Horror na Olimpijskim zwieńczony zwycięstwem reprezentacji Polski!

Kibice, którzy wybrali na sobotni wieczór Stadion Olimpijski we Wrocławiu nie mogli czuć się zawiedzeni! Po prawdziwym thillerze do ostatnich metrów nie było wiadomo, kto po 6-letniej przerwie zostanie zwycięzcą DPŚ. Ostatecznie po niesamowitej walce Macieja Janowskiego puchar wzniosła reprezentacja Polski!

Pytanie o kolejne zwycięstwo Biało – Czerwonych zadawali sobie kibice zgromadzeni na Stadionie Olimpijskim. Dominacja naszej reprezentacji w DPŚ sprawiła, że na pewnym etapie władze światowego żużla postanowiły wprowadzić formułę Speedway of Nations, czyli mistrzostw świata par. W ten sposób udało się przerwać żużlową hegemonię Biało – Czerwonych, wszak SoN nie zwyciężyliśmy ani razu do tej pory. 

Pierwsza seria startów pokazała, że zwyciężenie w wielkim finale DPŚ, to będzie droga przez męki. Polacy nie wygrali ani jednego wyścigu, za to w wir zwycięstw wpadli Brytyjczycy. „Trójki” na swoim koncie zapisywali Daniel Bewley, Tai Woffinden i Robert Lambert. I tak nie oczekiwanie po pierwszej serii startów prowadziła reprezentacja z Wysp.

Niemałe kontrowersje wzbudziła sytuacja w trzecim biegu, gdy na wyjściu z pierwszego łuku Jason Doyle bezpardonu zaatakował Rasmusa Jensensa, powodując jego upadek. Ku zaskoczeniu większości, sędzia Aleksander Latosiński zarządził powtórkę w pełnej obsadzie. W niej Jensen pewnie zdobył trzy punkty, Doyle był drugi.

Początek drugiej serii był już znacznie lepszy dla naszej kadry. Najpierw zwycięstwo odniósł Patryk Dudek, w jego ślady poszedł Bartosz Zmarzlik. Tyle że po chwili reprezentant miejscowej Sparty Wrocław Maciej Janowski nie wyszedł zwycięsko z pojedynku z Adamem Ellisem i Biało – Czerwoni wrócili do punktu wyjścia, tracąc do Brytyjczyków ponownie dwa punkty.

I z Brytyjczyków z upływem kolejnej serii uchodziło powietrze – Woffinden zaliczył dwa zera, również Bewley i Lambert nie popisali się swoimi rezultatami. W ten sposób Polska po dwunastu wyścigach wyszła na minimalne prowadzenie (21 punktów, a Brytyjczycy 20).

Przed ostatnimi biegami możliwy był każdy scenariusz. Polacy i Brytyjczycy mieli po 26 punktów, Duńczycy – 23, a Australijczycy – 21.

Szansę w siedemnastej gonitwie od Rafała Dobruckiego dostał Janusz Kołodziej, ale nie zdobył punktów, co przy dwóch punktach Bewleya sprawiło, że Brytyjczycy ponownie prowadzili w klasyfikacji DPŚ. Po chwili kontrę wyprowadził Kubera, po zwycięstwie którego zarówno Polska jak i Wielka Brytania miały po 29 punktów. 

W przedostatnim wyścigu Zmarzlik zacięcie walczył z Bewleyem, ale ostatecznie pokonał Brytyjczyka i w ten oto sposób Biało – Czerwoni mieli punkt zapasu przed decydującą gonitwą. To sprawiło, że cała uwaga stadionu skupiła się na zawodniku miejscowej Sparty Macieju Janowskim, wytrzymał jednak presję i zapewnił Polsce końcowy sukces!

1. POLSKA 33 pkt.
1. Bartosz Zmarzlik – 11 (1,3,2,3,2)
2. Patryk Dudek – 6 (2,3,1,0,-)
3. Maciej Janowski – 7 (2,0,2,1,2)
4. Dominik Kubera – 9 (1,2,2,1,3)
5. Janusz Kołodziej – 0 (0)

2. WIELKA BRYTANIA – 31 pkt.
1. Tom Brennan – 0 (0,-,0,-)
2. Robert Lambert – 12 (3,2,3,3,1)
3. Tai Woffinden – 7 (3,3,0,0,1)
4. Adam Ellis – 3 (-,1,0,2,-)
5. Daniel Bewley – 9 (3,2,1,2,1)

3. DANIA 29 pkt.
1. Leon Madsen – 9 (0,1,3,2,3)
2. Rasmus Jensen – 13 (3,3,1,3,2,1)
3. Mikkel Michelsen – 2 (0,1,1,-,-)
4. Nicki Pedersen – 0 (0,-,-,-,-)
5. Anders Thomsen – 5 (1,0,2,2,0)

4. AUSTRALIA 27 pkt.
1. Max Fricke – 7 (1,2,1,0,3)
2. Jack Holder – 8 (2,0,3,3,-)
3. Jason Doyle – 10 (2,0,2,3,3)
4. Jaimon Lidsey – 1 (1,0,-,-,0)
5. Chris Holder – 1 (0,1,0)

Autor: Paweł Ziobro

 

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze