Tylko Iga Świątek pozostaje na placu boju! [Australian Open]

Polka wzięła rewanż na Włoszce – Camili Giorgi. Pewnie (choć nie bez problemów) awansowała do grona najlepszych 32. tenisistek turnieju. Kto do tej fazy się nie dostał? Kto ma jeszcze szansę? Zapraszamy na podsumowanie dotychczasowych wydarzeń na Melbourne Park!

Powoli do celu

Tak jak na French Open Iga wydaje się rozkręcać z meczu na mecz. W pierwszej rundzie przeciwko Arantxy Rus można było dostrzec jeszcze trochę nonszalancji w poczynaniach Polki. Udało jej się jednak pewnie wygrać, bo przeciwniczka nie postawiła zbyt wygórowanych wymagań. W dzisiejszym porannym spotkaniu z Camillą Giorgi (79. w rankingu WTA) Iga grała już ze spokojem i pewnością. Pierwszego seta wygrała do dwóch. Gdy wydawało się, że nic już jej nie grozi, w drugiej partii wkradło się trochę za dużo rozluźnienia. Włoszka była blisko podwójnego przełamania Igi. Miała dwie piłki na wynik 3-4, ale Świątek wzięła się w garść, wygrała gema i dobrnęła do końca meczu, zamykając go wynikami 6-2, 6-4. Nadal bez straty seta, ale nadal nie jest to najlepsza wersja naszej zawodniczki. Na tę wersję czekamy, bo teraz Iga będzie rywalizować z coraz lepszymi rywalkami. Najbliższy pojedynek już 12 grudnia o 1:00 z Fioną Ferro. Francuzka potrafi napsuć krwi najlepszym (przekonała się o tym Sofia Kenin, która straciła z nią seta). Na ten mecz Iga musi wyjść mocno skoncentrowana, bo rywalka będzie chciała wykorzystać jej błędy. A przy ewentualnej wygranej w następnej rundzie może czekać Simona Halep – druga rakieta świata.

Azarenka i Kvitova poza turniejem

To dość spore zaskoczenie. Białorusinka (rozstawiona z trzynastką) i Czeszka (rozstawiona z dziewiątką) należały do zawodniczek, które mogą w turnieju namieszać. Tymczasem przegrały z rywalkami notowanymi zdecydowanie niżej. Azarenka z Jessiką Pegulą, a Kvitova z Soraną Cirsteą.

W grze pozostają nadal największe faworytki do zwycięstwa: rozstawiona z jedynką Ashleigh Barty wygrała w pierwszej rundzie i jutro zmierzy się ze swoją rodaczką – Australijką Darią Gawriłową. Nie powinna mieć ze swoją rywalką większych problemów, bo w rankingu dzieli je aż 386 miejsc. Simona Halep (tak jak już pisaliśmy) może zmierzyć się z Igą Świątek. Żeby tak się stało, Polka musi wygrać swój następny mecz z Ferro, a Rumunka z Weroniką Kudermietową. Japonka Naomi Osaka (rankingowa trójka) również radzi sobie na razie bezproblemowo. Nie straciła do tej pory seta. Teraz czeka ją najcięższy pojedynek – zagra z Tunezyjką Uns Dżabir.

Obrończyni tytułu – Sofia Kenin – dzisiejszej nocy podejmie Kaię Kanepi. Dla Amerykanki wywalczenie awansu do kolejnej rundy powinno być tylko formalnością.

Z Australii nie wyjeżdżają także Serena Williams, Karolina Pliskova czy Elina Switolina. Przed nami jeszcze wiele tenisowych emocji związanych z rywalizacją pań. Najbliższe już dzisiejszej nocy, kiedy rozegrane zostaną ostatnie spotkania 1/32 finału turnieju.

Najwięksi faworyci nie zawodzą

W turnieju nadal są Novak Djoković, Rafa Nadal, Dominic Thiem, Danił Miedwiediew czy Stefanos Tsitsipas. Żaden z nich nie spotkał się jeszcze z rywalem z najwyższej półki, ale w najbliższym czasie być może będziemy obserwować pasjonujące pojedynki. Już za kilka dni spotkać mogą się Djoković i Raonic, a także Nadal i Fognini. Rozgrywki nie wkroczyły jeszcze w decydującą fazę, stąd nie było nam dane oglądać do tej pory bardzo wyrównanych spotkań pomiędzy faworytami.

Polscy kibice już nie będą mieli okazji dopingować swoich zawodników. Z turniejem na wejściu pożegnali się Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak. Pierwszy z nich przegrał 2-3 z (na papierze) dużo słabszym Mikaelem Ymerem. Drugi natomiast uległ 0-3 lepszemu o ponad 60 rankingowych pozycji Miomirowi Kecmanoviciowi.

Poza Australią znalazł się już także jedenasty w rankingu ATP Gael Monfils. Francuz nie potrafił wygrać żadnego z siedmiu ostatnich meczów, jakie rozegrał. Na konferencji prasowej po porażce z Finem Ruusuvuorim nie wytrzymał i po prostu się rozkleił:

Gram źle. Nie mogę serwować, popełniam niewymuszone błędy, jestem sześć metrów za linią końcową. […] Chciałbym wstać i powiedzieć sobie, że ten koszmar się skończył, ale prawda jest taka, że nie wiem, kiedy to się stanie. – mówił rozemocjonowany Monfils.

Autor: Dawid Lampa

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze