Podsumowanie sezonu 2020 w Formule 1

Sezon 2020 był wyjątkowy. Pod pewnymi względami było jak zwykle – Hamilton został mistrzem świata, Mercedes miał najszybszy bolid, a Verstappen był lepszy od swojego zespołowego kolegi. Jednak pandemia koronawirusa i wywrócony do góry nogami kalendarz dały nam wiele emocji. Byli niespodziewani zwycięzcy, zmiany zespołów oraz niespodziewane powroty. Przyszła pora, żeby podsumować to w kilku kategoriach.

Najlepszy kierowca: Pierre Gasly

Ten rok należał do Francuza. Pierre po bardzo ciężkim sezonie 2019 podniósł się psychicznie i był fenomenalny. I nie chodzi tu tylko o zwycięstwo na torze Monza. Gasly dojrzał jako kierowca i stał się naprawdę mocnym punktem zespołu. Szef AlphaTauri, Franz Tost, też niezwykle chwalił rozwój 24-latka. Francuz zmienił się w bardzo silnego psychicznie zawodnika i dał się poznać w tym sezonie jako naturalny lider teamu z Faenzy. Przez cały sezon Pierre był bardzo regularny i solidny. Udawało mu się wycisnąć dodatkowe kilka procent z samochodu i zdobyć cyklicznie duże punkty, przykładając się tym samym do najlepszego sezonu swojej drużyny i wygrywając po raz drugi w jej historii.

Najgorszy kierowca: Nicolas Latifi

Debiut Kanadyjczyka w królowej sportów motorowych lekko mówiąc… nie zachwycił. Nikt nie spodziewał się po Latifim, że zostanie nagle gwiazdą i regularnie będzie zdobywał punkty, ale Nicolas był wyraźnie najgorszy. George Russell pokazał, że jest o co najmiej o dwie klasy lepszym kierowcą od kolegi z zespołu. Pokonał rywala w każdym pojedynku kwalifikacyjnym i gołym okiem można było zobaczyć, że jest lepszy również w tempie wyścigowym. Marnie zaprezentował się w tym roku Latifi i myślę, że gdyby nie wsparcie finansowe ojca, pożegnalibyśmy się z Kanadyjczykiem. A pewnie nawet nigdy nie powitali go w F1.

Najlepszy zespół: Mercedes

Team z Brackley był w tym roku klasą samą dla siebie. Niewiele można powiedzieć o Mercedesie – był po prostu wspaniały. Jedyne, w czym ustępował komukolwiek, to chyba pit stopy – mechanicy Red Bulla jak zwykle wykonywali fantastyczną robotę. Poza tym – absolutny majstersztyk mistrzowskiej drużyny. Pierwsze miejsce wśród konstruktorów zapewnili sobie praktycznie w połowie sezonu. I jest to wygrana absolutnie zasłużonq, bo bez względu na wszystko, co działo się dookoła, ludzie w Mercedesie znowu zrobili swoją pracę perfekcyjnie.

Najgorszy zespół: Ferrari

Ten rok to absolutny chaos w Maranello. Zaczęło się jeszcze na testach w Barcelonie, kiedy na światło dzienne wyszło, w jak okropnej formie jest Ferrari. Po pierwsze, Włosi nie poradzili sobie z dostosowaniem jednostki do dyrektywy technicznej wydanej pod koniec zeszłego sezonu . To był już spory problem. Dodatkowo, w konstrukcji nadwozia popełniono ogromne błędy, przez co SF–1000 generowało wiele oporu. Ferrari więc jednej zimy z walki o zwycięstwa, przesunęło się do środka stawki. I to raczej tej dolnej połowy. Do tego dochodzi wiele fatalnych decyzji strategicznych i obrzydliwy wręcz sposób wyrzucenia z zespołu Sebastiana Vettela, który skończył się praniem brudów przez Niemca. 2020 był kompromitacją ekipy z Maranello i jedyne, na co mogą liczyć Tifosi, to ogromna poprawa w przyszłym sezonie. Jednak jeśli nowa jednostka napędowa nie będzie tak dobra, jak zapowiada Mattia Binotto, czeka ich kolejny rok katuszy.

Pozytywne zaskoczenie: Russell w Mercedesie

Kiedy Lewis Hamilton zachorował na koronawirusa, wszyscy czekali ze zniecierpliwieniem na to, jak w teamie z topu poradzi sobie George Russell. Przewidywania były różne – od pole position i podium, do zakręcenia się w okolicy dziesiątego miejsca. Junior Mercedesa był jednak fenomenalny – minimalnie przegrał w kwalifikacjach z Valtterim Bottasem, a jego tempo wyścigowe zaskoczyło wszystkich. Bez problemów objeżdżał rywali i jedynie błąd w boksie i masa nieszczęścia odebrały mu zwycięstwo. Brytyjczyk pokazał niedowiarkom, z jakiej gliny jest zbudowany i w tym momencie jest bardzo poważnym kandydatem do fotela w Mercedesie na sezon 2022.

Negatywne zaskoczenie: Bottas 3.0

Przed sezonem po raz kolejny usłyszeliśmy od Valtteriego zapowiedzi walki o tytuł z Hamiltonem. Misja, lekko mówiąc, się nie powiodła, nawet jeśli start nie był zły. Jednak groźne obietnice Fina w końcu skończyły się na dominacji Lewisa w kwalifikacjach, bycie zdeklasowanym przez rywala i zapewnieniu sobie przez Hamiltona tytułu trzy wyścigi przed końcem sezonu. Bottas bliżej niż mistrzostwa w tym sezonie jest stracenia miejsca w Mercedesie po okropnym występie na tle Russella w Grand Prix Sakhiru.

Najlepszy wyścig: Grand Prix Włoch

Ironicznie, rozbijając bolid Ferrari na włoskiej ziemi, Leclerc zgotował nam najlepsze widowisko sezonu. Rywalizacja na Monzy już wtedy była ciekawa, ale safety car i błąd Lewisa Hamiltona nadały ściganiu tego dnia zupełnie nowego wymiaru. Przez kilka okrążeń kibice siedzieli jak na szpilkach patrząc na to, czy Carlos Sainz dogoni Pierra Gasly’ego i zdoła odebrać mu triumf. W międzyczasie w walce o podium nie liczył się ani Bottas, ani Verstappen, a Hamilton przebijał się przez całą stawkę. Ta mieszanka dała efekt w postaci genialnego sportowego widowiska, które zapamiętamy na długie lata.

Wydarzenie sezonu: odejście Vettela z Ferrari

W tym roku stało się wiele: potwierdzono wprowadzenie limitów budżetowych, przesuniętą zmiany zasad na rok 2022 a koronawirusm dopadł Lewisa Hamiltona. Przejście Sebastiana Vettela do Aston Martina jest jednak o tyle wielką sprawą, że pociągnęło za sobą masę konsekwencji. Ten klocek wyciągnięty z układanki uruchomił gigantyczną karuzelę transferową. Sainz do Ferrari, Ricciardo do McLarena, powrót Fernando Alonso. Samo połączenie ekipy z Silverstone i 4-krotnego mistrza świata może być genialnym małżeństwem. Oby Vettel odżył po opuszczeniu Maranello, a inżynierowie mogli dać mu wspaniałe narzędzia do walki o podia. Ten transfer to wielka rzecz – coś, co ma i będzie miało ogromny wpływ na cały kolorowy cyrk Formuły 1.

 

Autor: Adam Wojtowicz