Na ogół lepiej jest gadać

Mówi się, że milczenie jest złotem, ale na co komu taki złom. Jest potrzebny najwyżej młodym (albo i starszym) panienkom – na kolczyki – żeby mogły być trochę bardziej sexy. Więc jeśli tego złomu nie potrzebujecie, lepiej jest dużo gadać, bo zamiast złota ma się wtedy gotówkę.

Pieniędzy na koncie jeszcze nikomu nie przybyło od milczenia, a od samego gadania – zdarza się. Klasyczny przykład to sejm, w którym to cały czas ktoś obraduje, chociaż z reguły niewiele z tego wynika. A kasy na kontach przybywa i nie trzeba nawet mówić do rzeczy. Mało tego, są miejsca, gdzie można zarabiać na gadaniu, nie znając dobrze własnego języka, włączcie telewizor. Ot, zawodowi celebryci. Powiecie, że się powyborczo czepiam. Być może, nie czepiałem się przedwyborczo.

O samym gadaniu też często się gada – tak samo w polityce i w telewizji, jak w piłce. Bo Tadzio powiedział, że [wstaw cokolwiek]. A hipotetyczny Tadzio pewnie nawet nie był wtedy trzeźwy. Tyle, że sportowcy nie nadużywają alkoholu, więc jak już coś mówią, to pewnie wiedzą co, vide Lukas Podolski, który znowu obiecał, że zagra w Górniku Zabrze. Nie chcę Łukasza podejrzewać, ale przeczuwam niejasno, że jednak nie zagra. Kiedy obiecał to pierwszy raz, miał pewnie z 25 lat albo mniej i spodziewał się, że w dniu końca jego poważnej kariery Ekstraklasa będzie naprawdę ekstra. Tymczasem lata mijają, a jest jak jest, czyli wcale nie lepiej. Podobne deklaracje składało już wielu piłkarzy, a wśród nich Jakub Błaszczykowski, który nigdy nie krył się z chęcią zakończenia kariery w Wiśle Kraków. Jeżeli ktokolwiek z nich miałby dotrzymać słowa, to właśnie Kuba, ale poczekajmy. Zimą w tej kwestii nic się nie zmieni (jak trzeba będzie, to chętnie odszczekam).

Niemało gadało się też ostatnio o – atrakcyjnych skądinąd – wizjach, jakie roztaczało przed nami swego czasu prezesostwo z Poznania. Ivan Djurdjević miał zostać trenerem na lata, przygotowywanym do nowego stanowiska przez pół dekady. Jako człowiek znający i kochający Lecha miał odbudować potęgę na miarę tej sprzed kilku lat. Ligi Mistrzów wtedy nie było, ale było mistrzostwo kraju i remis z Juventusem. Miało być mleko, miód i powiększająca się gablota z pucharami. Tymczasem Kolejorzowi idzie raczej średnio, a z usług Ivana szybko zrezygnowano. Etykiety się zmieniają, a flaszka cały czas ta sama. Kto wierzy prezesom i piłkarzom w jakiekolwiek obietnice, ten jest głupi. Pamiętajcie, żaden z nich nie zeznaje pod przysięgą.

Może zatem lepiej, kiedy piłkarz nie mówi nic? A gdzie tam! W ostatnim tygodniu najwięcej gadało się przecież o nie-gadaniu, czyli o średnio towarzyskim Rafale Kurzawie, oskarżanym o nieznajomość francuskiego. Nie było mnie w szatni jego drużyny, więc nie wiem jak jest naprawdę. Być może nasz bohater załapał już język, ale wzorem Paula Scholesa rzadko zabiera głos. Na jego obronę przywołuje się często przykład Irka Jelenia, który nawet teraz nie dogadałby się z Platinim ani Paulem Pogbą, a bramki strzelał na zawołanie. Wygląda jednak na to, że dzisiaj na ogół trzeba sporadycznie gębę otwierać – brak porozumienia z kolegami z szatni może przecież prowadzić do waśni i wykluczenia, chociaż wszyscy wiemy, że prawdziwy problem jest inny. Mianowicie ciężko poderwać jakąkolwiek dziewczynę, nie znając żadnego języka, którym ona się posługuje. Z powodu oczywistej bariery Kurzawa nie ma więc szans na taką skuteczność, jaką popisał się ostatnio Saido Berahino, który ponoć zmajstrował trzy bobasy w sześć tygodni. A dla piłkarza skuteczność jest najważniejsza.

fot. sport.onet.pl

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze