Biegacze i biegaczki narciarskie nie mają czasu na odpoczynek. Po zakończonych w zeszłym tygodniu Mistrzostwach Świata w Planicy, w ten weekend czeka ich powrót do rywalizacji w Pucharze Świata. W sobotę rozegrano bieg na „królewskim” dystansie, czyli 50 km mężczyzn.
Doszło tym samym do sytuacji bez precedensu – w niecały tydzień zawodnicy musieli dwukrotnie mierzyć się w biegowym maratonie. Była to więc okazja do szybkiego rewanżu za zmagania kończące czempionat globu.
Tak jak można się było spodziewać, doskonała większość odpuściła sobie start w Oslo. Wśród rywalizujących zawodników zabrakło aż 8 biegaczy z grona najlepszej dziesiątki w Planicy. To niestety sprawiło, że sobotnie zmagania przerodziły się w mistrzostwa Norwegii, ponieważ tylko ta nacja (co zrozumiałe) potraktowała zawody poważnie.
Dzięki temu Norwegowie obsadzili wszystkie pozycje w najlepszej dziesiątce. Powiedzieć, że doszło do dominacji, to nic nie powiedzieć. Najlepszy okazał się Simen Hegstad Krueger, przed Hansem Christerem Holundem i Martinem Loewstroem Nygengetem. Mimo wszystko trzeba oczywiście docenić zwycięzców – bieg na 50 km to przecież największe wyzwanie, jakiego tylko można się podjąć w tej dyscyplinie. Niemniej jednak w tym przypadku wyniki są kwestią wtórną. Miejmy nadzieję, że sytuacja, do której doszło w Oslo, już nigdy się nie powtórzy.