Jeżeli ktoś miał do tej pory problem z wyborem najlepszego wyścigu w tym sezonie, to dzisiejsze zawody wcale nie pomogą w podjęciu decyzji. W Stambule było wszystko – świetna walka, deszcz, zmienna pogoda, obroty i fantastyczna walka o wysokie punkty do ostatnich metrów!
Oczywiście tematem numer jeden jest przypieczętowanie przez Lewisa Hamiltona siódmego tytułu mistrzowskiego, a Brytyjczyk zrobił to dzisiaj w stylu godnym jednego z najlepszych kierowców w historii. Na fatalnej nawierzchni w fatalnych warunkach popełnił najmniej błędów z całej stawki i fantastycznie zarządzał oponami, dzięki czemu był wstanie pojechać tylko na jeden pit i wygrać wyścig, startując dopiero z szóstej pozycji. Jedynym zawodnikiem, który mógł pokrzyżować jego plany był Valtteri Bottas. Fin jednak po dwóch obrotach już na pierwszym kółku stracił szansę na walkę o cokolwiek i skończył Grand Prix dopiero na 14. pozycji.
Wielu kibiców liczyło z pewnością na Lance’a Strolla, który przez sporą część wyścigu utrzymywał prowadzenie. Po swojej wizycie w alei serwisowej, Kanadyjczyk kompletnie stracił tempo i ostatecznie przekroczył metę na odległej dziewiątej pozycji.
Bardzo dobrze pojechał za to jego zespołowy kolega, Sergio Perez, który po raz trzeci w karierze zajął drugie miejsce w wyścigu Formuły 1. Było jednak naprawdę blisko, by na drugim stopniu podium stanął Charles Leclerc. Monakijczyk podczas wyprzedzania kierowcy z Guadalajary przestrzelił dohamowanie do zakrętu numer 12 na ostatnim okrążeniu i na parę chwil przed upragnionym finiszem stracił pozycje na rzecz Pereza oraz swojego kolegi z zespołu, Sebastiana Vettela.
Zarówno dla Meksykanina, jak i dla Niemca były to pierwsze podia w tym sezonie. Dzisiejszy wyścig to zresztą wielkie zwycięstwo doświadczenia – 3 z 4 kierowców, którzy mieli już styczność z Istanbul Park stanęło dziś na podium. Triumf starych wyg.
Max Verstappen z pewnością pluje sobie w brodę, ponieważ miał on realną szansę na odniesienie drugiego triumfu w tym roku. Niestety Holender próbował wyprzedzić Sergio Pereza w niezwykle trudnym miejscu, przez co stracił panowanie nad autem i zniszczył swoje opony. Ostatecznie zawody zakończył na szóstej lokacie. Alex Albon po wielu błędach dojechał zaś tuż za swoim team-matem. Taj ciągle pogarsza swoją sytuację i nic nie wskazuje na to, by utrzymał on miejsce w Red Bullu (i całej F1) w przyszłym roku.
Z pewnością warto pochwalić świetny marsz w górę stawki Carlosa Sainza – z P15 wskoczył na P5 – i Lando Norrisa – z P14 na P8. Start na oponach przejściowych ewidentnie opłacił się McLarenom. Pierwszą dziesiątkę wypełnił Daniel Ricciardo z Renault.
Lewis Hamilton wyrównał rekord Michaela Schumachera pod względem liczby tytułów mistrzowskich, więc teraz pora zainteresować się walką o dalsze pozycje w obu generalkach. Szczególnie ciekawie wygląda wyścig o czwarte miejsce w klasyfikacji kierowców. Czwarty po dzisiejszych zawodach Perez, pomimo dwóch opuszczonych wyścigów, zgromadził na koncie 100 punktów. Tuż za nim są jednak Leclerc z dorobkiem 97 oczek i Ricciardo, który na koncie ma zaledwie jedno mniej. No i nie zapominajmy, że Verstappen zbliża się do Bottasa – strata to już tylko 27 punktów.
Równie ciekawie wygląda walka o bycie trzecią siłą wśród konstruktorów. Racing Point – 154; McLaren – 149; Renault – 136; Ferrari – 130. Takie różnice wróżą nam świetną rywalizację do końca. Szczególnie dlatego, że w grę wchodzą spore pieniądze.
Autor: Kamil Niewiński