs. Górnik Zabrze
  • 2-0 vs. Lech Poznań
  • 2-1 vs. Cracovia

Arka Gdynia:

  • 5-0 vs. Górnik Polkowice
  • 2-0 vs. Korona Kielce
  • 2-1 vs. Górnik Łęczna
  • 5-2 vs. Puszcza Niepołomice
  • 1-0 vs. Piast Gliwice

Historia meczów obu zespołów

Dzisiejsi finaliści po raz pierwszy zagrali ze sobą w 1964 roku. Od tamtej pory ich drogi krzyżowały się bardzo rzadko, bo zaledwie 10-krotnie. Bilans tych starć zdecydowanie przemawia za Rakowem. Zawodnicy spod Jasnej Góry wygrali w 5. spotkaniach, w 4. padał remisowy rezultat, a tylko raz szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechyliła Arka.

Raków i Arka w finałach Pucharu Polski

W swojej 100-letniej historii częstochowianie w finale Pucharu Polski znaleźli się po raz drugi. Ich jedyny występ na tym etapie miał miejsce w 1967 roku. Raków do finałowego starcia awansował jako trzecioligowiec i z góry skazywany był na porażkę z faworyzowaną Wisłą Kraków.

Swoich ulubieńców z trybun stadionu Błękitnych Kielce wspierała liczna, bo 6-tysięczna grupa częstochowskich kibiców. Ich doping nie poniósł jednak piłkarzy do triumfu. Raków długo się bronił, bo przez całe 90 minut. Na rozstrzygnięcie trzeba było poczekać do dogrywki, a w niej napastnik Białej Gwiazdy Andrzej Sykta napoczął rywali w 107. minucie. Cztery minuty później wynik meczu na 0-2 ustalił Hubert Skupnik. Puchar ostatecznie powędrował w ręce Krakowian, ale za swój występ piłkarze Rakowa zebrali wiele słów pochwały.

Znacznie większe doświadczenie w finałowych meczach ma Arka Gdynia. Zawodnicy z Pomorza meldowali się w nich 3-krotnie, jednak w żadnym nie byli faworytem. Podobnie jest dzisiaj.

Ich pierwszy występ w finale przypada na rok 1979 i co ciekawe, również miał miejsce w Lublinie. Popularne Śledzie pokonały wówczas Wisłę Kraków 2-1. Bramki strzelali Janusz Kupcewicz i Tadeusz Krystyniak. Dla rywali trafił Kazimierz Kmiecik.

Kolejne mecze to już bardziej nowożytna historia. Arkowcy na drugi finał musieli czekać aż 38 lat, bo do 2017 roku. Na Stadionie Narodowym w Warszawie zmierzyli się oni z walczącym o mistrzostwo Polski Lechem. Arka w tym samym czasie biła się o utrzymanie w elicie. Jak się jednak okazało, pozycje w lidze nie miały żadnego znaczenia, bo złote medale zawisły na szyjach piłkarzy znad morza. Triumf w dogrywce zapewnił im Rafał Siemaszko oraz Luca Zarandia. Dla Lechitów honorową bramkę zdobył Łukasz Trałka.

Szansę na wstawienie kolejnego pucharu do klubowej gabloty Gdynianie mieli również w 2018 roku, jednakże nie udało im się po raz trzeci wznieść rąk w geście triumfu. Żółto-Niebiescy musieli uznać wyższość Legii Warszawa, która już po 30. minutach meczu prowadziła 2-0 po golach Jarosława Niezgody i Cafu. Arkowcy do siatki trafili bardzo późno, bo w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry. Gol Dawida Sołdeckiego nie zmienił jednak biegu wydarzeń.

Niestety mecz ten zamiast ze wspaniałymi emocjami kojarzony jest raczej z wybrykami kiboli na trybunach, które stały się sceną pirotechnicznych pokazów. Race i petardy latały po całym stadionie, co zmusiło wielu neutralnych fanów do opuszczenia stadionu. Sędzia kilka razy zmuszony był do przerwania meczu, ale na szczęście udało się go dograć względnie bezpiecznie do końca.

Trenerski dwugłos

Marek Papszun:

– Jesteśmy przed bardzo ważnym meczem. Zdajemy sobie sprawę z rangi tego spotkania. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i już się nie możemy doczekać niedzieli, godziny 16:00, dużych emocji, mam nadzieję, że zakończonych pozytywnie. (…) Jesteśmy przygotowani do walki przez 90 minut, a jeśli trzeba będzie to więcej. Chcemy przywieźć ten puchar do Częstochowy.

– Do meczu przygotowaliśmy się standardowo, jak do każdego przeciwnika. (…) Jesteśmy gotowi, przeciwnika dobrze poznaliśmy. Arka jest zespołem, który ma swoje atuty. Nieprzypadkowo walczy o awans do Ekstraklasy, ale my swoją siłę znamy, dlatego będziemy walczyć ze wszystkich sił aby wygrać.

Dariusz Marzec:

– Nie będę mówił jakiego meczu możemy się spodziewać. Na pewno z jednej i drugiej strony będzie chęć wygranej. Nie poddajemy się, wręcz przeciwnie, wierzymy, że tej krwi możemy nieco upuścić Rakowowi. Piłka jest okrągła, bramki są dwie, wynik do końca otwarty.

– Raków na pewno ma przewagę w fakcie, że są budowani od wielu lat i fundament zespołu jest mocny. My dopiero zaczęliśmy ten proces, wiemy jak w okresie zimowym zostaliśmy znowu przebudowani. Zgranie, doświadczenie, wdrażanie dyscypliny i pewnych schematów przez długi okres to z pewnością spory atut Rakowa. My na to nie mamy tyle czasu, ale jesteśmy dobrej myśli.

Przewidywane składy:

Raków: Holec – Piątkowski, Niewulis, Arsenic, Tudor, Lederman, Sapała, Wdowiak, Cebula, Kun, Gutkovskis

Arka: Kazjer – Kasperkiewicz, Marcjanik, Danch, Hiszpański, Sasin, Deja, Letniowski, Valcarce, Żebrowski, Rosołek

Relacja z finału Pucharu Polski od 16:00 na kanale 1. Radia Gol. Zapraszamy w imieniu Kamila Wlazło i Mateusza Stófa.

Autor: Patryk Stysiński

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze