Polacy mieli dokonać niemożliwego by wygrać z reprezentacją Słowenii. Zrobili to i znaleźli się w najlepsze czwórce tegorocznego EuroBasketu, co nie zdarzyło się od 1971 roku. O wejście do wielkiego finału powalczą z reprezentacją Francji.
Reprezentacja Polski dokonała rzeczy absolutnie historycznej. Wygrany ćwierćfinał z reprezentacją Słowenii, która była faworytem do obrony tytułu mistrza Europy na czele z niekwestionowaną gwiazdą NBA Luką Donciciem, przejdzie do historii polskiej koszykówki. Przed turniejem niewielu dawało szansę na wyjście chociażby z grupy. Bardzo trudne losowanie uwzględniające reprezentacje Serbii, Finlandii, Czech czy Izraela, które w swoich szeregach mają graczy z NBA oraz Euroligi nie zwiastowało takiego sukcesu. Po bardzo dobrych meczach w grupie z m.in Czechami czy Izraelem. ale również dającymi do myślenia pojedynkach z Serbią oraz Finlandią, reprezentacja Polski wyszła z grupy na EuroBaskecie. Tam w 1/8 finału czekała znakomita drużyna z Ukrainy. Lecz i tym razem Polacy pokazali wspaniałą grę zespołową oraz charakter i zdołali wejść do ćwierćfinału , po raz pierwszy od 1997 roku. Ćwierćfinał miał się okazać końcem naszej przygody na europejskim czempionacie. Nawet najzagorzalsi kibice nie dawali większych szans Polsce w starciu z faworyzowaną Słowenią napakowaną wyśmienitymi zawodnikami. Po prawdopodobnie najlepszej połowie w historii polskiej koszykówki, w której Luka Doncić i spółka byli totalnie bezradni na wspaniałą obronę i precyzyjne ataki naszych graczy, wielu kibiców zapowiadało już łatwy awans do półfinału. Wtedy nadeszła trzecia kwarta, która przypomniała starszym kibicom starcie z Grecją na wcześniej już wspomnianym EuroBaskecie z 1997 roku, kiedy to Polacy roztrwonili dużą przewagę. Jednakże Polacy zdołali się podnieść i zagrali bardzo dobrą czwartą kwartę, a pomógł nam również niespodziewanie Luka Doncić, który został wykluczony ze względu na 5 fauli. Słoweńska gwiazda z pewnością nie zaliczy tego występu do najbardziej udanych. Po nerwowej końcówce Polacy wygrali i weszli do historycznego półfinału, pierwszego od 1971 roku.
Reprezentanci Polski zagrali większości prawdopodobnie najlepsze spotkania w swoich karierach. Generałem, liderem oraz niekwestionowanym MVP tego meczu jest Mateusz Ponitka. Kapitan naszej drużyny świetnie bronił, podawał oraz rzucał i był naszym filarem. Ponadto zaliczył swoje pierwsze w karierze, oraz dopiero trzecie triple-double (!) w historii EuroBasketu. Wcześniej dokonał tego zawodnik legendarnego Chicago Bulls z Michaelem Jordanem na czele – Toni Kukoč w 1995 roku oraz Rumun Andrei Mandache w 2017 roku. Luka Doncić na pomeczowej konferencji, nazwał Ponitkę graczem na miarę NBA, co pokazuje prawdziwą skalę jego występu na całym EuroBaskecie. Nie był to łatwy rok dla Mateusza gdyż najpierw na początku roku musiał zmagać się z przeogromną krytyką z powodu zostania w Rosji po wybuchu wojny na Ukrainie, a potem już bliżej turnieju wybuchła afera o jego relacjach rodzinnych z młodszym bratem Marcelem. A.J. Slaughter, który na całym turnieju był drugim z liderów naszej kadry, pomimo odcięcia go od gry przez Słoweńców, zaliczył świetny mecz dokładając swoje niesamowite rzuty za trzy. Niespodziewanym, w aspekcie przed turniejowym, bohaterem naszej drużyny okazuję się Michał Sokołowski, który jest najrówniejszym zdecydowanie