Na twarzy wszystkich sympatyków biathlonu dziś pojawił się uśmiech. Po długiej przerwie wreszcie mogliśmy zasiąść przed telewizorami i emocjonować się tym pięknym sportem. Po raz 16 inauguracja Pucharu Świata miała miejsce w szwedzkim Östersund. Standardowo pierwszymi konkurencjami były biegi długie- zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Najpierw na trasę biegu długiego wyruszyły panie. Jest to najbardziej specyficzna z biathlonowych konkurencji. W przypadku pudła na strzelnicy, zawodnicy nie ruszają na karną rundę, a do ich czasu doliczana jest aż minuta. Oznacza to, że aby odnosić sukcesy, trzeba być bardzo dobrym strzelcem, nawet niesamowite umiejętności biegania nie wystarczą. Inauguracja właśnie tą konkurencją sprawia, że nie dość, iż nie wiemy, czego się spodziewać, często jesteśmy świadkami wielu niespodzianek. Pierwszą zawodniczką na starcie była Anna Mąka, to właśnie Polce przypadło zainaugurowanie nowego sezonu Pucharu Świata. Ku zaskoczeniu wszystkich, problemy miała startująca z trzecim numerem Tiril Eckhoff. Norweżka, która dominowała w ubiegłym sezonie, już na pierwszym strzelaniu zaliczyła pudło. Później okazało się jednak, że nie był to przypadek, bowiem rywalizację ukończyła ona z pięcioma doliczonymi minutami, co przekreśliło jej szanse na dobry wynik. Ostatecznie uplasowała się na 30 miejscu. Zawodniczki z tego kraju nie mogą inauguracji sezonu 2021/2022 uznać za udaną. Najlepszą z Norweżek była siódma Emilie Aagheim Kalkenberg, która swoją pozycję zawdzięcza świetnemu strzelaniu- miała tylko jeden spudłowany strzał. Marte Olsbu Roeiseland rywalizację ukończyła na 10 pozycji.
Pierwszy bieg w tym sezonie obfitował w wiele pozytywnych zaskoczeń. Wielką niespodziankę sprawiła Uliana Nigmatullina z Rosji. Z zaledwie jednym pudłem uplasowała się na 5 miejscu sprawiając, że po ostatnich niepowodzeniach reprezentantek tego kraju, wreszcie mogliśmy zobaczyć Rosjankę w czołówce. Tuż za nią rywalizacje ukończyła Emma Lunder z Kanady. Świetną dyspozycję z ubiegłego sezonu potwierdziła Dzinara Alinbekava, która w inauguracyjnych zawodach znalazła się tuż za podium. Na jego najniższym stopniu stanęła Denise Herrmann, która rozświetla nieco czarniejsze czasy dla niemieckiego biathlonu. Od początku w gronie faworytek do dzisiejszego triumfu w Östersund stawialiśmy Lisę Theresę Hauser. Austriaczka ma za sobą kapitalny ubiegły sezon, w którym na stałe zagościła w ścisłej czołówce. Ponadto jest świetną strzelczynią, a to właśnie wizyty na strzelnicy odgrywają kluczową rolę w biegu długim. Nie zawiedliśmy się na niej. Bardzo dobre strzelanie (zaledwie jedno pudło) oraz przyzwoity bieg sprawiły, że Hauser na metę wjeżdżała jako liderka. Mogła jej zagrozić już tylko Marketa Davidova. Sensacyjna mistrzyni świata spisywała się dzisiaj fenomenalnie. Miała wielką przewagę nad Austriaczką- na ostatniej wizycie na strzelnicy mogła sobie nawet pozwolić na jedno pudło. Czeszka jednak nie pozostawiła pola do wszelkich spekulacji nad tym, kto dzisiaj był najlepszy. Po bezbłędnym Czwartym strzelaniu na metę przybyła z ponad minutową przewagą. Udowodniła tym samym, że jej triumf na tegorocznych mistrzostwach nie był kwestią przypadku- ta zawodniczka rośnie w siłę z każdym kolejnym startem.
