Za nami kolejny weekend z alpejskim Pucharem Świata. Na zakończenie zmagań w Kranjskiej Gorze oraz Adelboden przekonujące zwycięstwa odnieśli Mikaela Shiffrin oraz Lucas Braathen.
Na słoweńskim stoku panie po raz kolejny sprawdziły się w slalomie gigancie. Shiffrin widocznie pozazdrościła Marco Odermattowi jego wspaniałego występu z soboty, kiedy to lider klasyfikacji generalnej zdominował rywalizację w swojej ojczyźnie. Amerykanka w niedzielę nie dała szans rywalkom wyprzedzając aż o 0,77 sekundy Federicę Brignone. Na trzecim miejscu uplasowała się Lara Gut-Behrami ze stratą 0,97 sekundy do zwyciężczyni. Triumf Mikaeli w Kranjskiej Gorze był jej 82 zwycięstwem w zawodach Pucharu Świata – tym samym 27-latka zrównała się pod względem pucharowych wygranych ze swoją legendarną rodaczką Lindsey Vonn na drugim miejscu w tabeli wszech czasów. W niedzielnej rywalizacji wzięła również udział Maryna Gąsienica-Daniel. Po solidnym pierwszym przejeździe, który Polka zakończyła na 11. Miejscu, w drugim Zakopianka nie ustrzegła się błędów, co skutkowało spadkiem aż o 10 pozycji.
Do podobnej deklasacji pod względem różnic czasowych doszło w zmaganiach panów. Slalom w Adelboden zakończył się zwycięstwem duetu Norwegów – wygrał Lucas Braathen, a na drugim miejscu uplasował się Atle Lie McGrath. Dwójkę rówieśników i bardzo dobrych kolegów przedzieliło aż 0,71 sekundy. Trzecie miejsce zajął Niemiec Linus Strasser ze stratą 0,92 sekundy do zwycięzcy. Po raz drugi w ciągu tego weekendu mogliśmy więc oglądać spektakl jednego aktora na szwajcarskiej ziemi.
Specjalistki od slalomu przeniosą się teraz do austriackiego Flachau, gdzie już we wtorek zostaną rozegrane zawody w tej specjalności. Panowie całą swoją uwagę już skupiają na przyszłym weekendzie i udziale w jednym z najsłynniejszych i najbardziej prestiżowych zjazdów, który odbędzie się w Wengen.