Chorwacki obrońca Domagoj Vida uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Absurd całej sytuacji polegał jednak na tym, że lekarz reprezentacji otrzymał rezultat dopiero po pierwszej połowie meczu z Turcją.
Po pierwszych 45 minutach spotkania Turcja – Chorwacja, gospodarze prowadzili 2:1. Obie drużyny zdecydowały się w przerwie na zmiany. W ekipie Chorwatów boisko opuścił Domagoj Vida, a na jego miejsce trener Zlatko Dalić wprowadził Filipa Uremovicia. Dopiero po ostatnim gwizdku sztab szkoleniowy ekipy z Bałkanów poinformował o prawdziwym powodzie tej roszady.
Okazało się, że obrońca dopiero w przerwie otrzymał wstępny wynik swojego testu na koronawirusa. Całą sytuację wyjaśniła pokrótce w swoim oświadczeniu chorwacka federacja. Wedle jej słów, wyniki pochodziły z rutynowego badania już przed spotkaniem ze Szwecją. Mimo że oficjalne rezultaty badania pojawiły się dopiero po północy, to już po zejściu obu drużyn na odpoczynek po pierwszej połowie lekarze zostali poinformowani, że próbka Vidy wskazuje na potencjalnie pozytywny wynik. Podjęto wtedy decyzję o zapobiegawczym zdjęciu stopera z boiska i odizolowaniu go od reszty drużyny. Jak się potem okazało, była to decyzja dobra, bo kilka godzin później potwierdzono obecność wirusa w organizmie piłkarza Besiktasu.
– Po tym, jak wszyscy zawodnicy i pracownicy otrzymali negatywny wynik testu na obecność koronawirusa w poniedziałek przed spotkaniem z Turcją, kolejne próbki na mecz ze Szwecją zostały pobrane w środę rano. Federacje uzyskała oficjalnie wyniki badań po północy czasu lokalnego. Wykazały one, że zawodnik reprezentacji narodowej Domagoj Vida otrzymał wynik pozytywny – czytamy w oficjalnym oświadczeniu Chorwackiego Związku Piłki Nożnej.
Vidę czeka teraz kilka dni przymusowej izolacji w Stambule, a wszystkich zawodników zarówno po stronie chorwackiej, jak i tureckiej – dodatkowe testy w celu upewnienia się, że obrońca nie zdołał zarazić żadnego z piłkarzy na boisku.
Autor: Kamil Niewiński