Drużynowe mistrzostwa świata w kombinacji norweskiej, jak nazwa może sugerować, padła łupem Norwegów, którzy obronili złoto wywalczone dwa lata temu.
Zawody rozpoczęły się od skoków na normalnym obiekcie w Oberstdorfie. W konkursie wystartowało 12 reprezentacji. Niestety, co nie jest niczym niezwykłym, zabrakło Polski. Nie oznacza to jednak, że brakowało emocji.
Liderami po półmetku byli Austriacy w składzie Lukas Klapfer, Johannes Lamparter, Mario Seidl i Lukas Greiderer. Ich przewaga nad drugimi Niemcami była dość niska, bowiem wynosiła ledwie 25 sekund. Tuż za naszymi zachodnimi sąsiadami uplasowała się Japonia. Norwegowie (Espen Bjoernstad, Jarl Magnus Riiber, Joergen Graabak, Jens Luraas Oftebro) natomiast znaleźli się tuż za podium.
Kolejną i zarazem ostatnią częścią zmagań był pięciokilometrowy bieg każdego z zawodników. I podczas niego rozpoczęły się problemy Austriaków. Zaczęli oni tracić przewagę, co poskutkowało spadkiem na trzecią pozycję. Pierwsze skrzypce zaczęli grać Norwegowie i Niemcy. Ostatecznie to ci pierwsi sięgnęli po złoto. Ze srebrnych krążków mogą cieszyć się reprezentanci Niemiec.
Pełne wyniki:
1. Norwegia (43.57.7)
2. Niemcy (+42.7)
3. Austria (+49.1)
4. Japonia (+2.12.4)
5. Finlandia (+2.38.7)
6. Francja (+2.54.4)
7. Włochy (+3.25.4)
8. Czechy (+4.21.3)
9. USA (+5.16.1)
10. RSF – Rosja (+8.27.7)
11. Ukraina (+8.46.0)
12. Kazachstan (+17.40.4)
Autor: Patryk Stysiński