W czwartkowe popołudnie drużyna Indykpolu AZS-u Olsztyn podjęła w Iławie gości z Rzeszowa. Resovia przystępowała do rywalizacji jako aktualny lider rozgrywek Plusligi.
Gospodarze wciąż walczą o uczestnictwo w wieńczącej sezon fazie play-off. Dzięki bardzo dobrej postawie w ostatnim czasie, a także niezwykle cennemu triumfowi ze Stalą Nysa sprzed dwóch tygodni, Olsztynianie zbudowali pokaźną zaliczkę nad liczną grupą pościgową – z kolei to umożliwiło podopiecznym Javiera Webera podejść do czwartkowego spotkania ze stosunkowym komfortem psychicznym. Choć goście z Rzeszowa zrehabilitowali się już po porażce w Kędzierzynie-Koźlu (pucharowy triumf nad Ślepskiem Suwałki), przewaga “Sovii” nad Jastrzębskim Węglem, co z resztą było stosunkowo łatwe do przewidzenia, stopniała do zaledwie jednego oczka. Nie ulegało zatem wątpliwości, iż jakakolwiek strata punktów na wyjeździe w Iławie, może kosztować podopiecznych Giampaolo Medeiego utratę pierwszej pozycji w tabeli.
Mocne otwarcie zaserwowała (dosłownie i w przenośni) swoim rywalom zza siatki Resovia. Po punktowym bloku Macieja Muzaja Rzeszowianie prowadzili już 5:1. Chwilę później boisko opuścił Bartłomiej Lipiński, którego miejsce w linii przyjęcia zajął Moritz Karlitzek. Przy stanie 4:8 na niekorzyść swoich podopiecznych, o przerwę na żądanie poprosił trener Weber. Zaliczka Resovii wciąż rosła, a gdy Karol Butryn posłał z prawego skrzydła piłkę prosto w taśmę (15:9) stało się jasne, iż goście mają inauguracyjną partię dosłownie w kieszeni. To był prawdziwy nokaut, koncert w wykonaniu Rzeszowian. Kiedy tablica wyników wskazała rezultat 20:11 na korzyść ekipy z Podkarpacia, o drugą przerwę poprosił Weber, jednocześnie dokonując roszady na pozycji rozgrywającego – świeżo pozyskanego Grzegorza Pająka zastąpił Karol Jankiewicz. Po chwili dwa z rzędu punkty w polu serwisowym zdobył Robbert Andringa, lecz były to już dosłownie “ostatnie podrygi” AZS-u w tej partii. Chwilę później skutecznym blokiem popisał się Torey DeFalco, jednocześnie kończąc pierwszą odsłonę spotkania (25:14).
Początek drugiego seta zwiastował naprawdę wyrównaną rywalizację. Obie drużyny długo nie potrafiły osiągnąć istotnej przewagi nad rywalem. Gdy po raz kolejny zdawało się, że Resovia na dobre odskoczy od rywala, “Akademicy” niwelowali straty. Przy wyniku 10:9 na korzyść gospodarzy, o przerwę na żądanie poprosił Giampaolo Medei. Zaraz po niej błąd w ataku popełnił Muzaj, posyłając piłkę prosto w ręce Taylora Averilla – Olsztynianie zaczęli nabierać odpowiedniego tempa. Blok gości nie potrafił znaleźć recepty na rozkręcającego się z każdą akcją Butryna – przy wyniku 16:13 dla AZS-u, drugą przerwę wykorzystał Medei, zaś ta poskutkowała niemal natychmiastowo. Resovia błyskawicznie odrobiła straty, dodatkowo wychodząc na prowadzenie 18:17. Wówczas to Weber przywołał swoich zawodników w pobliże ławki. W kluczową fazę seta goście wchodzili z dwupunktową przewagą (20:18), którą skutecznie utrzymali zmuszając szkoleniowca Olsztynian do ponownej reakcji przy stanie 22:19. Drugą odsłonę mocnym uderzeniem z prawego skrzydła zakończył Torey DeFalco (25:22).
Trzecia partia nie przyniosła początkowo szczególnego przewrotu sytuacji na boisku. Resovia ponownie objęła prowadzenie, jednak już po chwili do głosu doszli postawieni pod ścianą gospodarze. “Akademicy” wywalczyli dwupunktowe prowadzenie, które utrzymywali pierwotnie w głównej mierze dzięki nagłym zrywom i poprawnej postawie przy własnej zagrywce. Gdy wydawało się, że Resovia wkrótce przejmie inicjatywę, Andringa po raz kolejny popisał się w polu serwisowym – wówczas przerwę zarządził Medei (16:14 na korzyść AZS), jednak ta nie poskutkowała. Gospodarze “poczuli krew” i z coraz większym naciskiem parli w kierunku upragnionego finiszu. Po błędzie Kochanowskiego tablica wyników wskazała rezultat 20:17 dla Olsztynian. Goście zdołali jednak ponownie nawiązać kontakt – gdy zaliczka AZS-u wynosiła już jedynie punkt (22:21), o czas poprosił Javier Weber. Niedługo później, po ataku Moritza Karlitzka gospodarze stanęli przed szansą na zakończenie spotkania, jednak pierwszą piłkę setową poprzedziła krótka przerwa. Finalnie wynik trzeciej odsłony gry (25:22) ustalił pewnym uderzeniem Butryn.
Już od pierwszych chwil czwartego seta gospodarze wysłali jasny komunikat – to jeszcze nie koniec walki. Po mocnym ataku Averilla AZS wyszedł na prowadzenie 10:8, a przewaga Olsztynian zaczęła wzrastać proporcjonalnie do panującego w drużynie morale. Szczególnie dobrze prezentował się wprowadzony tuż po rozpoczęciu spotkania Karlitzek. W decydującej fazie czwartej odsłony gry gospodarze wciąż przeważali, a po mocnym uderzeniu wspomnianego Niemca na telebimie wyświetlił się rezultat 19:16 na korzyść gospodarzy. Resovia perfekcyjnie wybrnęła z problematycznej sytuacji – gości na prowadzenie 20:19 pewnym atakiem wyprowadził Maciej Muzaj, lecz Olsztynianie nie zamierzali złożyć broni. Kolejne kilka minut upłynęło pod znakiem niezwykle emocjonującej walki “punkt za punkt”. Jako pierwsi przed szansą zakończenia czwartej partii stanęli gospodarze, jednak zagrywkę Grzegorza Pająka ponownie poprzedził czas na żądanie trenera Medeiego. Stan rywalizacji wyrównał niezawodny w trudnych chwilach Muzaj. Przed kolejną szansą na doprowadzenie do piątego seta stanął Butryn, piłka uderzyła w aut, wydawało się że w siatkę wpadł Kochanowski, lecz wideowerfikacja ku dezaprobacie publiczności zaprzeczyła tej wersji wydarzeń. Pewny blok wyprowadził gości na prowadzenie, lecz Fabian Drzyzga nie dopełnił dzieła zniszczenia w polu serwisowym. “Akademicy” do gry wrócili po punktowym uderzeniu Karlitzka, na co z szóstej strefy odpowiedział DeFalco. W Iławie rozpętał się prawdziwy horror. Przy stanie 32:31 gospodarze zatrzymali blokiem piłkę meczową. Co się odwlecze to nie uciecze – wkrótce Olsztynianie ugięli się pod naporem Resovii, przegrywając 32:34, a w całym spotkaniu 1:3.
MVP spotkania wybrano Toreya DeFalco. W kolejnej serii gier AZS w niedzielę (19.02) zagra na wyjeździe w Warszawie, z kolei Resovia dzień wcześniej podejmie u siebie LUK Lublin.
Autor: Mateusz Kurpiewski