Po odwołaniu Grand Prix Australii i Monako oraz po odłożeniu w czasie wyścigów w Bahrajnie, Chinach, Holandii, Hiszpanii i Wietnamie również władze toru w Baku poinformowały, że zaplanowane na 7 czerwca Grand Prix Azerbejdżanu Formuły 1 nie dojdzie do skutku w przewidzianym przez organizatorów terminie.
Informacja, która została podana dziś w oficjalnym komunikacie, związana jest oczywiście z trwającą pandemią wirusa COVID-19 (SARS-CoV-2), który sparaliżował świat sportu w ostatnich tygodniach. W samym Azerbejdżanie jak na razie potwierdzone zostały 53 przypadki zakażeń, z czego 1 osoba zmarła.
Zdaniem lokalnych władz i osób odpowiedzialnych za tę rundę mistrzostw świata, w przypadku poprawienia się sytuacji w kraju i znalezienia odpowiedniego terminu w kalendarzu, wyścig w tym roku się odbędzie. Zadbać o to powinna sama FIA i spółka zarządzająca „królową motorsportu”, a więc Liberty Media. Zawody na Baku City Circuit są wszak tymi, za które pobierana jest jedna z najwyższych stawek licencyjnych.
W obliczu informacji o kolejnej przełożonej rundzie i sytuacji związanej z koronawirusem walka o tytuł najlepszego kierowcy w 2020 roku będzie tą, której początku będziemy świadkami najpóźniej w historii. Dotychczas najdłużej na start czekali kibice w sezonie 1966, kiedy to pierwsza runda, Grand Prix Monako – odbyła się 22 maja.
Teraz, wedle wstępnych założeń, ma to nastąpić 14 czerwca na torze im. Gillesa Villeneueve’a w Montrealu. Wiele jednak wskazuje na to, że i ta runda nie dojdzie do skutku, co oznaczałoby przystąpienie do rywalizacji dopiero w dniach 26-28 czerwca na Circuit Paul Ricard we francuskim Le Castellet.