21-odcinkowy serial o nazwie „Giro d’Italia 2022” w niedzielę miał swój ostatni epizod, którym była jazda indywidualna na czas w Weronie. Po etapie w mieście Romea i Julii różową koszulkę założył Australijczyk Jai Hindley stając się tym samym triumfatorem tegorocznej edycji wyścigu.
Rywalizacja w Weronie była okazją dla kolarzy czujących się mocno w samotnej jeździe. Ku radości miejscowej publiczności, po etapowe zwycięstwo sięgnął Matteo Sobrero. Za Włochem z ekipy Team BikeExchange – Jayco uplasowali się dwaj Holendrzy: Thymen Arenssman i Mathieu van der Poel, których starta wyniosła kolejno 23 i 40 sekund
Dramatyzm wśród liderów był daleki od tego znanego z losów bohaterów szekspirowskiej sztuki. Wiadomo było, że tylko kataklizm jest w stanie powstrzymać dotychczasowego lidera przed wygraniem wyścigu – 17 kilometrów było za małym dystansem, aby drugi w klasyfikacji generalnej Richard Carapaz mógł myśleć o odrobieniu blisko półtoraminutowej straty. Próby ujęcia niedzielnych wydarzeń w jak najbardziej poetyckie słowa są więc zbędne – Hindley wiedział, że może sobie pozwolić na stratę do Ekwadorczyka. Ostatecznie kolarz BORA-hansgrohe stracił do zawodnika ekipy Ineos-Grenadiers 10 sekund, co w zupełności wystarczyło na zdobycie Trofeo Senza Fine.
W ostatecznym rozrachunku przewaga pierwszego zwycięzcy Giro d’Italia z Australii nad drugim Richardem Carapazem wyniosła minutę i 18 sekund. Na podium włoskiego wyścigu stanął również Mikael Landa, którego stracił do triumfatora trzy minuty i 24 sekundy. Wyróżnienie należy się także Vincenzo Nibalemu – „rekin z Mesyny” w swoim ostatnim sezonie jazdy w światowym peletonie zdołał uplasować się na czwartym miejscu w „generalce”. Zwycięzcami pozostałych klasyfikacji zostali: Juan Pedro Lopez (młodzieżowa), Arnaud Demare (punktowa) oraz Koen Bouwman (górska).
Na dokładniejsze pochylenie się nad wynikami oraz wszelkie podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Jak na razie nie pozostaje nam nic innego, jak cieszenie się – za nami wspaniałe Giro, na którym nie brakowało emocji, zwrotów akcji, ostrej walki i dramaturgii. Światowy peleton kończy wspaniały kolarski maj i rozpoczyna teraz przygotowania do operacji o nazwie „Tour de France”.
Jarosław Truchan