Poniedziałkowy, trzeci etap TdF liczył prawie 183 kilometry. Wiódł z Lorient do Pontivy. Najlepiej z wyzwaniem poradził sobie Belg, Tim Berlier, który wygrał zawody. Polacy sklasyfikowani zostali na odległych miejscach.
Już na początku wyścigu od peletonu oderwała się pięcioosobowa grupa. W szczytowym momencie ich przewaga nad pozostałymi kolarzami wynosiła nieco ponad trzy minuty, jednak przez większość czasu utrzymywał się dwuminutowy zapas.
Im bliżej mety, tym bardziej oczywiste stawało się, że śmiałkowie nie zdołają utrzymać przewagi. Do zera stopniała ona 5 kilometrów przed końcem wyścigu.
Finisz był niezwykle emocjonujący. Ponownie byliśmy świadkami wielu kraks, rzecz jasna nie takich skandalicznych jak podczas pierwszej odsłony tegorocznego TdF. Peleton podzielił się na kilka mniejszych grup.
W całym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Merlier. Belg przekroczył linię mety jako pierwszy, odnosząc jeden z największych sukcesów w swojej karierze.
Polacy zmagania ukończyli na odległych lokatach. Michał Kwiatkowski uplasował się na 82., a Rafał Majka na 133. pozycji. Do zwycięzcy stracili odpowiednio 1.13 i 2.15 min.
1. Tim Merlier (Alpecin-Fenix) – 4:01.28
2. Jasper Philipsen (Alpecin-Fenix)
3. Nacer Bouhanni (Arkea-Samsic)
4. Davide Ballerini (Deceuninck-Quick Step)
5. Sonny Colbrelli (Bahrain Victorious)
6. Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick Step)
7. Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix)
8. Cees Bol (DSM)
9. Anthony Turgis (TotalEnergies)
10. Maximilian Walscheid (Qhubeka NextHash)
Autor: Patryk Stysiński