W Częstochowie zakończyłı się 90. Indywidualne Mistrzostwa Polski w tenisie stołowym. Gwiazdą jubileuszowej edycji została Katarzyna Węgrzyn, która triumfowała we wszystkich trzech konkurencjach.
Stawka żeńska turnieju była mocno uszczuplona – Li Qian wciąż przebywa w Chinach, Katarzyna Grzybowska-Franc wciąż jest na urlopie macierzyńskim, a Natalia Partyka uczestniczyła w turnieju niepełnosprawnych w Hiszpanii (przegrała w finale kategorii T10 z Australijką Yang Qian – podobnie jak w półfinale igrzyska paraolimpijskich w Tokio, 2:3). Wobec tego bardzo realnym wydawał się piąty z rzędu triumf Natalii Bajor. Rozstawiona z jedynką obrończyni tytułu z łatwością przeszła swoją połówkę drabinki (już w pierwszej rundzie odpadła dwukrotna mistrzyni Polski, Kinga Stefańska – jej pogromczyni, Anna Brzyska, uległa Bajor w trzeciej rundzie), w półfinale pokonując Magdalenę Sikorską. W finale do wyzwania „bij mistrza” podeszła Katarzyna Węgrzyn, która w półfinale pokonała 4:1 swoją siostrę-bliźniaczkę, Annę. W pojedynku z klubową koleżanką z KU AZS UE Wrocław Katarzyna Węgrzyn również wygrała 4:1, zgarniając pierwszy w karierze złoty medal MP singlistek.
Siostry Węgrzyn były też faworytkami do triumfu w deblu. Za najgroźniejsze rywalki mogły uważać Natalię Bajor i Kingę Stefańską – Bajor stawała na najwyższym stopniu podium w tej konkurencji przez trzy ostatnie lata, za każdym razem z inną partnerką (kolejno z Partyką, Stefańską i Grzybowską-Franc). Po pięciosetowym ćwierćfinale jednak mistrzynie sprzed dwóch lat przegrały z Natalią Bogdanowicz i Julią Szymczak. Debel ten przegrał jednak w półfinale z duetem MUKS-u Start Nadarzyn, Katarzyną Ślifirczyk i Pauliną Krzysiek, stając na najniższym stopniu podium wraz z pokonanymi przez siostry Węgrzyn Aleksandrą Michalak i Anną Kubiak. Finał trwał aż pięć setów, zakończył się jednak zgodnie z oczekiwaniami triumfem sióstr z Trzebieszowic.
W mikście Katarzyna Węgrzyn walczyła o czwarte złoto z rzędu – tym razem jednak nie z Samuelem Kulczyckim, który z powodu pozytywnego testu na koronawirusa musiał opuścić mistrzostwa. Partnerem Węgrzyn został Maciej Kubik, a para została rozstawiona z trójką. W półfinale znów doszło do siostrzanego pojedynku – Anna Węgrzyn w duecie z Robertem Florasem, podobnie jak w singlu, musiała uznać wyższość siostry i po raz drugi z rzędu wraz z Florasem stanęli na najniższym stopniu podium (w latach 2019-2020 przegrywali z Kulczyckim i Katarzyną Węgrzyn w finale). W finale rywalami Kubika i Węgrzyn byli Natalia Bajor i Marek Badowski, którzy w półfinale odprawili Szymona Kolasę i Zuzannę Wielgos. Finałowy mecz rozpoczął się od prowadzenia 2:0 Bajor i Badowskiego, ale trzy kolejne sety wygrali ich rywale, w tym ostatniego na przewagi do 11, dzięki czemu Katarzyna Węgrzyn skompletowała hat-tricka na MP – pierwszego od 2006 roku, kiedy z kompletem złotych medali z Zawiercia wyjechała Xu Jie.
Rywalizacja mężczyzn rozgrywana byłą bez obrońcy singlowego tytułu, Samuela Kulczyckiego, a także bez Patryka Chojnowskiego i Patryka Zatówki, szykujących się do fazy play-off LOTTO Superligi. Faworytami byli Jakub Dyjas i Marek Badowski – i faktycznie, to oni spotkali się w finale. Dyjas przed dojściem do finału przegrał tylko jednego seta – w półfinale z Tomaszem Lewandowskim, singlowym mistrzem Polski z 2016 roku. Badowski natomiast w drugiej rundzie (w pierwszej miał wolny los) wygrał 4:2 z Grzegorzem Felkelem, a kolejnego seta stracił dopiero w półfinale przeciwko swojemu klubowego koledze z Dartom Bogorii Grodzisk Mazowiecki, Miłoszowi Redzimskiemu – 15-latek w piątym secie skreczował z powodu kontuzji. Finał, który był okazją do rewanżu za rok 2018, podobnie jak cztery lata temu zakończył się wygraną Dyjasa – nasz olimpijczyk z Rio de Janeiro podtrzymał tym samym zapoczątkowaną wówczas serię singlowych tytułów mistrzowskich w latach parzystych.
W deblu partnerem Dyjasa był Jakub Perek – para ta rozstawiona była z jedynką, ale już w ćwierćfinale odpadła z turnieju po meczu z Maciejem Kubikiem i Kamilem Kurowskim. Ci stanęli jednak na najniższym stopniu podium, przegrywając z turniejową czwórką – Konradem Kulpą i Tomaszem Kotowskim. W drugim półfinale klubowy kolega Kulpy i Kotowskiego z Energi KTS Toruń, Przemysław Walaszek w duecie z Miłoszem Redzimskim – numer dwa w drabince – przegrali z broniącymi tytułu sprzed roku Danielem Bąkiem i Robertem Florasem, sięgając tylko po medale brązowe. W finale 3:1 Kulpa i Kotowski zdetronizowali Bąka i Florasa, poprawiając tym samym trzecie miejsce sprzed roku.
Autor: Wojciech Nowakowski
Foto: PZTS (na prawach cytatu)