Podsumowanie spotkań 1/4 finału Ligi Konferencji.

Za nami faza ¼ finału rozgrywek Ligi Konferencji. Znamy już 4 kluby, które zagrają w półfinałach. Wiemy także, jakie będą pary tej fazy rozgrywek. W dniach 28 kwietnia i 5 maja między sobą zagrają Leicester City — AS Roma, a także Feyenoord Rotterdam — Olympique Marsylia. W jaki sposób jednak te kluby odprawiły swoich rywali? O to podsumowanie czwartkowych pojedynków.

PSV Eindhoven — Leicester City 1:2 (1:2 w dwumeczu)

Bezbramkowy remis w pierwszym spotkaniu sprawiał, że sytuacja była całkowicie otwarta dla obu ekip i każda miała dużą ochotę na awans. Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy objęli prowadzenie po golu Erana Zahaviego. Był to jeden z nielicznych konkretów w 1 połowie. Przez pierwsze 45 minut działo się dosyć niewiele, a gospodarze zasłużenie schodzili na przerwę prowadząc, będąc po prostu drużyną konkretniejszą.

Brendan Rogers od razu zareagował zmianami, aczkolwiek dopiero ta z 65 minuty, gdy wszedł Ayoze Perez dała jakiś skutek. Hiszpan zaliczył asystę przy golu Jamesa Maddisona, a Lisy poczuły wiatr w żagle. Cała druga połowa była o wiele lepsza w ich wykonaniu, a wyrównanie w 77. minucie sprawiło, że za wszelką cenę chcieli iść za ciosem i to się udało. Po podaniu Patsona Daki piłkę do siatki skierował Ricardo Pereira. Była to 88. minuta. Tak już zostało do końca. Leicester wygrał na Philips Stadium i po raz pierwszy w swojej historii awansował do półfinału europejskich rozgrywek.

AS Roma — Bodo / Glimt 4:0 (4:1 w dwumeczu)

Wygrana Norwegów w pierwszym meczu była kolejnym starciem tych klubów w tym sezonie i kolejnym, gdzie to faworyt przegrywa. Była to niespodzianka, ale równocześnie stały punkt w tej rywalizacji. Roma, by awansować, musiała zagrać o wiele lepsze spotkanie i z takim nastawieniem gracze Jose Mourinho wyszli na Stadion Olimpijski w Rzymie. Zaczęło się szybko, bo już w 5. minucie Tammy Abraham zdobył gola i na tamten moment oznaczało to dogrywkę. Na tym nie poprzestali, na gola trzeba było czekać do 23. minuty. Wówczas swój festiwal rozpoczął Nicolo Zaniolo. Najpierw asystował mu Lorenzo Pellegrini, a następnie Nikola Zalewski. Asysta Polaka była prawdziwą ozdobą spotkania. Na tym zakończyła się pierwsza połowa. Było 3:0.

Zaraz po przerwie, bo w 49. minucie Zaniolo trafił po raz 3. Tym razem asystował mu Bryan Cristante. Na tym gospodarze zakończyli strzelanie mając pewny awans. To był jeden z lepszych meczów Romy w całym sezonie, zaś Norwegowie byli tutaj całkowicie jak dzieci we mgle. Niczym nie przypominali drużyny, która z taką łatwością do tej pory radziła sobie z klubem z Italii. Piękna przygoda Bodo dobiegła zatem końca. Roma awansowała tak daleko w europejskich pucharach po raz pierwszy od sezonu 2017/18.

PAOK Saloniki — Olympique Marsylia 0:1 (1:3 w dwumeczu)

Wygrana francuskiej drużyny na swoim terenie nie była przypadkiem. Wysoka forma Marsylii to efekt budowy bardzo mocnej drużyny przez Jorge Sampaoliego. Mimo wszystko strata 1 gola dawała nadzieję Grekom na odrobienie strat, zwłaszcza że są oni naprawdę mocni na swoim boisku pokonując już Gent czy Midtjylland w poprzednich meczach tych rozgrywek. To właśnie rywalom chcieli przekazać gracze PAOK-u, bo od samego początku ruszyli bardzo mocno na rywala stwarzając sobie bardzo dużą liczbę sytuacji. Świetnie w tym meczu bronił jednak Steve Mandanda. 

Marsylia w meczu stworzyła sobie tak naprawdę jedną dobrą sytuację i udało się ją zamienić na gola. W 34. minucie Dimitri Payet skorzystał z dobrego podania Matteo Guendouziego i ustalił wynik spotkania. Gospodarze starali się jak mogli, dominowali aż do ostatniego gwizdka arbitra, ale nie udało się zmienić już wyniku. Goście po raz pierwszy od dobrych kilku spotkań zaliczyli czyste konto, a na tym etapie rozgrywek pojawiają się po raz pierwszy od sezonu 2017/18.

Slavia Praga — Feyenoord Rotterdam 1:3 (4:6 w dwumeczu)

Nie ma wątpliwości, że w tej parze działo się po prostu najwięcej, co pokazał pierwszy mecz. W Rotterdamie holenderski klub przeszedł drogę z nieba do piekła, by stracić gola na 3:3 w 94. minucie. Co los zabrał, to los oddał w Pradze. Już w 2. minucie Cyriel Dessers otworzył wynik spotkania. Niedługo potem, bo w 14. minucie Slavia wyrównała za sprawą Ibrahima Traore. Na tym większe emocje w 1 połowie się zakończyły i ponownie kwestia awansu była otwarta.

Drugie 45 minut pokazało jednak, kto w tej parze jest lepszy piłkarsko. Pierwszy mecz dał do zrozumienia, że więcej z gry w tym dwumeczu ma Feyenoord i to udowodnił zdobywając 2 bramki. Najpierw Cyriel Dessers zdobył swojego drugiego gola, a następnie Luis Sinisterra. To było już przypieczętowanie awansu. Tym razem goście nie pozwolili na to, by w końcówce było gorąco. Wynik 3:1 utrzymał się do końcowego gwizdka. Tym samym Feyenoord po raz pierwszy od sezonu 2001/2002 awansował tak daleko w europejskich pucharach.

 

Radek Wolski

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze