„Season launch” z Red Bull Racing – o współpracy z Fordem i nowym starym malowaniu

W kompletnej opozycji do wtorkowej premiery Haasa Red Bull z pompą otwiera nowy sezon przy pomocy godzinnej prezentacji w sercu Nowego Jorku. Fani musieli uzbroić się w cierpliwość, zanim ekipa z Milton Keynes przeszła do sedna sprawy i odsłoniła nowe malowanie, ogłaszając również wyczekiwaną umowę z Ford Motor Company.

Red Bull nie kłamał, nazywając całą transmisję „season launch”. Pojawiło się od groma tematów często tylko w mikroskopijnym stopniu zahaczających o F1, a bardziej promujących całą markę i jej zaangażowanie w rozwój globalnego sportu. Rozwiązała się również zagadka tajemniczego pustego malowania, którego zdjęcie jakiś czas temu trafiło na media społecznościowe ekipy.

Był to wstęp do ogłoszenia dwóch przedsięwzięć, których podejmie się zespół w 2023 roku. Pierwsze to współpraca z Mr. Doodle, artystą znanym z zapełnienia całego 12-pokojowego domu wzorami, którymi pokrył również jeden ze starszych bolidów pokazowych Red Bulla. Takie dzieło można będzie wylicytować, a cały dochód przekazany zostanie na fundację Wings For Life. Druga akcja dużo bardziej angażuje się w to, co faktycznie obejrzymy za kilka tygodni na torach. „Make Your Mark” pozwoli fanom na zaprojektowanie malowania dla sekcji bocznych i elementów obu skrzydeł. Bolidy z takimi projektami pojadą podczas GP Miami, GP USA w Austin oraz GP Las Vegas.

Zaznaczono też powrót do macierzy Daniela Ricciardo, który zaprezentował się w roli trzeciego kierowcy, rzucił kilkoma żartami i zadeklarował pełną gotowość w pomocy przy udoskonaleniu RB19.

Po ponad 50 minutach z cienia pojawił się właśnie rzeczony RB19 z kultowym malowaniem ekipy. Kto jeszcze łudził się, że zespół zmieni cokolwiek w utartym schemacie, musiał obejść się smakiem. Warto jednak przyznać trochę racji wszystkim, którzy mówią, że nie ma sensu psuć, czegoś, co działa tak dobrze. Dla odważnych mamy jednak zabawę w szukanie różnic i odnalezienie jednego nowego logo sponsora. Podpowiadając mowa tu o Rokt, firmie z branży e-commerce, która wraz z obrońcami tytułu mistrzowskiego zaangażuje się w programy pomagające znaleźć miejsce utalentowanym kobietom w motosporcie i e-sporcie.

Współpraca z Fordem

O wejściu jednego z trzech wielkich amerykańskich koncernów motoryzacyjnych mówiło się jeszcze dobry tydzień przed samą prezentacją. To druga duża „oficjalka” po tym, jak na początku ubiegłego miesiąca z informacją o swojej współpracy wyszli Andretti oraz Cadillac. Temat wejścia nowej ekipy na grid Formuły 1 jest jednak rzeką, a nie po to zebraliśmy się przed ekranami w piątkowe popołudnie. Połączenie sił Forda i Red Bulla (a co za tym idzie AlphaTauri) zwiastować mogła już sama lokalizacja wydarzenia – Nowy Jork. Najmniejszego sensu nie miałoby odsłanianie nawet nie bolidu, a malowania w jednym z największych miast Stanów Zjednoczonych, jeśli nie szedłby za tym większy biznes.

Pół godziny przed startem prezentacji światło dzienne ujrzało oświadczenie, że Ford oficjalnie powróci do rywalizacji w ramach królowej motosportu po wprowadzeniu nowych regulacji silnikowych w 2026 roku. Słowem jednak nie wspomniano w tekście o tym, z kim swoje siły miałaby połączyć legenda motoryzacji.

Ten “dylemat” rozwiązał ostatni segment piątkowej prezentacji. Red Bull Racing z Ford Motor Company krzyżują swoje ścieżki, by od 2026 roku produkować jednostki napędowe pod szyldem Red Bull Ford Powertrains. Amerykański koncern wcieli się w rolę partnera technologicznego i użyczy swoich zasobów finansowych, jak i technologicznych, by w Milton Keynes powstał silnik godny wielokrotnych mistrzów świata.

Chcąc cofnąć się do ostatniego wcielenia Forda w Formule 1, można sięgnąć pamięcią do poprzednika Red Bull Racing, a mianowicie do zespołu Jaguara, który jest z kolei spadkobiercą Stewart Grand Prix. Idąc dalej wzdłuż linii czasu, Ford przez lata 60., 70. i 80. współtworzył silniki wraz z firmą Cosworth, które pozwoliły na wygranie grubo ponad 100 różnych wyścigów. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że z silnikiem Forda za swoimi plecami jeździł w Benettonie ojciec Maxa Verstappena – Jos, a więc historia lubi czasem zatoczyć spore koło.

Informacja o współpracy tych dwóch gigantów jest chyba najbardziej ekscytującą rzeczą, którą możemy wynieść z dzisiejszej premiery. Z dwoma ekipami za nami, zmierzamy w takim razie w kierunku 6 lutego i prezentacji Williamsa oraz 7 lutego, kiedy swój bolid pokaże Alfa Romeo.