Na brak emocji nie mogliśmy narzekać. Pierwszy dzień lekkoatletycznych mistrzostw globu w amerykańskim Eugene dał nam pierwszy medal, ale dał niestety także i kilka zawodów.
Sesję poranną rozpoczęliśmy kwalifikacjami do konkursu głównego w rzucie młocie panów. Na liście startowej pojawiło się trzech Polaków – złoty medalista ostatnich 4 edycji mistrzostw świata Paweł Fajdek, mistrz olimpijski Wojciech Nowicki oraz tegoroczny debiutant Marcin Wrotyński. Pierwsza dwójka zapewniła sobie udział w sobotnim finale z wynikami 80,09 m oraz 79,22 m, co dało im kolejno pierwszy i trzeci wynik w ogólnym rozrachunku. Wrotyńskiemu do ostatniego zakwalifikowanego zabrakło niestety dość sporo, bo prawie metr (najlepszy rzut Polaka – 73,55 m). Start finału przewidziano na 21:00 polskiego czasu w sobotę.
Ogromne nadzieje pokładaliśmy także w skoku wzwyż, gdzie bardzo dobrze w tym sezonie prezentował się Norbert Kobielski. Polak na mistrzostwa przyjechał z wynikiem 2,27 m, który udało mu się uzyskać jeszcze w czerwcu w Rzymie. Był to zdecydowanie jego najlepszy sezon jak do tej pory. Wszystko wydawało się iść po myśli Kobielskiego jeszcze na próbach przed samym konkursem kwalifikacyjnym. Niestety podczas pierwszego pomiarowego skoku na wysokości 2,17 m Polak doznał bardzo bolesnego urazu stopy, co wykluczyło go z dalszej rywalizacji. Swoją znakomitą formę potwierdził za to wicelider światowych tabel – Koreańczyk Woo Sanghyeok.
Ogromną niespodziankę sprawiła wszystkim Katarzyna Zdziebło – reprezentantka Polski, która w piątek wystartowała w finale chodu sportowego na 20 km. Znalazła w sobie tempo, które poprowadziło ją do zdobycia wicemistrzostwa świata oraz poprawienia rekordu Polski. Warto też wspomnieć o zwyciężczyni wyścigu — Kimberly Garcia Leon — która nie tylko przerwała dominację chińskich zawodniczek na tym dystansie, ale także zdobyła pierwszy w historii medal mistrzostw świata dla Peru, poprawiając przy tym rekord kraju. Brąz przypadł Chince Shijie Qieyang – srebrnej medalistce igrzysk olimpijskich w Londynie.
W piątek kwalifikowały się także młociarki. Konkurencja dla nas wyjątkowa ponownie miała być dużą szansą na kolejny krążek w Eugene. Wielką nieobecną jest oczywiście Anita Włodarczyk, która po znakomitych wynikach musiała uznać wyższość kontuzji uda i poddać się operacji, co skreśliło jej szanse na dalsze starty w tym sezonie. Mieliśmy jednak nadal Malwinę Kopron – brązową medalistką ostatnich igrzysk, która razem z Włodarczyk plasowała się w czołowej szóstce tego sezonu. Wczorajsze zawody nie poszły jednak po myśli Polki. Każdy z rzutów był co najmniej o 3 metry bliższy od minimum kwalifikacyjnego. Pozostawia to ogromny niedosyt, bo wiemy, że Kopron potrafiła rzucać w tym sezonie ponad 75 metrów.
Po wyśmienitym finiszu na ostatniej prostej awans do półfinałów biegu na 1500 m pań wywalczyła Sofia Ennaoui. Polka przez większość czasu trzymała się z tyłu stawki. Etiopka Tsegay w pewnym momencie przejęła prowadzenie i narzuciła mocne tempo, co szybko rozciągnęło grupę. Polka przed ostatnimi 120 metrami znajdowała się na siódmej pozycji z dość sporą stratą do prowadzącej szóstki. Zachowała jednak dużo siły na finisz, dzięki któremu przesunęła się aż na czwartą pozycję, która od razu zagwarantowała jej udział w kolejnym etapie zmagań. Półfinały z udziałem Polki zobaczyć będzie można w niedzielę nad ranem o 4:05.
W sobotnią noc swoją rywalizację zaczęli także kulomioci. Wśród startujących mogliśmy oglądać Konrada Bukowieckiego oraz Michał Haratyka. Najlepszy wynik Bukowieckiego w tym sezonie – 21,66 m – napawał nadzieją na wejście do konkursu głównego. Niestety żadnemu z panów nie udało się osiągnąć minimum kwalifikacyjnego na poziomie 21.20. W swoich ostatnich próbach panowie pchnęli kolejno 20,24 oraz 20,13 m. Finał bez Polaków zobaczyć będzie można w niedzielę o 3:30.
Na deser pierwszego dnia zawodów przewidziano finał sztafety mieszanej 4×400 m. We wcześniejszych eliminacjach byliśmy świadkami genialnej ostatniej zmiany Justyny Święty-Ersetic, która wyciągnęła nas na premiowane awansem miejsce trzecie. Po tym biegu widać było, że o medal nie będzie aż tak łatwo, a mistrzów olimpijskich czeka trudna przeprawa w finale. Z toru ósmego wystartowali w składzie Karol Zalewski, Justyna Święty-Ersetic, Kajetan Duszyński oraz Natalia Kaczmarek. Niestety medal nie był dzisiaj pisany naszej sztafecie. Rywalizację zakończyli na czwartym miejscu, tuż za podium, składającego się z reprezentacji Dominikany, Holandii oraz Stanów Zjednoczonych.
To dopiero początek rywalizacji. Przed nami kolejne 9 dni lekkoatletycznych emocji. Na ten moment w klasyfikacji medalowej prowadzi Japonia z dwoma medalami. Polska z jednym srebrem plasuje się na czwartym miejscu razem z reprezentacją Holandii.
Marta Szajkowska