Koniec marzeń. Porażka z Węgrami

Reprezentacja Polski o 18:00 rozpoczęła bój o ćwierćfinał. Rywalem był niepokonany lider grupy, czyli Węgrzy. Niestety, Polakom nie udało się stawić czoła i ulegli oni bratankom 26:30.

Pierwszą bramkę zdobył Tomasz Gębala, uderzając potężnie na 1:0. Później Polacy otrzymali rzut karny. Niestety, Arkadiusz Moryto pomylił się po raz pierwszy na turnieju w Egipcie. Wtedy na 1:1 dla Węgrów strzelił Zoltan Szita. Po czterech minutach było już 1:3 dla naszych rywali. Dobry początek zaliczył wspominany Gębala, który strzelił trzy gole. Po dziesięciu minutach gry mieliśmy remis 5:5, a wyrównał Przemek Krajewski. W zespole z Węgier niezawodnie spisywał się Mate Lekai. Biało-czerowni popełnili kilka prostych błędów, co wykorzystali Węgrzy, strzelając na 6:9. Z czasem przewaga rosła. Bomba w wykonaniu Richarda Bodo czy skuteczny Miklos Rosta. I zrobiło się 7:12. Niemoc Polaków przełamał Szymon Sićko, strzelając na 8:13. Pod koniec połowy znów skutecznie atakowali Węgrzy. Pierwsze 30 minut zakończyło się wyniki 10:16 i Polacy musieli gonić wynik.

Drugą połowę od bramki rozpoczęli Węgrzy. Po chwili odpowiedział Patryk Walczak i mieliśmy wynik 11:18. Madziarowie w tych pierwszych minutach wyglądali lepiej, wykorzystując swoje okazje. My zaś graliśmy niemrawo, a w ofensywie brakowało pomysłu. Węgrzy wciąż utrzymywali bezpieczną przewagę, która wynosiła osiem bramek. Pomimo dogodnych sytuacji, pudłowaliśmy w idealnych sytuacjach. Niecelny rzut ze skrzydła Przemka Krajewskiego lub zmarnowana okazja Michała Olejniczaka. To powodowało, że Węgrzy połowi zbliżali się do zwycięstwa. Po wymianie w naszej bramce dobre interwencje notował Mateusz Kornecki. Wtedy biało-czerwoni doskoczyli na pięć oczek. Była to najmniejsza różnica po zmianie stron. W naszych szeregach, w drugiej połowie, najlepiej prezentował wspominany wyżej Sićko. W 55 minucie mieliśmy wynik 22:28 i Węgrzy byli pewni swojego zwycięstwa. Pod koniec znów dał o sobie znać Kornecki i traciliśmy tylko cztery bramki. Niestety, na pogoń było już za późno. Węgrzy, na czele z Mate Lekaiem, wygrali 26:30. 

Polacy, którym mecz nie układał się po ich myśli, przegrali to spotkanie i walkę o ćwierćfinał. Mimo to, trzeba być dobrych myśli, ponieważ budowa zespołu na nowo wygląda całkiem nieźle i za dwa lata możemy liczyć na wiele więcej. 

Autor: Mikołaj Szczygieł 

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze