W szwajcarskich górach trwa jeden z najważniejszych wyścigów będącymi okazją do sprawdzenia formy przed Giro d’Italia, czyli Tour de Romandie. W piątek rozegrano trzeci etap rywalizacji, którego zwycięzcą został Nowozelandczyk Patrick Bevin.
Trasa piątkowego odcinka liczyła 165 kilometrów i profilem przypominała dobrze znane zawodnikom ardeńskie klasyki. Po pierwszej górskiej premii usytuowanej na jedenastym kilometrze zawiązała się trzyosobowa ucieczka. Uciekinierzy długo jechali przed peletonem i uzyskali ponad dwie minuty przewagi. Siła głównej grupy okazała się jednak za mocna i odjazd został zlikwidowany na 19 kilometrów przed metą.
Mocne tempo i pagórkowaty teren sprawiły, że w peletonie była przeprowadzana selekcja. Na ostatnim podjeździe ataku spróbował Carlos Verona, lecz Hiszpan został dogoniony przed szczytem. Gdy do końca pozostały trzy kilometry, swoich sił spróbował Rein Taaramäe- Estończyk został jednak dogoniony przed metą. O zwycięstwie na trzecim etapie tegorocznej edycji Tour de Romandie zadecydował więc finisz z grupy. Jako pierwszy „kreskę” przeciął Bevin, który wyprzedził Ethana Haytera oraz Rohana Dennisa- Australijczyk z drużyny Jumbo-Visma umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej.
Na czwartym etapie, który zostanie rozegrany w sobotę, skończą się żarty- meta odcinka jest bowiem usytuowana na szczycie niemal 30-kilometrowego podjazdu (choć oficjalnie składają się na niego dwa wzniesienia o łącznej długości 14 kilometrów). Kolarze tego dnia pokonają 180 kilometrów o przewyższeniu sięgającym ponad 4000 metrów. Bez wątpienia w sobotę dowiemy się, pomiędzy kim rozegra się walka o zwycięstwo w Tour de Romandie 2022.
Jarosław Truchan