Warto jednak dokładniej zagłębić się w dzisiejsze wyniki. Przysłowiowy falstart zaliczyły z pewnością Szwedki oraz Francuzki. Zawodniczki gospodarzy nie spisywały się dzisiaj dobrze. Najlepsza z nich- Mona Brorsson zajęła 11 pozycję. Hanna Oeberg, która jest niekwestionowaną liderką swojej reprezentacji i obecną mistrzynią olimpijską w tej konkurencji, spudłowała dzisiaj aż siedmiokrotnie, co dało jej 74 pozycję, za swoją rodaczką Linn Persson. Lepszą sióstr Oeberg była dziś Elvira, która rywalizację ukończyła na 18 miejscu. Na pewno nie tego oczekiwaliśmy po Szwedkach, jutro okaże się, czy była to kwestia przypadku, czy jednak brak formy. Reprezentantki Francji dziś biegowo spisywały się całkiem przyzwoicie, natomiast strzelanie było w ich wykonaniu tragiczne. Najlepiej spisała się Anais Bescond, która była dopiero 28. Pudłowała ona czterokrotnie, co i tak było najlepszym strzeleckim wynikiem wśród jej rodaczek. Występ reprezentantek Polski był mocno przeciętny. Najwięcej obiecywaliśmy sobie naturalnie po Monice Hojnisz-Starędze. Nasza najlepsza biathlonistka miała jednak problemy ze strzelaniem w postawie stojącej- zaliczyła łącznie cztery pudła i rywalizację ukończyła dopiero na 60 miejscu. Najlepiej z naszych rodaczek spisała się dziś startująca z pierwszym numerem Anna Mąka, która była 45, dwie pozycje dalej uplasowała się Kamila Żuk. 83 była z kolei Magda Piczura, dla której był to debiut w zawodach Pucharu Świata. Krótko mówiąc- jeśli nie ma wyników ze strony Moniki, ciężko doszukiwać się wielkiego optymizmu patrząc na wyniki Polek.
Po południu, przy sztucznie oświetlonej trasie, do rywalizacji stanęli panowie. Od początku szykowały nam się wielkie emocje, bowiem już z drugim numerem startował Johannes Boe. Zwycięzca ubiegłorocznego Pucharu Świata spudłował już na pierwszym strzelaniu, co nieco skomplikowało jego sytuację. Później dołożył jeszcze jeden niecelny strzał, co sprawiło, że dzisiejsze zawody ukończył na 5 miejscu. Przed nim sensacyjnie znalazł się Kanadyjczyk Scott Gow, co było sporą niespodzianką. Podium było norwesko-francuskie, a więc bez niespodzianek. Trzecie miejsce zajął Simon Desthieux, drugi z kolei był starszy z braci Boe- Tarjei. Panowie mimo dwóch pudeł pobiegli dziś świetnie, co sprawiło, że do zwycięzcy obaj stracili zaledwie około minutę. Absolutnie najlepszym dziś był Sturla Holm Laegreid. Bezbłędne konto strzeleckie zapewniło mu zwycięstwo i potwierdzenie, że w tym sezonie trzeba go stawiać w gronie faworytów.
W przeciwieństwie do pań, najlepszą nacją wśród mężczyzn byli Norwegowie. Czterech zawodników z tego kraju znalazło się bowiem w najlepszej 10. Nienajgorzej spisali się Francuzi- trzecie miejsce zajął Desthieux, z kolei Quentin Fillon Maillet był ósmy, a trzy pozycje za nim rywalizację ukończył Fabien Claude. Inauguracyjnych zawodów na pewno dobrze nie zapamiętają gospodarze. Najlepszym wynikiem Szwedów było 12 miejsce Jaspera Nelina. Wśród Polaków najlepszy był Grzegorz Guzik, który ukończył zawody na 66 miejscu. Na wielką pochwałę zasługuje reprezentacja Kanady. Biathloniści z tego kraju spisali się znakomicie. Zarówno Scott Gow, jak i Emma Lunder uplasowali się dzisiaj bardzo wysoko.
Pierwsze biathlonowe koty za płoty już za nami. Sobotnie biegi długie zweryfikowały nasze przypuszczenia odnośnie startu sezonu. W niedzielę panie i panowie wystartują w sprintach. Niektórzy więc będą więc mięli okazje potwierdzić swoją świetną formę, a inni z kolei zrehabilitować się po dzisiejszych niepowodzeniach.
Jarosław Truchan