Tradycyjnie w fińskiej Ruce miała miejsce inauguracja Pucharu Świata w kombinacji norweskiej. W piątek panowie rywalizowali metodą Gundersena, tak więc czekał ich jeden skok i pięciokilometrowa trasa biegowa. Wygrał doskonale wszystkim znany Jarl Magnus Riiber.
Na skoczni o punkcie HS wynoszącym 142 metry najlepiej poradził sobie właśnie Norweg. Uzyskał odległość 140.5 metra, co przełożyło się na 149.2 punktów. Jako drugi pierwszą część zawodów ukończył Austriak Mario Seidl, przegrywając z Riiberem zaledwie o trzy dziesiąte punktu. Podium po konkursie skoków uzupełnił Niemiec Manuel Faisst.
Na biegową trasę jako pierwszy wyruszył więc zwycięzca trzech poprzednich edycji Pucharu Świata. Seidl i Faisst ruszyli kolejno sekundę i 10s. za nim. Norweg spokojnie dowiózł to prowadzenie do końca. Sztuką odnoszenia sukcesów w kombinacji norweskiej jest bowiem mała różnica umiejętności skakania i biegania, przy jednoczesnym bardzo wysokim poziomie obu z tych elementów. Riiber ma to opanowane do perfekcji, nic więc dziwnego, że wygrał. Drugiego Johannesa Lampartera wyprzedził o 20.2s. Jako trzeci na mecie zameldował się rodak zwycięzcy- Jens Luraas Oftebro, uzyskując trzeci najlepszy czas biegu. Drugą konkurencje wygrał Julian Schmid, lecz słabszy skok spowodował, że Niemiec ostatecznie uplasował się na 13 pozycji.
Warto zaznaczyć, że w rywalizacji mogliśmy oglądać Szczepana Kupczaka. Polak pierwszą część zawodów ukończył na 28 pozycji, co nie napawało optymizmem przed biegiem (wiemy bowiem, że to skok uchodzi za mocniejszą stronę naszego rodaka). Ostatecznie inauguracyjne zawody Pucharu Świata ukończył na 32 miejscu.
Zawodnicy, którym dziś w Ruce noga się powinęła, już jutro będą mięli okazje do zrewanżowania się. Czeka ich bowiem ponowna rywalizacja w tym fińskim mieście, z tą różnicą, że dystans do przebiegnięcia będzie dwa razy dłuższy, a więc wyniesie 10km.
Jarosław Truchan