Zespół indyjskiego miliardera początek miał słaby, ale z czasem radził sobie coraz lepiej. Licząca niespełna 400 osób ekipa, była w stanie walczyć z możnymi Formuły 1 i nawet stawać na podium! Ostatnim zawodnikiem, który stanął na podium, a nie był kierowcą wielkiej trójki, był Sergio Perez. Ten facet jest z zespołem na dobre i na złe od 2014 roku. Wprowadza też nie małą ilość sponsorów, ale przede wszystkim umie jeździć.
Nowe dobre jak stare
Sezon 2016, a więc ostatni w którym bolidy F1 wyglądały jak zabawki, były strasznie wąskie, a tylne skrzydła miały chyba wysokość jakiegoś wieżowca. Nie była to fajna era jeśli chodzi o wygląd, ale dobra dla zespołu Force India. Zajęli oni dobre 4 miejsce w stawce na koniec zmagań, najlepsze w swojej historii. Dwa razy udało się Perezowi znaleźć na podium w tamtym roku, a ilość 173 punktów na koniec miała swoje znaczenie. Cały zespół z siedzibą w Silverstone pokazał, że potrafi walczyć z najlepszymi, bo pokonali mocnego wtedy Williamsa. To dla nich było już coś. Zostać najlepszymi z tych gorszych nie bolało, a i premie finansowe za zajęte miejsce w klasyfikacji konstruktorów były bardzo godne.
Przyszedł czas nowej ery. Kiedy bolidy zaczęły być bardziej atrakcyjne dla widza. Ich piękne tyłki, które zdobiły szerokie tylne opony to przysłowiowy miód na oczy. Można na nie patrzeć o każdej porze dnia i nocy. Zespół Force India miał przed sobą ciężkie zadanie, gdyż musieli się przystosować do nowej, szerszej rzeczywistości. Przy głębszej współpracy z Mercedesem udało się pozyskać młody talent jakim na bank jest Esteban Ocon. Zawodnik ewidentnie szybszy od wcześniejszego kolegi zespołowego Checo Pereza, którym był Nico Hulkenberg. Ocon z Force India raczej miejsca na podium nie znajdzie, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Pozyskali też poważnego sponsora, bo do tej pory zazwyczaj mieli kilku mniejszych. Tym razem podpisali kontrakt z Austriackim producentem wody BWT. Wymogiem poza umieszczeniem logotypu na bolidzie było przemalowanie go na różowo! Tak dokładnie na kolor najbardziej lubiany przez małe dziewczynki. Mnie także się on podoba. Na samym początku spotkało się to z bardzo ostrą opinią, ale idąc dalej w następne wyścigi dodali kolorytu całej stawce. To oraz bardzo dobra praca nad bolidem w trakcie sezonu sprawiło, że rok 2017 był udany. Znów zajęli 4 miejsce udowodniając, że nie zależnie jaka jest era w F1 są silni.
Rollercoaster 2018
Początek sezonu nie był kolorowy, głośno się mówiło o problemach finansowych właściciela, którego biznesy nie są zbyt przejrzyste. Problem z liniami lotniczymi Kingfisher i innymi mniejszymi firmami spowodowały konfiskatę części majątku już w wcześniejszych latach. Z każdym rokiem z pieniędzmi w zespole było coraz gorzej, lecz mimo to zajmowali godne miejsca w stawce, nie zamykali jej. Podczas testów zespół borykał się z dość dużymi problemami, ale zdolni mechanicy i inżynierowie poradzili sobie z tym. Podczas każdego weekendu wyścigowego ich różowa pantera działała coraz lepiej. Aż przyszedł niespodziewany sukces. Po kraksie duetu Red Bull Racing, problemach Bottasa i Sebastiana Vettela, to Sergio Perez znalazł się na najniższym stopniu podium. Był to wynik trochę ponad stan i dlatego należało się z niego bardzo cieszyć. Biorąc pod uwagę sytuację zespołu cieszy to, że radzą sobie tak dobrze. W tym sezonie meksykanin i francuz prezentują się dosyć przyzwoicie, 4 miejsca na koniec nie będzie ale może być mocne 6, a to nie jest jakiś znaczący spadek. No i tak miało być do czasu.
