ZAKSA i Skra pod ścianą! Ostatnie rozstrzygnięcia półfinałów. [ZAPOWIEDŹ]

W minioną sobotę poznaliśmy wyniki pierwszych spotkań półfinałowych PlusLigi. Dzisiaj dowiemy się, kto przypieczętuje swoją wygraną, a kto będzie zmuszony grać kolejny mecz. Z przewagą na boisko wyjdą dzisiaj Aluron CMC Warta Zawiercie oraz Jastrzębski Węgiel. Z kolei Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i PGE Skra Bełchatów będą starały się doprowadzić do remisu i kolejnego rozstrzygającego pojedynku.

Jako pierwsi na parkiet o 17:30 wyjdą Warta Zawiercie i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Poprzedni mecz zakończył się wynikiem 3:1 (22:25, 25:17, 25:22, 25:23) na korzyść Zawiercian. Ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich oglądających tamto spotkanie, ZAKSA zagrała jedną z najgorszych rozgrywek od długiego czasu. Kędzierzynianie zwyciężyli w 1. secie, kiedy Warta jeszcze nie do końca weszła w mecz i grała bardzo sztywno. Kolejne 3 zdominowali goście. Na przestrzeni całego spotkania to właśnie oni atakowali więcej, i co najważniejsze, skuteczniej. Zawiercie łącznie wykonało 114 ataków, a ich skuteczność wyniosła bardzo przyzwoite 51%. To tutaj chyba najbardziej zdominowali gospodarzy. Po stronie Kędzierzyna-Koźle były to 92 ataki z jedynie 44-procentową skutecznością. W statystykach lepiej w przyjęciu wypada ZAKSA (43% do 36% pozytywnego), ale szalę na stronę Zawiercia przechyliła bardzo dobra gra w obronie. ZAKSA zaliczyła też więcej punktowych bloków (13 do 6). Najwięcej z nich, bo aż 4 dołożył Norbert Huber, czyli chyba najjaśniejszy punkt podopiecznych Gheorghe Cretu. Bardzo skuteczny na środku, nie popełniał wielu błędów i był aktywny w całym spotkaniu. Nie można też nie wspomnieć o MVP tamtego meczu, czyli Facundo Conte oraz o Urosu Kovacevicu. Ta dwójka pokazała się z najlepszej strony spośród Zawiercian i atakowała najczęściej. Oboje pochwalić się mogą 53-procentową skutecznością. Conte jednak więcej dołożył w bloku i mniej mylił się w polu serwisowym. Zagrywka to element, który wypadł przeciętnie w obu ekipach. Łącznie w meczu popełnionych zostało 39 błędów.

ZAKSA ma nóż na gardle. Jeśli przegra kolejne spotkanie, na pewno nie obejdzie się to bez echa. Przez dłuższy czas byli na szczycie tabeli, a mieliby odpaść przez drużynę, która generalnie raczej wyżej niż 4-6 miejsce się nie ruszała. Niech za zobrazowanie frustracji, jaką zafundowała sobie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, służy moment, w którym Łukasz Kaczmarek rozdarł w trakcie meczu koszulkę ze złości. Dla Zawiercia z kolei byłby to ogromny kop motywacyjny. Weszliby do finału jako czarny koń, który wyeliminował wielkiego faworyta. Teoretycznie to ZAKSA nadal pozostaje zespołem, który był przez cały sezon na wyższym poziomie, ale jak pokazała nam sobota, Aluron CMC Warta Zawiercie jest nieobliczalna. Zacieramy w takim razie ręce i czekamy na zaciętą walkę.

3 godziny później zaczniemy spotkanie w Hali Energia. W lepszej pozycji jest w tym momencie Jastrzębski Węgiel, który w poprzednim spotkaniu pokonał PGE Skrę Bełchatów 3:0 (14:25, 28:30: 24:26). Warto spojrzeć na małe punkty, ponieważ zobaczymy wtedy, że drugi i trzeci set były bardzo wyrównane. Chociaż Skrze nie brakowało dużo do przedłużenia tego meczu, to byli zawsze delikatnie gorsi w każdym elemencie. U Jastrzębian świetnie wypadło przyjęcie oraz atak, czyli w zasadzie dwie najważniejsze składowe. W całym meczu Jastrzębski przyjmował ze skutecznością 52%. Warto pochwalić tutaj obu przyjmujących – Tomasza Fornala i Rafała Szymurę, którzy mieli pozytywne przyjęcie na poziomie 59 i 58 procent. Dla kontrastu po stronie Skry całe pozytywne przyjęcie to 30%. Tam Ebadipourowi oraz Dickowi Kooy nie poszło już tak dobrze (kolejno 17% pozytywnego oraz 27%). W ataku siatkarze z Jastrzębia-Zdroju górowali nad gośćmi 55 do 41 procent. Swoje dołożyli zarówno Fornal, Szymura jak i świetny w tym meczu Jan Hadrava – zdobywca nagrody MVP. Gospodarze lepiej też blokowali i mieli na swoim koncie więcej asów serwisowych.

Drugi mecz półfinałowy także zapowiada się niezwykle ciekawie. Jastrzębski Węgiel pokazał, dlaczego są silnym kandydatem do zwycięstwa w lidze, a Skra nie odblokowała w poprzednim spotkaniu swojego pełnego potencjału. Jeśli obie drużyny wejdą na wyżyny swoich możliwości, możemy liczyć na bardzo wyrównany mecz.

Ciężko powiedzieć coś innego niż „Zapraszamy!” przed tym siatkarskim wtorkiem. Na placu boju została naprawdę sama śmietanka PlusLigi i niezależnie od wyników będzie co oglądać. Rezerwujcie sobie zatem czas od 17:30 i zapinajcie pasy.

 

Marta Szajkowska