11 września, ostatni dzień MŚ. W meczu o 3 miejsce zmierzyły się drużyny z Brazylii i reprezentacji Słowenii. Natomiast w wielkim finale dość niespodziewanie Włochy i faworyci mistrzostw świata Polacy. Jesteście ciekawi, czy Polacy zdobyli trzeci z rzędu tytuł MŚ? Czy może, tym razem górą była ekipa Italii? Na te i na wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w naszym podsumowaniu, na które serdecznie was zapraszamy!
O godzinie 18 w katowickim Spodku rozpoczął się mecz o 3. Miejsce na mundialu. Mierzyły się w nim przegrane ekipy z półfinałów, czyli reprezentacja Brazylii, która przegrała po tie-breaku z Polską i drużyna słoweńska. Faworytem tego spotkania była drużyna Canarinhos.
W pierwszej partii początkowo odbywała się gra punkt za punkt. Jako pierwsi kilkupunktową przewagę wypracowali podopieczni Gheorghe Cretu. Jednak kiedy na zagrywce pojawił się Lucas, to Słoweńcy mieli problemy z przyjęciem, atakiem, 2 asy zaserwował Lucas i na tablicy wyników pojawił się remis 15:15. Brazylijczycy poszli za ciosem i zwyciężyli w 1 secie 25:18. W drugim secie ponownie Słoweńcy na początku potrafili walczyć, jak równy z równym z Canarinhos. Natomiast od stanu 10:10, nie mieli już nic do powiedzenia i team Dal Zotto wygrał w tej części meczu ponownie z Słoweńcami 25 do 18.
W 3 secie mistrzowie świata z 2002,06,10 chcieli potwierdzić swoją dominację w tym meczu i postawić „kropkę nad i”. W pewnym momencie wynik 3 seta wyglądał tak: 12:5, 14:9 dla Brazylii. Jednak jakimś cudem Słoweńcy wyrównali stan meczu 15:15 i poszli za ciosem zwyciężając 25:22. Wicemistrzowie świata zmotywowani mocno zaczęli 4 seta od prowadzenia 4:0. Canarinhos się nie podłamali i szybko odrobili straty, a nawet zdobyli dwupunkowe prowadzenie (8:6), potem byli już lepsi o cztery punkty (15:11), o sześć oczek (20:14). Podopieczni Renana Dal Zotto w ostatniej części spotkania wygrali znów 25:18 i po raz w historii zdobyli brązowy medal na mistrzostwach świata!
W drugim meczu Polska zmierzyła się z świetnie dysponowanymi Włochami, pierwszą partię biało-czerwoni wygrali. W kolejnych nie funkcjonowała zagrywka, blok, mieliśmy słabe przyjęcie. Podopieczni De Giorgiego byli w gazie, wszystko im wychodziło, Polakom na odwrót. Młoda ekipa włoska pisze dla siebie wspaniałą historię. Na te złoto po prostu zasłużyli, a Polacy mimo rozpaczy na pewno srebro docenią, wyeliminowali przecież takie ekipy jak USA czy Brazylia. Dziś krótko, po prostu nie ma co się zbytnio rozpisywać, był to gorszy dzień, szkoda, że się trafił w finale MŚ, a nie np. w grupie. Trzeba przyznać, że Italia zasłużyła na ten tytuł, a my mamy nadzieję, że to Polska wykona kawał dobrej roboty i w 2024 roku sięgnie po złoty medal igrzysk olimpijskich. Niedziela zaczęła się świetnie, od zwycięstwa Igi Świątek w US Open, skończyła się gorzej. Zakończymy słowami, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma…
Dawid Włusiaczyk