Młodzieżowcy w PKO Ekstraklasie, czyli do czego doprowadziły polskie kluby…

Jest 7 grudnia 2018. Za pomocą Twittera Maciej Sawicki informuje o przyklepaniu przepisu dotyczącego młodzieżowca na boisku. Reforma miała na celu odmłodzić ekstraklasowych zawodników i narzucić pewną filozofię wewnątrz klubu. Do jakich zmian doszło w zespołach? Czy wyszły na dobre polskiej piłce?

Tuż po przegłosowaniu przepisu przez PZPN na polskich forach sportowych pojawiła się masa informacji, wywiadów, poszczególnych opinii dziennikarzy, a przede wszystkim piłkarzy i trenerów. Już wtedy nietrudno było zauważyć pewną niechęć do wchodzących od lipca przepisów. Ponad tydzień po ustaleniu dyrektywy na temat nowych zasad wypowiedział się aktualny trener mistrzów Polski Waldemar Fornalik. Szkoleniowiec na temat przepisu o młodzieżowcu wyraził się jasno – oznajmił, że przynosi klubom więcej minusów niż plusów. Następnie miesiąc później podczas zgrupowaniu Piasta Gliwice w Turcji trener Fornalik powiedział, iż pomysł ten jest wprowadzany sztucznie, a sam wolałby wdrażać zawodnika do drużyny naturalnie, nie na siłę. Także niedawno dla zyskującego popularność ,,Foot Trucka’’ Łukasza Wiśniowskiego i Kuby Polkowskiego krytycznie wypowiedział się Krzysztof Mączyński, twierdząc, że przepis o młodzieżowcu jest dramatyczny i że żadna szanująca się liga owego nakazu nie ma. Po tych dwóch z wielu wypowiedzi można wiele wywnioskować…

Dlaczego PZPN ze Zbigniewem Bońkiem na czele był zmuszony do podjęcia takiej decyzji? Jednym z powodów jest odmłodzenie ekstraklasowych boisk. Cofnijmy się o trzy sezony. Będący wówczas w Ekstraklasie Górnik Łęczna grał składem mającym średnio 29,26 lat. W tym samym sezonie klubem, który średnią wieku miał najmniejszą, była Pogoń Szczecin – 26,29. W sumie średnią wieku w polskim najwyższym szczeblu rozgrywkowym było 27,7 lat. Te liczby nie napawają optymizmem.

By nie odchodzić za bardzo w przeszłość, warto przyjrzeć się Cracovii  – klubowi, który w tegorocznych rozgrywkach będzie bił się o mistrzostwo Polski. Najstarszy polski klub piłkarski dla zawodników poniżej 22. roku życia poświęcił w ubiegłym sezonie 896 minut – to bardzo mało.

Dużo do myślenia daje też trenerska filozofia Waldemara Fornalika, który propaguje „spokojne” i „długofalowe” wprowadzanie do klubu młodych zawodników. Jaki jest efekt tej filozofii? W tej chwili jego Piast Gliwice jest przedostatni w tabeli jeśli chodzi o grę młodzieżowcami – 2015 minut.  

Zmiany potrzebne od zaraz!

Przytoczone statystyki dają dużo do myślenia. Jeśli chcemy iść do przodu, rozwijać się, musimy śmielej stawiać na młodzież. Trzeba jasno powiedzieć – w polskim futbolu wprowadzono zasady, które budzą uzasadnione kontrowersje. Wydaje się jednak, że nie ma alternatywy. Decyzja jest słuszna, wręcz konieczna. W przeciwnym wypadku przez następne lata 40% zawodników w pierwszej klasie rozgrywkowej byłoby z zagranicy, a najczęstszym kierunkiem poszukiwań zawodników byłaby liga słowacka czy trzecia hiszpańska. Nadal w podstawowych składach ekstraklasowych klubów grałoby więcej obcokrajowców niż rodaków, a w polskich klubach nie byłoby miejsca dla utalentowanej młodzieży. Polska piłka musi się rozwijać!

Oczywiście zmiany nie nadejdą w pierwszym sezonie. To projekt długofalowy. Trzeba poczekać, by obecny trend kupowania piłkarzy starych, bez polotu i wizji na przyszłość, przeszedł do historii. Coś jednak już się ruszyło: po dwudziestu dwóch kolejkach ligowych rozgrywek widać wyraźne wydłużenie się czasu gry młodych piłkarzy, to już 48402 min – o tysiąc  więcej niż w całym poprzednim sezonie. Pozytywy można dostrzec także w sprzedaży młodych zawodników zagranicę – Patryk Klimala czy Adam Buksa to najlepsze tego przykłady.

Wzorce od sąsiadów

Przykłady możemy brać z krajów na południe od Polski. Na pierwszy ogień wysuwają się ligi słowackie i czeskie, które wypromowały wielu piłkarzy. Przykład? Alex Kral. Defensywny pomocnik sprzedany za 12 mln euro do Spartaka Moskwa. Cytując klasyka: Można? Można! W tym i wielu innych przypadkach chodzi o filozofię klubów. Na co wydają pieniądze? W co chcą inwestować? Jeśli na akademię, to na pewno jej koszt zwróci się po paru, parunastu lub parudziesięciu latach. Do tego trzeba jednak cierpliwości, co jest towarem deficytowym niektórych polskich klubów.

Po nagonce na ekstraklasowe ekipy trzeba także pochwalić te, które idą z biegiem czasu, myślą perspektywicznie i wiedzą, jakie możliwości daje szkolenie młodych: Lech Poznań, Cracovia, Legia Warszawa, Zagłębie Lubin, Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin. Poprzez inwestowanie w młodych zawodników i budowanie akademii zespoły te mogą w przyszłości odnosić duże sukcesy.

Dzięki uchwale wchodzącej w życie od tego sezonu, kluby mogą odczuć pewien dyskomfort. Uzasadniony opór budzi ,,wstawianie” do składu młodych zawodników, którzy nie dojrzali do grania na najwyższym, polskim szczeblu. Wprowadzone przepisy były z myślą o przyszłości, by polska piłka już za parę lat mogła pochwalić się atrakcyjnością i dobrym poziomem sportowym. Zmianę odczuję także polska reprezentacja, dzięki napływającej uzdolnionej młodzieży poziom sportowy polskiej piłki będzie się polepszał, by już za parę lat mówić o nowej generacji dobrego, polskiego futbolu.

Podstawowi młodzieżowcy w swoich klubach podczas rundy jesiennej.
Od lewej: Patryk Klimala, Kamil Jóźwiak, Michał Karbownik i Przemysław Płacheta.