Coś nie Halo?: Wyścigowy punkt siła Indii

Wiem, że ten tytuł nie ma sensu, ale nie ja to stworzyłem. W czasie przerwy wakacyjnej Force India została wykupiona z rąk Vijaya Mallyai przez Lawrenca Strolla. Ojca jednego z aktualnych kierowców Williamsa. Było głośno o kilku podmiotach, które miały chrapkę na ten zespół wiedząc, że ma on potencjał. Między innymi jedna z firm sponsorujących. W końcu jednak Kanadyjczyk dokonał zakupu wszystkich najważniejszych aktyw poza licencją wyścigową. Tym sposobem musiał powstać nowy zespół.

Kto to kur… wymyślił?!

I powstał. Twór ten będzie się nazywał: „Racing Point Force India F1 Team„. Człon Force India zostaje w nazwie do końca tego sezonu. W 2019 będziemy mieli już tylko: „Racing Point F1 Team”. Nasuwa się tylko jedno pytanie: Kto to wymyślił? Force India rozumiem, ponieważ to był zespół założony przez Vijaya na chwałę Indii, czyli jego macierzystego kraju. Teraz na jego miejscu powstaje jakiś „wyścigowy punkt” i człowiek nie ma zielonego pojęcia jak się do tego odnieść. Myślę że każdy człowiek, który  chociaż minimalnie kojarzy Formułę 1 wymyśliłby lepszą, bardziej działającą na wyobraźnię nazwę. Nawet po siedmiodniowym maratonie napojów procentowych można być bardziej kreatywnym. Pan Lawrence mógł przecież wykorzystać swoje nazwisko. Takie proste, a zarazem znamienne dla samego twórcy jak i wszystkich współpracowników. Byłby kimś, mając swoje nazwisko w tabeli konstruktorów podczas każdego GP.

Zespoły jak Brawn GP, Brabham, Williams to tylko pojedyncze przykłady w których właściciele użyczyli swojego nazwiska. Zapisali się oni na kartach historii F1 w pozytywnym znaczeniu. Brawn istniał tylko jeden sezon, a dał radę zdominować mistrzostwa kierowców i konstruktorów. Wystarczy mieć pomysł, Williams jako jeden z trzech najbardziej utytułowanych zespołów ma się różnie, ale ciężko by się oglądało królową motorsportu bez tak znaczącego nazwiska.  Ferrari i Mclaren też powstały od nazwisk ich twórców. Można powiedzieć, że najprostsze rozwiązania wychodzą najlepiej. Jak będzie z „Wyścigowym Punktem„? Na to pytanie będziemy mogli odpowiedzieć dopiero w przyszłym sezonie.

Będzie różowo?

Otmar Szafnauer został mianowany na szefa zespołu oraz dyrektora generalnego w spółce Racing Point UK Limited. Więc zmiany w strukturach nadeszły i będą trwały, aż Papa Stroll nie będzie miał w zespole tych ludzi którym ufa. Nie wiadomo co będzie dalej z kierowcami. Sergio Perez powinien zostać w różowych barwach do końca sezonu, ale co potem? Myślę, że Meksykanin jeszcze sam nie wie, jaka będzie jego przyszłość. Kolega zespołowy Checo, a więc Esteban Ocon, ma większy problem. Nie wnosi do zespołu zbyt dużego budżetu, ale jest protegowanym Mercedesa. Dlatego jest on w tym zespole przynajmniej na GP Belgii i tym akcentem raczej skończy się jego historia w Force India. Miałby odejść do McLarena i dokończyć ten sezon w ekipie z Woking, a na 2019 musiałby szukać. Szkoda byłoby stracić talent, który niewątpliwie ma Ocon.

Pewne jest że Kanadyjczyk w swoim zespole będzie chciał mieć swojego syna. W końcu po to ten zespół kupił. Jaki inny biznes mógłby nim kierować do wykonania takiego ruchu? Bernie Ecclestone, gdy jeszcze zarządzał tym sportem, powiedział: „wchodząc do F1 bardzo łatwo zostać milionerem, wystarczy być miliarderem„. Królowa Motorsportu jest niebywale kosztownym sportem i łatwiej się na nim sparzyć niż coś zyskać. Może kiedyś się to zmieni? Tego nie wiadomo, ale na pewno Papa Stroll kupił zespół dla syna. Wiedząc jakim potencjałem inżynieryjnym dysponuje Team z siedzibą w Silverstone był to dobry pomysł. Nikt nie ma jednak pojęcia kiedy Lance pojawi się za kierownicą różowej pantery. Mówi się o GP Włoch na torze Monza lub o następnym sezonie. Jednak bardziej prawdopodobne jest to, że będzie to już w obecnej kampanii. Dlaczego? Bo tak! Williams dołuje w tym roku i nikt, dosłownie nikt nie byłby w stanie wykrzesać czegoś dobrego z tej taczki w barwach Martini. Dla młodego Kanadyjczyka byłoby to dobre rozwiązanie, ponieważ mógłby się powoli zaczynać dogadywać z bolidem i inżynierami, a to zaprocentowałoby podczas przygotowań do kolejnego sezonu i w jego trakcie.

Różowy, biały i niebieski to mają być barwy tego nowego tworu. Możemy się spodziewać jakiegoś ciekawego malowania w przyszłym sezonie. FIA ma w zwyczaju pozbawiać nowe zespoły punktów i gotówki dla poprzedniej ekipy. Teraz sytuacja jest lepsza, ponieważ Racing Point zacznie z zerowym dorobkiem punktowym, ale pieniądze za ten sezon otrzyma. Wszystkie oczka zdobyte przez różowe pantery zostały anulowane, tym sposobem Williams nie jest ostatni. Cud, prawda? Kierowcy jednak zostają ze swoim dorobkiem i mogą walczyć dalej dla nowego zespołu. Prawdziwą siłę Racing Point poznamy w przyszłym sezonie. Jeśli zespół nie zmniejszy się i nadal wszystko będzie utrzymywane tak jak do tej pory, to jest szansa, że będzie różowo.  Osobiście mam taką szczerą nadzieję, ponieważ ten różowy pomykacz wygląda świetnie na torze i szkoda by okupował ostatnie miejsca. Nie jestem zwolennikiem takich zmian, ale to Formuła 1, tutaj takie rzeczy są normalne. Pomimo awersji do właściciela liczę, że to będzie mocny zespół środka stawki. Życzę powodzenia!

Mateusz Lamch

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze