Już dzisiaj możemy poznać nowego mistrza Polski w koszykówce. Przed wielką szansą stoją podopieczni Andreja Urlepa. Śląsk prowadzi w serii do 4 zwycięstw już 3:1 i ma spotkanie w swojej hali. Ostatniego słowa nie powiedziała jednak jeszcze Legia Warszawa.
Pojedynki w finałowej serii są bardzo wyrównane i o wszystkim decyduje końcówka spotkania. W niej widać, kto ma jakie nerwy, jak wytrzymuje psychicznie dane spotkanie, czy drży ręka przy decydującym rzucie i widać po prostu, kto jest lepiej dysponowany danego dnia. Na ten moment po prostu lepsi koszykarsko są Wrocławianie i zasłużenie są o krok od kolejnego złotego medalu.
Śląsk ma niesamowitego Travisa Trice’a, który rządzi i dzieli na parkiecie jeśli chodzi o drużynę gospodarzy. To on bierze na siebie ciężar w ważnych momentach, oddaje trudne rzuty i zapewnia zwycięstwa. Tak było w meczu numer 4, gdy na 40 sekund przed końcem trafił trójkę, która ustaliła wynik meczu. Nie można jednak zapominać, że dużą rolę ma jego brat, a więc D’mitrik Trice z ławki, a kapitalne finały ma Aleksander Dziewa, który bryluje pod koszem i gra na bardzo wysokiej skuteczności.
Travis Trice gra na średniej 22.3 punktów na mecz przy skuteczności nieco poniżej 50% z gry, zaś Dziewa trafia 14 punktów na mecz przy skuteczności aż 61% z gry.
Legia wciąż jest blisko, jednak brakuje im detali, trafiania rzutów w końcówkach. Są całkowicie innym zespołem niż drużyna Śląska. Warszawianie swoją grę mocno opierają na indywidualnościach i rzutach z dystansu, zwłaszcza w wykonaniu Cowelsa i Roberta Johnsona. Nieco mniejsza rola w tej serii Łukasza Koszarka, który jest bardzo dobrze pilnowany, a przecież to koszykarz, który może decydować o obliczu gry Legii.
Problemem na pewno jest to, że Johnson jest słabszy niż Trice. Chodzi tu o grę 1vs1 w obronie, w ataku zaś bardzo często jego rzuty są nieprzygotowane, jego gra jest chaotyczna, choć i tak jest najlepszym strzelcem Legii z dorobkiem 20.3 punktów na mecz. On we wszystkich meczach oddał najwięcej rzutów spośród wszystkich zawodników, ponieważ aż 83, ale tylko 25 znalazło drogę do kosza. Daje to słabą średnią 30% z gry.
Legia na pewno musi podjąć rękawicę i w tym meczu nie jest na straconej pozycji. W tym sezonie na 3 spotkania aż 2 razy potrafili pokonać Śląsk w ich hali, co jest statystyką przemawiającą na ich korzyść. Istotne jest jednak to, by nieco bardziej zaangażować swoich podkoszowych, którzy w tej serii grają bardzo słabo. Mają trudne zadanie, bo naprzeciwko Dziewa, Ramljak czy Kanter, ale mimo wszystko od Kempa, Skificia i Wyki należało spodziewać się więcej. W tym momencie to trio śląskie wypada o wiele lepiej zarówno w grze obronnej, jak i w ataku. Tak to prezentowało się w poszczególnych meczach:
- Mecz nr 1: Dziewa (18), Ramljak (10), Kanter (8), łącznie 36 —– Wyka (6), Skifić (6), Kemp (nie grał)
- Mecz nr 2: Dziewa (11), Kanter (11), Ramljak (7) —– Skifić (8), Wyka (0), Kemp (nie grał)
- Mecz nr 3: Dziewa (21), Kanter (12), Ramljak (5) —– Skifić (16), Wyka (7), Kemp (2)
- Mecz nr 4: Dziewa (6), Kanter (4), Ramljak (2) —– Wyka (3), Skifić (2), Kemp (2)
Łącznie 115 punktów środkowych Śląska przy raptem 52 środkowych Legii, co daje ponad dwukrotną zdobycz. Oczywiście charakterystyka gry obu klubów jest inna, jednak to pokazuje, jak dużą przewagę pod koszem zdobyli sobie do tej pory gracze z Wrocławia. Co ciekawe środkowi Legii trafili więcej trójek, gdyż prowadzą w tej statystyce 4:3.
Spotkanie w Hali Orbita we Wrocławiu rozpocznie się o godzinie 20:30. Czy to ostatni mecz w tym roku?
Radek Wolski