Po przejściu Amerykanki Madison Brengle i Australijki Maddison Inglis przyszedł czas na poważniejszą rywalkę. Danielle Collins przed meczem z Polką pokonała bowiem pierwszą rakietę świata – Ashleigh Barty. Sama znajduje się na 37. miejscu rankingu WTA. Jak było?
Można powiedzieć: łatwo, szybko i przyjemnie. Iga rozpoczęła od prowadzenia 3-0 w pierwszym secie. Wtedy wszystko zaczęło się trochę sypać. Amerykanka przełamała Świątek i doprowadziła do stanu 3-2. Presja ze strony rywalki nie przeszkodziła jednak Polce, która wygrała wszystkie gemy do końca i zamknęła pierwszą partię wynikiem 6-2.
Iga dała popis szybkiego, zdecydowanego tenisa, a także robiła to, z czym miała ostatnio problemy – trafiała pierwsze podanie. To dało jej ogromną przewagę nad Collins.
Drugi set rozpoczął się również piorunująco dla Polki. Znów 3-0, znów koncert na korcie. Amerykanka, która dzień wcześniej pokonała pierwszą tenisistkę rankingu WTA, została rozgromiona. Narzekając na ból pleców, skreczowała po trzech gemach drugiego seta i nie kontynuowała dalszej gry. Złośliwi powiedzą, że bała się porażki do zera. Choć nikt by się nie zdziwił, jeśli okazałoby się to prawdą.
????Semi-final feels good. Hope to keep good work tomorrow. Speedy recovery Danielle, thank you for the today’s match.
— Iga Świątek (@iga_swiatek) February 25, 2021
????Półfinał bardzo cieszy. Danielle – dziękuję za dzisiejszy mecz. Wracaj do zdrowia! pic.twitter.com/kjXGihya8y
W następnej rundzie – półfinale – Iga Świątek zmierzy się z Jil Teichmann. Szwajcarka jest 61. w rankingu, a w swoim meczu ¼ finału męczyła się niemiłosiernie z Anastasiją Sewastową. Ich mecz trwał aż trzy godziny. Może to sprawić, że Teichmann będzie wyczerpana w spotkaniu z Polką, ale nawet jeśli nie, to umiejętności stoją zdecydowanie po stronie Świątek. Zawodniczki spotkały się ze sobą tylko raz. W kwietniu 2020 roku Iga wygrała 2-1.
Autor: Dawid Lampa