graczem dający od siebie dużo w ataku, ale najwięcej w obronie, gdzie to on przez większą część meczu powstrzymywał skutecznie Lukę Doncicia. Patrząc na cały EuroBasket nie można nie wspomnieć o Aleksandrze Balcerowskim, który pomimo lekko słabszego meczu z Słoweńcami, jest wiodącą postacią w naszej drużynie i daje nam dużo dobrego po obu stronach boiska, lecz bywa wybuchowy za co dostał faul techniczny skutkujący wykluczeniem z gry. Wreszcie w meczu z reprezentacją Słowenii do gry włączyli się rezerwowi. Na początku trzeba wspomnieć o Jarosławie Zyskowskim, który do meczu ze Słowenią nie mógł zaliczyć turnieju do udanego, lecz w najważniejszym meczu zdobył 14 punktów i pomógł w kluczowych momentach naszej reprezentacji. Świetny mecz zaliczył również Aleksander Dziewa, mimo tego że na tablicy wyników widnieją jedynie 3 punkty oraz jedna zbiórka, to jego kluczowe zagrania w obronie, które wiele razy zatrzymały Słoweńców czy wyśmienite zasłony dla Ponitki i Slaughtera dały prawdziwą wartość dla drużyny. Ponadto miał największy współczynnik +/- w całej drużynie bo aż +23 i zaliczył bardzo ważny blok na Prepeliciu pod koniec meczu.
Mimo zachwytów nad polską reprezentacją nie można zapominać o tym jak bardzo dobrą drużyną jest nasz dzisiejszy rywal. Francuzi posiadają czterech zawodników z NBA oraz sześciu z Euroligi, którzy grają kluczowe role w swoich zespołach. Od opisywania reprezentacji Francji naturalnie trzeba zacząć od ich największej gwiazdy Rudy’ego Goberta. Gracz Minnesoty Timberwolves, który został wybrany trzykrotnie (!) najlepszym obrońcą NBA. Jego gra w defensywie jest fantastyczna, lecz po drugiej stronie parkietu często nie odnajduję się już tak dobrze, co skrzętnie wykorzystać może reprezentacja Polski. Najlepszym punktującym drużyny Francji na EuroBaskecie jest Evan Fournier, grający na co dzień w New York Knicks, który jest główną ostoją ofensywy drużyny trójkolorowych. Kolejnym zawodnikem wartym szczególnej uwagi jest Guerschon Yabusele, który w zeszłym sezonie był najlepszym strzelcem euroligowego Realu Madryt. Nie można obojętnie przejść obok Elie Okobo, który został MVP ligi francuskiej oraz był szóstym strzelcem Euroligi, jednakże EuroBasket w jego wykonaniu nie jest jego najlepszym występem. Ostatnim zawodnikiem, którego należy wspomnieć, choć wypisywać osiągnięcia zawodników z Francji można byłoby godzinami, jest Thomas Heurtel, który reprezentuje barwy Barcelony, a na tym turnieju jest czwartym strzelcem Francuzów. Na papierze reprezentacja Francji ma wspaniałe indywidualności to gra drużynowa nie zawsze wychodzi im dobrze. Trzeba wspomnieć, że byli już dwukrotnie jedną nogą za burtą EuroBasketu, raz w meczu z Turcją, kiedy to przeciwnicy mieli dwa rzuty wolne oraz posiadanie na 20 sekund przed końcem oraz w trakcie ćwierćfinału z Włochami, kiedy to również Włosi mieli dwa rzuty wolne i mogli wygrać mecz. Francuzi oba te pojedynki wygrali końcowo w dogrywce co pokazuje, że nie są nie do zatrzymania.
Przed reprezentacją Polski zadanie arcytrudne, ale co pokazał już ten turniej, Polacy są ekspertami od spraw niemożliwych. Nie będzie łatwo w meczu z Francją, lecz wiemy na pewno, że niemożliwe nie istnieje. Mecz z komentarzem w naszym radiu będzie można posłuchać już od godziny 17:15 na antenie Radio GOL 1, a relacjonował te spotkanie będzie Mateusz Orłowski.
Paweł Joachimczak