Na 2. rundzie udział w tegorocznym Wimbledonie zakończył Hubert Hurkacz. Polak w dramatycznym tie-breaku czwartego seta pojedynku z Arthurem Filsem musiał skreczować z powodu kontuzji prawej nogi.
Hubert Hurkacz fatalnie rozpoczął mecz z Francuzem Arthurem Filsem. Przegrał dwa pierwsze sety. Był cieniem zawodnika, który niedawno dotarł do finału turnieju w Halle. Przede wszystkim podejmował niezrozumiałe decyzje i nie wykorzystywał pojawiających się szans.
Światełko w tunelu wyłoniło się w trzeciej partii. Polak wrócił do dobrej gry i wygrał seta. W czwartym już witał się z gąską. Serwował po doprowadzenie do wyrównania w meczu, jednak nie potrafił postawić kropki nad „i”.
Skończyło się tie-breakiem. W nim to on nadawał tempo grze. Prowadził 5:2. Następnie znów wyciągnął pomocną dłoń do przeciwnika. Bronił piłki meczowej. Na szczęście wyszedł z tej sytuacji obronną ręką.
Następnie przy stanie 7:7 miał wielką szansę na piłkę setową. Wystarczyło wybrać proste rozwiązanie i nie dać szans rywalowi. Wrocławianin zdecydował się jednak na skrót. Francuz dobiegł do siatki, odbił, a Hurkacz ratował się efektownym padem.
To poświęcenie przepłacił kontuzją. Przez kilka minut nie podnosił się z kortu. Wziął przerwę medyczną. Jego kolano zostało opatrzone przez fizjoterapeutę. Utykając, wrócił do gry. Wytrzymał tylko dwie akcje i z dużym grymasem bólu poddał mecz.
Przygoda w Wimbledonie dobiegła końca. Na horyzoncie igrzyska olimpijskie w Paryżu, do których zostało 22 dni. Występ siódmego tenisisty świata stoi pod znakiem zapytania. Ma on w planach grę w singlu, deblu oraz mikście z Igą Świątek.