Mordercza Doha, tak w dwóch słowach można skomentować warunki jakie panowały na trasie chodu na dystansie 50 kilometrów, który co ciekawe odbywał się w nocy. Samą organizację tej konkurencji można nazwać jednak skandalem sędziowskim, którzy popełniali błędy w liczeniu pętel i narażali zdrowie zawodników, a dobitnie przekonał się o tym Rafał Augustyn, który był najlepszy z Polaków.
Na starcie męskiego chodu na 50 kilometrów stanęło 46 zawodników, a wśród nich trzech Polaków – Rafał Sikora, Artur Brzozowski i Rafał Augustyn. Największe szanse na dobry wynik upatrywaliśmy w tym ostatnim, który sam zapowiadał walkę o jak najwyższą pozycję.
Japończyk Mistrzem Świata
Najlepiej do ekstremalnych warunków zaadaptował się Japończyk Yusuke Suzuki, który wytrzymał trudy dystansu 50 kilometrów. Co ciekawe, 31-latek był pierwszy na wszystkich punktach kontrolnych na trasie (od 5 do 45 kilometrów). Podium uzupełnili Joao Vieira (Portugalia) oraz Evan Dunfee (Kanada)
Augustyn najbardziej wycieńczony i najlepszy z Polaków
Rafał Augustyn na metę dotarł na 13. miejscu z czasem 4:20,25 godziny. Jak trudna jest to konkurencja, szczególnie w takich warunkach atmosferycznych świadczy to, że do rekordu życiowego zabrakło blisko 37 minut. Dantejskie sceny działy się szczególnie na „finiszu”, 35-latek najpierw usłyszał gong, który komunikował wejście na ostatnią już pętle, a po przekroczeniu lini mety, sędziowie stwierdzili, że źle przeliczyli dystans i wysłali Augustyna na kolejną pętle. Zawodnik był zdezorientowany i próbował dowiedzieć się czegokolwiek, ale skoro dostał taki komunikat to chciał zakończyć regulaminowo swój start. Po raz drugi wszedł na metę i niemal od początku trzeba było go „holować” do pokoju medycznego, gdyż Augustyn był bardzo wycieńczony. Sam skomentował to następująco: „To skandal, jak zostałem potraktowany. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z taką sytuacją. Igrano z moim zdrowiem, bo na krytycznym tętnie nakazano mi przejście dodatkowych dwóch kilometrów. Nie wiem, jak taka pomyłka jest możliwa w dobie dzisiejszej elektroniki i w sytuacji, kiedy każdy z nas ma dwa czipy w butach”.
Brzozowski i Sikora w drugoplanowej roli
Artur Brzozowski i Rafał Sikora również dotarli do mety, odpowiednio na 22. i 28. miejscu. W przypadku Brzozowskiego sytuacja mogła się skończyć tak jak u Rafała Augustyna. 34-latek rozpoczął nadprogramową pętle, którą kazali mu przejść sędziowie, ale szybko zorientowali się, że Polak powinien już zakończyć swój udział i zdjęli go z trasy, ostateczny czas 4:30,17 godziny. Rafał Sikora na mecie stwierdził, że i jemu prawdopodobnie też źle przeliczono pętle. Czas Polaka 4:50,08 godziny.
Doha niczym żywioł
Rywalizację rozpoczęło 46 chodziarzy, a zakończyło 28. Brutalna statystyka, a więc trzeba się cieszyć, że Polakom udało pokonać się nocny żywioł Dohy.