W Turynie trwa turniej dla ośmiu najlepszych zawodników sezonu 2021. Drugiego dnia zmagania rozpoczęła grupa zielona. Novak Djoković pokonał Caspera Ruuda 7:6,6:2, natomiast w drugim meczu Andriej Rublow okazał się lepszy od Stefanosa Tsitsipasa, wygrywając 6:4,6:4.
Jako pierwsi na kort wyszli Novak Djoković i Casper Ruud. Mecz rozpoczął się dosyć niespodziewanie. Już w pierwszym gemie Norweg zdołał przełamać Serba i odskoczył faworytowi tego spotkania. Tenisista z Belgradu odrobił jednak tę stratę w szóstym gemie . Od tego momentu jakość pojedynku weszła na bardzo wysoki poziom. Obserwowaliśmy wiele długich wymian, jednakże żaden z zawodników nie zdołał przełamać przeciwnika. Djoković miał dwie piłki setowe przy serwisie Ruuda, jednak Norwegowi udało się wyjść z tych opresji. Doszło więc do tie-breaka. W nim na szybkie prowadzenie wyszedł Serb. Tenisista ze Skandynawii nie złożył jednak broni, odrobił straty i wysunął się na prowadzenie 4:3. Od tego momentu jednak Djoković wszedł na wyższe obroty. Wygrał wszystkie kolejne piłki i dogrywka zakończyła się wynikiem 7:4 dla Novaka. Drugi set to prawdziwy popis Serba, który szedł w parze ze słabszą grą Ruuda. Trudno się rozpisywać na temat drugiej partii tego meczu- set bez historii, pozbawiony krzty dramaturgii. Już w pierwszym gemie Nole praktycznie ustawił sobie resztę spotkania. Szybkie przełamanie jeszcze bardziej podcięło skrzydła jego przeciwnikowi. Później kontrola, dorzucenie jeszcze jednego breaka i po trzydziestu minutach drugiej partii Djoković dopiął swego i wygrał spotkanie. Nie możemy jednak powiedzieć, że Rudd zawiódł. Mecz trwał do momentu, aż Serb zaczął grać na swoim poziomie. Później oglądaliśmy teatr jednego aktora. Tenisista z Serbii grał za dobrze od końcówki pierwszego seta, aby Norweg mógł myśleć o pokonaniu lidera rankingu.
Na zakończenie dnia, w drugim meczu singlowym doszło do starcia Stefanosa Tsitsipasa z Andriejem Rublowem. Pojedynek ten zapowiadał się o wiele ciekawiej od konfrontacji otwierającej rywalizację w grupie zielonej, bowiem naprzeciw siebie stanęli czwarty i piąty zawodnik rankingu ATP. Początek meczu zaostrzył nam apetyty. Już sam fakt, że w pierwszym gemie rozegrano 14 piłek świadczył o tym, że przed nami szykuje się wspaniałe widowisko. Pierwszy set uświadomił nam, jak ważny w tenisie jest serwis. Kluczem było bowiem utrzymanie swojego podania. Przy stanie 2:2 „pękł” tenisista z Grecji. Rublow przełamał Stefanosa i był to kluczowy moment pierwszej partii. Rosjanin świetnie serwował (tego seta zakończył ze statystyką 92% pierwszego podania) i spokojnie dowiózł tę przewagę do końca pierwszej części spotkania, wygrywając 6:4. W drugiej partii mogliśmy przeżyć swoiste deja vu. Dokładnie w tym samym momencie co w poprzednim secie, doszło do przełamania na korzyść Rublowa. Do tego momentu gra była bardzo wyrównana. Byliśmy świadkami wielu wspaniałych wymian. Grek rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Różnica tkwiła w tym, że gra Tsitsipasa to były momenty. Owszem, posyłał świetne piłki, lecz były one przeplatane z okresami nieco słabszej gry, gdzie Sefanos spuszczał z tonu. Rublow grał natomiast na jednym poziomie. Nieszczęściem Greka było to, iż był on bardzo wysoki. Rosjanin grał fantastycznie. Stabilizacja na bardzo wysokim pułapie co do jakości sprawiła, że wychodziło mu niemal wszystko. Wspomniane przełamanie wystarczyło Rublowowi do zapewnienia sobie zwycięstwa w meczu. Momenty Tsitsipasa nie wystarczyły w konfrontacji z grającym fenomenalny tenis Rosjaninem. Mieliśmy większe nadzieje co do tego spotkania, lecz nikt nie mógłby dziś stawić czoła piątemu tenisiście globu.
Drugie swoje mecze panowie rozegrają w środę, natomiast już jutro do akcji wkroczy grupa czerwona. O 14:00 dojdzie do konfrontacji Daniła Miedwiediewa z Alexandrem Zverevem, natomiast wieczorem Hubert Hurkacz zmierzy się z Włochem Matteo Berrettinim (występ Włocha jest jednak wątpliwy w obliczu urazu, którego nabawił się w pierwszym meczu).
Jarosław Truchan