Tsitsipas świętuje w Next Gen ATP Finals, czyli o greckiej pieśni przyszłości

Turniej Next Gen ATP Finals to wydarzenie stosunkowo nowe w kalendarzu tenisowych rozgrywek. Już dziś cieszy się  jednak ogromnym zainteresowaniem. Właśnie ono zapewnia niezapomnianą okazję, by lepiej przyjrzeć się grupce najbardziej obiecujących zawodników, którzy ze względu na swój młody wiek (poniżej 21 lat) traktowani są w kategoriach wielkich tenisowych nadziei. Dziesiątego listopada odbył się uroczysty finał drugiej edycji tej imprezy. Puchar zwycięzcy powędrował po pasjonującym starciu w ręce triumfatora tegorocznego Intrum Stockholm Open – Stefanosa Tsitsipasa. Grek pokonał Alexa De Minaura  2-4, 4-1, 4-3(3), 4-3(3).

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Next Gen ATP Finals ma w założeniu stanowić „młodzieżowy” odpowiednik seniorskiego Nitto  ATP Finals w Londynie. Specyfika rozgrywek w obu przypadkach polega na innym niż tradycyjny schemacie gry. Zawody nie przebiegają zgodnie z rozpiską typowych, turniejowych „drabinek”. Jeszcze przed rozpoczęciem zmagań zakwalifikowanych zawodników dzieli się na dwie czteroosobowe grupy, by następnie ustalić kolejność gry na zasadzie „każdy z każdym”. Po rozegraniu wszystkich pojedynków do półfinału awansuje dwóch najlepszych z poszczególnych grup. Techniczne upodobnienie do Londyńskiej imprezy, w ramach której rywalizuje 8 najlepszych zawodników sezonu  ATP w niebagatelny sposób podkreśla rangę włoskiego widowiska.

Co w pierwszej połówce?

W grupie A poziom umiejętności poszczególnych tenisistów od początku był bardzo wyrównany. Przełożyło się to bezpośrednio na wyniki spotkań, a w konsekwencji kwestia awansu do półfinału do ostatnich chwil pozostawała nierozstrzygnięta. Wśród rywalizujących wyróżnił się jedynie ostateczny triumfator imprezy – Tsitsipas. Wygrał on po kolei z każdym ze swoich przeciwników, pewnie meldując się w półfinale. Walka o drugie dające awans miejsce rozegrała się pomiędzy Munarem, Hurkczem i Tiafoe. Każdy spośród wymienionych zawodników na trzy rozegrane spotkania, na swoim koncie zapisał jedno. Wszystko rozstrzygnęło się więc dopiero w ostatnim grupowym meczu pomiędzy Hurkaczem a Tsitsipasem. Jego rezultat przesądził o awansie Munara.

Polski akcent

Młody Wrocławianin, który w kategoriach sukcesu rozpatrywać może już sam fakt zakwalifikowania się do Next Gen ATP Finals zanotował w Mediolanie solidny występ. Udało mu się pokonać świetnie dysponowanego Jaume’go Munara. W pojedynku z Francesem Tiafoe także prezentował się z dobrej strony. O ostatecznej porażce w starciu z Amerykaninem zadecydowały niuanse, a poziom gry obu zawodników był imponujący. Ze względu na gorszy bilans setowy Polak musiał jednak wykazać się nie lada zdolnościami, by pojawić się w półfinale. Osiągnięcie tego celu mogło mu zapewnić jedynie zwycięstwo nad młodym Grekiem. Tak ambitnemu zadaniu Hurkacz nie podołał , ale całościowa analiza jego gry napawa optymizmem w perspektywie przyszłych występów.

Dwa asy grupy B

Nieco inaczej wyglądała sytuacja w grupie B. Kompletem zwycięstw cieszył się tam wprawdzie także tylko jeden zawodnik, ale następny w kolejce tenisista ustępował mu minimalnie. O jego drugiej w tabeli grupy B pozycji zadecydował dopiero bezpośredni pojedynek. Niepokonany po pierwszym etapie gry był wyłacznie podopieczny LLeytona Hewitta – Alex de Minaur. Niemal po piętach stąpał mu 21-letni Andrey Rublev. Rosjanin przegrał  z 19-latkiem po czterosetowej walce. Wszytkie pozostałe spotkania rozstrzygnął na swoją korzyść. Z turniejem na tym etapie musieli pożegnać się Taylor Fritz oraz Liam Caruana.

O krok od finału

Do jeszcze bardziej emocjonujących starć doszło w następnej fazie zawodów. Półfinałowe pary powstały na zasadzie łączenia zwycięscy z awansującym z drugiego miejsca w przeciwnych grupach. W ten sposób rywalizacja o prawo pojawienia się w finale rozegrała się pomiędzy  Tsitsipasem i Rublevem oraz De Minaurem i Munarem. Oba z wymienionych spotkań były niezwykle zacięte.  W każdym z nich do wyłonienia zwycięscy potrzebnych było aż 5 setów. Warto nadmienić, że nigdy wcześniej nie doszło do pojedynku pomiędzy tak zestawionymi zawodnikami. Fakt ten wywołał jeszcze większą ciekawość kibiców. Ostatecznie do wielkiego finału trafił Stefanos Tsitsipas, wygrywając 4-3, 3-4, 4-0, 2-4, 4-3. Naprzeciwko niego stanąć miał, równie wyczerpany maratonem zafundowanym mu przez przeciwnika  Australijczyk – De Minaur.

Słodycz zwycięstwa

Przebieg półfinałów rozbudził oczekiwania widzów. Niebezzasadnie zakładano więc, że finałowy mecz powinien zachwycić sportowym poziomem. Na zawód w tej kwestii nie można było narzekać. Finaliści grali agresywnie i ryzykownie. Długie, przesycone arcytrudnymi zagraniami wymiany wprawiały w osłupienie kibiców, by następnie wywoływać burzę oklasków. Pierwszy set padł łupem Australijczyka, ale następne trzy zapisał na swoim koncie Tsitsipas. Dzięki zachowaniu zimnej krwi w krytycznych momentach przechylił on szalę zwycięstwa na swoją stronę. W ten sposób stał się drugim w historii triumfatorem Next Gen ATP Finals. Rok temu na jego miejscu stał obecnie 25. w rankingu Koreańczyk – Hyeon Chung.

Wszystko, co dobre…

Tegoroczna edycja Next Gen ATP Finals dostarczyła kibicom z całego świata niezapomnianych wrażeń. Mediolański triumf Stefanosa Tsitsipasa stanowi bez wątpienia jeden z kamieni milowych jego rozpędzającej się kariery. Baczniejsza analiza poszczególnych spotkań każe zwrócić uwagę także na pozostałych, popisujących się niebagatelnymi umiejętnościami tenisistów. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym roku uczestnicy zawodów w tej magicznej atmosferze zaprezentują się z co najmniej równie dobrej strony.

źródło: atpworldtour.com

ŹRÓDŁONatalia Kupsik