Lech Poznań przegrał z Benficą Lizbona aż 4:0 w meczu 5. kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Tym samym Kolejorz stracił matematyczne szanse na awans do fazy pucharowej.
Od początku spotkania oba zespoły narzuciły mocny pressing. Drużyny wiedziały jaki jest ich cel i nie mogą pozwolić przeciwnikom na przejęcie inicjatywy. Portugalczycy szukali prób wejścia w pole karne długimi piłkami, lecz mało z tego w pierwszych minutach wynikało. Gospodarze jednak konsekwentnie generowali przewagę i zaczęli zamykać przyjezdnych na swojej połówce.
W 11. minucie strzał z dystansu Marchwińskiego poleciał wysoko nad poprzeczką, a chwilę później po drugiej stronie boiska rzut karny wymusić chciał Pizzi, lecz sędzia był niewzruszony. W 21. minucie zaś Darwin Nuñez przyjął w polu karnym długą piłkę ze środka pola i odegrał ją właśnie Pizziemu. Świetną interwencją popisał się Bednarek. Dobijać próbował dogrywający przed chwilą Urugwajczyk, ale piłka poleciała wysoko ponad bramką. W 28 min. Nuñez ponownie wbiegł w pole karne Lecha, lecz Lubomir Šatka w ostatniej chwili wybił futbolówkę wślizgiem.
Ataki poznaniaków były niestety bezpłciowe i w większości przypadków kończyły się poza boiskiem bądź stratami, ale w obronie trzymali się naprawdę dobrze. Benfica zdołała jednak w końcu skruszyć mur. Kapitalnie do piłki dogranej z rzutu rożnego wyskoczył Jan Vertonghen. Pomogło tu z pewnością doświadczenie Belga, który urwał się obrońcom Kolejorza i uderzył nie do obrony dla Bednarka.
W 37. minucie po starciu z Otamendim na murawę padł Kaczarawa. Jego krzyk nie wróżył nic dobrego i rzeczywiście Gruzin nie mógł kontynuować gry. Prawdopodobnie napastnik Lecha doznał urazu stawu skokowego. Szybko na murawie pojawił się więc Mikael Ishak. Benfica przestała tak szalenie atakować, lecz bezbłędnie wykorzystywała każdy błąd Kolejorza w rozegraniu i dowiozła jednobramkowe prowadzenie do końca pierwszych 45 minut.
Od początku drugiej połowy zawodnicy z Estadio da Luz ponownie zabrali się do ataku. Lekko niecelny strzał z dystansu oddał Pizzi, a następne po fatalnym błędzie Šatki kolejna próba lizbończyków została zablokowana. W 55. minucie nareszcie mogliśmy zobaczyć za to celny strzał Lecha. Uderzenie Mohammada Awwada nie było jednak żadnym zagrożeniem dla bramki Vlachodimosa.
Portugalczycy po chwili dostali od polskiej ekipy przedwczesny świąteczny prezent. Fatalne podanie Bednarka zostało przechwycone w środku pola. Pizzi wypuścił Nuñeza, a piłkarz z numerem ,,9″ na plecach nie pozostawił bramkarzowi Lecha złudzeń. Minęła dosłownie minuta i po nieuwadze Filipa Marchwińskiego Benfica wyprowadziła zabójczo szybką kontrę. Biernie kryty Pizzi postanowił uderzyć ze skraju pola karnego po długim rogu i była to zdecydowanie dobra decyzja – na tablicy widniał już wynik 3:0.
Ekipa Jorge Jesusa nie miała zamiaru oddawać inicjatywy, o czym świadczy na przykład dobra okazja Evertona. Tym razem Bednarek zachował się bez zarzutu. Dzieło zniszczenia zostało jednak dopełnione w 89. minucie. Julian Weigl kapitalnym strzałem z dystansu w lewy dolny róg bramki ustalił wynik spotkania na 4:0.
W ostatniej minucie Dani Ramirez miał szansę na przelobowanie po rykoszecie Vlachodimosa, lecz Grek zdołał wybić piłkę za linię bramkową. Musiał on jeszcze raz interweniować po strzale Ishaka, lecz po złapaniu futbolówki przez golkipera Benfici, arbiter Srdan Jovanović zakończył to jednostronne spotkanie.
Z uwagi na zwycięstwo Glasgow Rangers nad Standardem Liege, Lech Poznań stracił jakiekolwiek szanse na awans do 1/16 finału Ligi Europy. Wciąż jednak walczy o trzecie miejsce w tabeli grupy D ze Standardem Liege.
Autor: Kamil Niewiński