Dwukrotna mistrzyni olimpijska na 800 m nie będzie mogła wystartować w Tokio na swoim ulubionym dystansie. Swojej szansy upatruje, jednak w biegu na 5000 m. Caster Semenya obroniła w czwartek tytuł mistrzyni RPA na tym dystansie, jednak uzyskany czas był słabszy od minimum olimpijskiego. Zawodniczka nie ma zamiaru składa broni.
Caster Semenya nie będzie mogła rywalizować w Tokio na swoim ulubionym dystansie 800 m po tym, jak World Athletics zmieniło przepisy. Zgodnie z nowymi zasadami sportowcy z zaburzeniami rozwoju płci (DSD) rywalizujący na dystansach od 400 m do mili muszą farmakologiczne obniżyć swój naturalnie wysoki poziom testosteronu. Dwukrotna mistrzyni olimpijska nie respektuje tych reguł i wielokrotnie się od nich odwoływała. Niemniej przegrała swoją sprawę zarówno przed Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS) w Lozannie, jak i szwajcarskim Sądem Najwyższym. Ostatnim krokiem, który powzięła, było skierowanie decyzji do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jednak mało prawdopodobnym rozwiązaniem wydaje się jej rozstrzygnięcie przed rozpoczynającymi się 23 lipca igrzyskami olimpijskimi w Tokio.
W tej sytuacji myślano, że zawodniczka może wystartować na dystansie 200 m, jednak ze względów zdrowotnych odrzuciła tę opcję.
– Musieliśmy zorientować się, czy będę w stanie startować na 200 metrów przez następne pięć lat. Uznaliśmy, że nie będzie to dla mnie korzystne. Jestem coraz starsza i mogłoby to spowodować wiele kontuzji mięśniowych. Jestem stworzona do dłuższych dystansów – tłumaczyła.
Minimum olimpijskie na 5000 m to 15.10,00. Semenya na mistrzostwach RPA uzyskała rezultat 15.52,28. Na poprawienie swojego wyniku ma czas do 29 czerwca i nie zamierza się poddawać.
– Jeżeli się nie uda, to nie będzie koniec świata. Nie chodzi mi tylko o udział na igrzyskach olimpijskich. Chce się dobrze bawić, być zdrowa i pozostać na bieżni jak najdłużej – zakończyła.
Autor: Artur Wahlgren