Podczas ostatnich dwóch wyścigów, przed przerwą wakacyjną pojawiało się sporo informacji odnośnie coraz większych problemów Force India. Mówiło się o kolejnych inwestorach, którzy mieli by przejąc zespół pod swoje zarządzanie. Gdzieś po padoku F1 krążyła też informacja, że Lawrence Stroll miał spróbować swoich sił. Tym sposobem znalazłby miejsce dla swojego syna, który miałby prawdopodobnie dużo lepszy bolid niż obecna konstrukcja Williamsa. W czasie GP Węgier gruchnęła informacja, iż Sergio Perez, Mercedes i BWT chcą wprowadzić do zespołu administratora, który zająłby się tym całym bajzlem. Ponoć Force India była dłużna meksykaninowi ponad 4 miliony euro. To bardzo duża kwota, zwłaszcza że zawodnik wnosi swój budżet w postaci sponsorów. Mercedes i BWT też nie były zadowolone z sytuacji zespołu z którym współpracują. I stało się, zespół przeszedł pod zarządzanie administratora. Zaczęło się wielkie rozmyślanie nad tym kto i dlaczego miałby ich przejąć. A Vijay Mallya obwinił za to swojego swojego podopiecznego.
BIG BUM!
W tym tygodniu wszystko się wyjaśniło i zarząd komisaryczny zespołu Force India zaakceptował ofertę konsorcjum, którego najważniejszą postacią jest ojciec Lance Strolla. Grupa pod przewodnictwem Lawrence Strolla spotkała się z szefem zespołu – Otmarem Szafnauerem oraz pracownikami szczebla kierowniczego. Zgodnie z umową wszyscy wierzyciele ekipy z Silverstone otrzymają należne im pieniądze, a wszyscy pracownicy utrzymają swoje stanowiska. W końcu zespół będzie miał pieniądze na ten sezon i dokończy go pewnie z dobrym wynikiem.
Najważniejszym pytaniem jest to o przyszłość Teamu. Czy firma BWT nadal będzie go sponsorować? Pewnie tak. Mają bardzo dużą powierzchnię reklamową i warto ją wykorzystać. Mercedes także pewnie będzie dalej współpracował z zespołem na podobnych zasadach. Nie znany jest nam skład kierowców. Skoro Papa Stroll przejął zespół to logiczne jest, że znajdzie miejsce w bolidzie dla syna. Kto więc będzie kolegą zespołowym kanadyjczyka ? Nie wiadomo. Może być to równie dobrze Esteban Ocon, który nadal na mocy współpracy z Mercedesem będzie ważną częścią kontraktu. Jest też szansa dla Sergio Pereza, tylko nie wiadomo czy to jak potoczyła się sytuacja jest dla niego dobre. Może być tak, że szefowie zespołu nie będą chcieli współpracować dalej z Meksykaninem za to, że wyszedł przed szereg. Lance Stroll mówił o tym, iż chciałby by w jego zespole był Robert Kubica, aktualnie rezerwowy kierowca Williamsa. Kanadyjczyk wie, że dużo może się od Polaka nauczyć i tylko na tym skorzystać. To też jest jakaś opcja ale tu musiałoby się stać bardzo wiele by do tego doszło. Lecz jak pokazuje ten sezon niczego nie możemy być pewni. No i najważniejsze, możemy się spodziewać od nowego sezonu innej nazwy tego zespołu. W trakcie zmiany nie są dozwolone, ale już po zakończeniu tak. Force Stroll? Sam nie wiem. Nie ważne jak się będzie nazywał ten zespół. Jeśli będą radzili sobie w Królowej Motorsportu tak jak dotychczas, to będę im kibicował. Nie tylko ja, ponieważ każdy lubi te romantyczne historie na najwyższym szczeblu różnych sportów. Nawet jeśli pozostanie różowy. Mam nadzieję, że w zespole będzie tylko lepiej. Od 2008 roku zdążył się ładnie wpisać w krajobraz Formuły 1 i ciężko by było oglądać ją bez tego teamu.
Mateusz Lamch